Nie wpuścili rosyjskich turystów. "Zasada wzajemności"

shutterstock_2583635453
Sikorski: Polska przestanie wspierać Ukrainę wtedy, gdy Rosja przestanie ją bombardować
Źródło: TVN24
Napięcia między Moskwą a Ankarą rosną. W czwartek tureckie służby morskie odmówiły rosyjskiemu statkowi wycieczkowemu wejścia do portu w Stambule, co nastąpiło zaledwie kilka dni po tym, jak Rosja zablokowała wstęp tureckiemu statkowi do portu w Soczi.

Jedyny rosyjski statek wycieczkowy obsługujący międzynarodowe trasy Astoria Grande, na którym znajdowało się ponad 600 rosyjskich pasażerów, przez wiele godzin dryfował w czwartkowy wieczór bez celu na wodach nieopodal Stambułu, oczekując zgody tureckich władz na wpłynięcie do historycznej dzielnicy Galata w Stambule. Jak poinformował w piątek turecki dziennik "Hurriyet Daily News", kapitan zgody nie dostał i był zmuszony podjąć decyzję o wpłynięciu na Morze Czarne i powrocie do rosyjskiego Soczi.

Seria incydentów

To jeden z serii incydentów między Turcją a Rosją, do których doszło w listopadzie. Kilka dni wcześniej rosyjskie władze w Kraju Krasnodarskim nie wpuściły tureckiego promu Seabridge do portu w Soczi.

Na pokład weszły rosyjskie jednostki specjalne i przez osiem godzin przeszukiwały statek, nawet jego zanurzony kadłub. Ostatecznie Seabridge został wpuszczony do obszaru portu, ale nie pozwolono mu zacumować przy nabrzeżu. Kapitan podjął decyzję o powrocie na wody tureckie.

Po tym zdarzeniu turecki minister transportu i infrastruktury Abdulkadir Uraloglu oświadczył: "Zastosujemy zasadę wzajemności i zrobimy to samo. Bądźcie tego pewni".

Rosyjskie drony zaatakowały turecki tankowiec

Do znacznie poważniejszego incydentu między Rosją a Turcja doszło w miniony poniedziałek, kiedy rosyjskie drony zaatakowały płynący pod turecką flagą tankowiec MT Orinda, rozładowujący w ukraińskim porcie Izmail skroplony gaz. Załodze nic się nie stało, ale statek stanął w ogniu.

TVN24 HD
Dowiedz się więcej:

TVN24 HD

Zobacz także: