Powstanie dwóch bliźniaczo podobnych aplikacji mobilnych do transmisji online - Meerkat i Periscope - doprowadziło do niezwykle pasjonującej rywalizacji na rynku livestreaming'u.
Aplikacje służą do udostępniania transmisji na żywo z tego, co dzieje się w naszym najbliższym otoczeniu. Obserwujący transmisję podobnie - jak w przypadku innych mediów społecznościowych - mogą dodawać "lajki", a także komentować bieżące wydarzenia.
Siła Twittera
Meerkat, po początkowo niemrawym starcie pod koniec lutego br. Zbudował swoją rynkową pozycję, przyciągając gwiazdy Hollywood oraz łączną liczbę ponad 500 tys. użytkowników.
To ten startup uważało się dotychczas za rynkowego lidera.
Do czasu powstania Periscope, czyli najnowszego dziecka Twittera, które eksplodowało swoją popularnością prawie dwa tygodnie temu. Z miejsca zyskując większą popularność niż Meerkat, co jak udowadnia serwis Quartz, jest potwierdzone liczbą twittów z linkami do transmisji w danych aplikacjach.
Jak wynika bowiem ze statystyk, obserwujemy odwrotną tendencję - spadek korzystających z Meerkat i wzrost popularności Periscope.
Największa różnicę zanotowano 28 marca, kiedy to na Twitterze zamieszczono ponad 51 tysięcy linków do transmisji online w nowej aplikacji. Przy czym, w przypadku Meerkat odnotowano zaledwie ok. 18 tysięcy takich twittów.
Oto jeden z przykładów wykorzystania aplikacji do transmisji online.
.@aaronpaul_8 just broadcasted the most amazing #periscope from his home: a performance from Jack Garrett. pic.twitter.com/KrRvvVG4Re
— Melissa (@Melissa_Inc) marzec 30, 2015
Co dalej?
Jak zwracają uwagę eksperci, wielu spodziewa się, że Periscope także w dłuższej perspektywie odniesie większy sukces od swojego największego konkurenta.
Ich zdaniem bowiem, przynależność do Twittera jest prawdziwą siłą, szczególnie biorąc pod uwagę moc dystrybucji Twittera, jego zdolność do bezpośredniego włączenia Periscope na rynek i ugruntowanej pozycji w relacji z mediami oraz celebrytami.
Jednocześnie eksperci rynku zwracają uwagę, że w tym wypadku nie jest ważna reguła zgodnie, z którą "zwycięzca bierze wszystko".
Podobnie ma być z livestreaming'iem, bowiem każdy z produktów zyska dla siebie jakąś część tortu, podobnie jak było ze Snapchatem, WhatsApp i innymi.
- To nie jest grą o sumie zerowej - powiedział Josh Elman, z firmy Greylock, która udzieliła niedawno Meerkat'owi 12 mln dolarów finansowania.
Dzięki Persicope'owi, Twitter otwiera się na nowy rynek medialny. Począwszy bowiem od 2009 roku, statusy tekstowe poszerzano najpierw o możliwość publikacji zdjęć, statusy wideo za pośrednictwem Vine'a, a teraz Periscope.
Chwilowy trend?
Z praktycznego punktu widzenia, należy zauważyć, że sieci komórkowe oferują obecnie coraz szybsze połączenia internetowe, co przekłada się na wsparcie wysokiej jakości wideo udostępnianego za pomocą strumieni. Dodatkowo, ekrany naszych telefonów są większe, a w związku z tym ludzie są po prostu w stanie oglądać więcej i w lepszej jakości.
Z biznesowego punktu widzenia, jest to rynek nowych technologii o dużym potencjale do rozwoju. Filmy są doskonałym nośnikiem reklamy, a dodatkowa bezpośredniość występów na żywo, to spora korzyść dla transmisji online za pośrednictwem aplikacji, informuje serwis Quartz.
Dzięki popularności usług, takich jak Facebook, Snapchat, Vine i Twitter, ludzie wydają się także coraz bardziej otwarci na publikację wydarzeń ze swojego życia, także w formie filmów wideo.
Pozostaje jednak pytanie, czy livestreaming, to tylko element mody, czy który utrzyma się na dłużej. Niewątpliwie, dla twórców aplikacji wyzwaniem pozostaje obecnie wypracowane nowych sposobów zachęcenia do tworzenia i oglądania strumieni, zwłaszcza gdy początkowa ciekawość i nowość na rynku, bez innowacyjnych mechanizmów, będzie słabnąć. Wyścig trwa.
Po wypuszczeniu na rynek nowej aplikacji Periscope, akcje Twitter'a znacznie zwiększyły swoją wartość.
Autor: mb / Źródło: Quartz.com
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock