Z powodu rosnącego napięcia wokół północnokoreańskiego programu atomowego Chiny próbują naciskać na Pjongjang i tymczasowo wstrzymują import węgla z tego kraju. Reżim Kimów twierdzi, że gróźb się nie boi i poradzi sobie bez Chin. Dziennikarze CNN sprawdzali, czy to prawda.
Korea Północna ceni jedną rzecz ponad wszystkie inne - samowystarczalność. Ale jeżdżąc po Pjongjangu, można się przekonać, że kraj nie do końca jest samowystarczalny. Wiele rzeczy codziennego użytku jest importowanych - samochody, żywność, elektronika.
Uzależnieni od Chin?
Pekin podjął pewne wywarcia presji na Pjongjang - tymczasowo zawieszono import węgla z Korei. Gdyby zdecydowano się na dalsze sankcje, mogłoby to być bardzo dotkliwe dla komunistycznego reżimu. Większość jedzenia na półkach w supermarketach pochodzi z Chin. To dowód na to, że handel między oboma krajami trwa, mimo międzynarodowego napięcia i międzynarodowych sankcji. Chiny to sąsiad Korei Północnej i jej najważniejszy sojusznik. To potężny patron, który wpompowuje w gospodarkę tego kraju miliardy dolarów. Północnokoreańscy ekonomiści twierdzą, że 70 proc. krajowych transakcji handlowych odbywa się z Chinami. I nie chodzi tylko o dobra konsumenckie. Chińska ropa pomaga koreańskiej gospodarce funkcjonować. Prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump nalega, by Chiny użyły nacisku gospodarczego, żeby ukarać Pjongjang za jego prowokacje. Ale władze Korei Płółnocnej twierdzą, że działania Chin nie są w stanie spowolnić rozwoju północnokoreańskich zbrojeń. Sami Koreańczycy również są przekonani, że poradzą sobie bez pomocy z Pekinu. Mimo pięciu prób atomowych, przeprowadzonych przez Pjongjang, Chiny nie chciały za mocno naciskać na reżim Kimów. Korea Północna jest traktowana jako państwo buforowe między Chinami a Koreą Południową, w której stacjonuje 28 tysięcy amerykańskich żołnierzy. Chiny obawiają się, że destabilizacja sytuacji w Korei Północnej doprowadziłaby do kryzysu uchodźczego.
Autor: tol/ms / Źródło: TVN24 BiS/CNN
Źródło zdjęcia głównego: CNN