"Przychody czerpane z wykorzystywania treści prasowych muszą trafiać do tych, którzy je finansują i tworzą" – pisze Izba Wydawców Prasy w liście otwartym do Parlamentu Europejskiego. W środę europosłowie zadecydują o przyszłości dyrektywy o prawach autorskich.
Regulacja ma zmienić zasady publikowania i monitorowania treści w internecie. Przepisy wzbudzają sporo kontrowersji. Przeciwnicy tych przepisów ostrzegają przed "cenzurą w internecie" i końcem wolności w sieci, natomiast ich zwolennicy wskazują, że zmiana prawa jest konieczna, by chronić twórców i dostosować przepisy do rzeczywistości.
''Artykuł 11 ma kluczowe znaczenie, jeśli chodzi o ochronę wolnej, profesjonalnej i niezależnej prasy w państwach członkowskich i w Europie’’ – czytamy w liście otwartym Izby Wydawców Prasy do Parlamentu Europejskiego.
''Główni amerykańscy gracze technologiczni eksploatują nieodpłatnie treści prasowe oraz umacniają swoją dominującą pozycję na tynku reklam cyfrowych, który kontrolują w ponad 70 proc. jego wartości i w 100 proc., jeśli chodzi o wzrost. Przychody czerpane z wykorzystywania treści prasowych muszą trafiać do tych, którzy je finansują i tworzą. Taki jest główny cel prawa pokrewnego, które będzie chronić inwestycje wszystkich wydawnictw prasowych, zarówno tych dużych, jak i tych małych, oraz uzupełniać ochronę prawami autorskimi dziennikarzy. Pomoże ono przywrócić równowagę między prasą a globalnymi platformami cyfrowymi" - zauważono.
Start-upy i małe firmy
Parlament Europejski w środę podejdzie drugi raz do projektu dyrektywy o prawie autorskim. Po tym jak na początku lipca europosłowie odrzucili stanowisko komisji prawnej, teraz - według źródeł - propozycja ma uzyskać większość. Deputowani złożyli ponad 250 poprawek.
Najważniejsze dotyczą wyłączenia start-upów oraz małych i mikrofirm spod nowych regulacji. Niektórzy europosłowie obawiali się, że objęcie wszystkich przepisami nowej dyrektywy zaszkodzi konkurencyjności UE.
- To może być decydujące: przepisy powinny przejść - powiedziało PAP źródło zbliżone do prac w tej sprawie w europarlamencie.
Kontrowersje
W dyskusji nad projektem dyrektywy zastrzeżenia budzi art. 13 projektu dyrektywy, który wprowadza obowiązek filtrowania treści (pod kątem praw autorskich) oraz art. 11 dotyczący tzw. praw pokrewnych dla wydawców prasowych.
Eurodeputowani są w tej sprawie podzieleni nie tylko wewnątrz grup politycznych, ale też w poprzek narodowych reprezentacji.
Nowe prawo ma ochronić autorów
Obecnie serwisy internetowe nie mają obowiązku automatycznego kontrolowania treści zamieszczanych przez użytkowników, muszą natomiast bezzwłocznie usunąć lub zablokować materiał, jeśli podejrzewają, że jest on nielegalnego pochodzenia.
KE zaproponowała zaostrzenie tych regulacji (art. 13), by odgórnie zobligować administratorów serwisów do monitorowania aktywności klientów. Ma to chronić artystów, których utwory są powielane bez ich zgody, np. na YouTube.
Projekt nowego prawa wskazuje też m.in. jakie elementy artykułu dziennikarskiego mogą być publikowane przez agregatory treści bez konieczności wnoszenia opłat licencyjnych (art. 11). Regulacje wymagają, by platformy (takie jak Facebook) płaciły posiadaczom praw autorskich za publikowane przez użytkowników treści albo kasowały takie materiały.
Przeciwnicy dyrektywy
Wokół regulacji odbywał się i trwa silny lobbing wielu grup interesów. Przeciwko zapisom dyrektywy są m.in. niektóre platformy internetowe; Wikipedia w Polsce została w ramach protestu wyłączona na 24 godziny.
Przepisy popierają za to wielcy wydawcy prasowi argumentując, że tworzenie wysokiej jakości dziennikarstwa, czy walka z fake newsami wymaga odpowiednich nakładów.
Autor: mp//dap / Źródło: PAP, tvn24bis.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock