Połowa ubrań firmy do końca roku będzie szyta w fabrykach w Indiach i Bangladeszu, które poprawiły warunki pracy - poinformował Hennes & Mauritz. H&M jest drugą pod względem wielkości siecią odzieżową na świecie i zapewnia, że przykłada szczególną uwagę do przestrzegania praw szwaczek zwłaszcza po tym, gdy kilka lat temu pod murami Rana Plaza zginęło ponad 1100 pracowników.
Złe warunki pracy w przemyśle włókienniczym znalazły się w centrum uwagi po tym, jak doszło do tragedii w fabryce odzieżowej w Bangladeszu w 2013 roku. Pod murami zawalonego budynku Rana Plaza zginęło wówczas ponad 1100 pracowników.
Po tragedii światowi potentaci zamawiający usługi w Bangladeszu, ale także Indiach rozszerzyli kontrole w tamtejszych fabrykach. Zrobił to także H&M.
Kontrole w sweetshopach
Hanna Hallin, menadżerka H&M ds. rozwoju społecznego, powiedziała, że polityka marki będzie oparta na zakupach od poddostawców, którzy będą działali w zgodzie z kodeksem postępowania firmy, informuje Reuters. W swoim corocznym raporcie opublikowanym w czwartek, przedstawiciele H&M zapowiadają, że część zamówień ubrań wykonanych z tkanin w skontrolowanych zakładach wzrośnie w tym roku z 35 proc. do 50 proc. - Chodzi o to, by zapewnić bezpieczne warunki pracy oraz przestrzegania praw człowieka - powiedziała Hallin. - Będziemy składać więcej zamówień u tych, którzy mają świadomość odpowiedzialności i tam gdzie widzimy stały rozwój - powiedziała Hallin. - Nasze narzędzie biznesowe ma kierować do pozytywnego rozwoju. Co oczywiście nie pozostanie bez wpływu na pracowników - dodała. H&M poinformował, że w odróżnieniu od bezpośrednich dostawców w przemyśle odzieżowym, większość fabryk nigdy nie była zmuszona do działania w zgodzie z normami globalnych marek, a ich wyzwaniem było edukowanie ich.
Autor: mb//km / Źródło: Reuters