Chaos podróżniczy w Wielkiej Brytanii może się dziś jeszcze pogorszyć. Dalsze opóźnienia spodziewane są w Dover. Wielka Brytania i Francja nadal spierają się o to, kto jest winny sytuacji - podał portal Sky News. W piątek nawet kilka godzin trzeba było czekać w Dover na wjazd na prom płynący przez kanał La Manche, wieczorem czas oczekiwania wynosił od około 1,5 do 2 godzin.
- Ponieważ wczoraj szkoły zamknęły swoje drzwi, sobota może okazać się jeszcze bardziej ruchliwa w ten weekend. Kierowcy powinni nadal spodziewać się zakłóceń i opóźnień na głównych trasach wakacyjnych na południowy zachód, wschodnie wybrzeże i porty Dover i Folkestone - przekazał cytowany przez Sky News Jack Cousens, szef polityki drogowej w AA (brytyjski związek motoryzacyjny).
Posłanka z Dover Natalie Elphicke w rozmowie z Sky News w sobotę rano określiła piątkowe zakłócenia jako "zatrważające" i ostrzegła, że "długie, długie opóźnienia" będą prawdopodobnie trwały przez weekend.
- To był koszmarny początek wczorajszego letniego wyjazdu i zatrważająca sytuacja dla mieszkańców Dover. Po prostu nie było wystarczającej liczby francuskiej policji granicznej. Dzisiaj słyszę, że pojawili się francuscy robotnicy i oczekuje się, że będą obsadzać kabiny na pełnych obrotach, ale będzie to efekt domina, jak zawsze, gdy pojawia się problem w portach. Spodziewamy się dzisiaj długich, długich opóźnień, ruch wokół miasta już rośnie i dzisiaj będzie bardzo poważna sytuacja na drogach w Kent - powiedziała Elphicke.
Gigantyczny korek w Dover
Zarówno władze portu w Dover, jak i rząd brytyjski winą za piątkową sytuację obarczają stronę francuską, która - w ich ocenie - nie zapewniła wystarczającej liczby funkcjonariuszy kontrolujących osoby wjeżdżające do kraju. Agencja Reutera zwróciła uwagę, że wyjście Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej oznacza, że pasażerów zmierzających do Francji czeka wzmożona kontrola ze strony francuskich celników.
Doug Bannister, szef portu w Dover, powiedział stacji Sky News, że władze francuskie zostały uprzedzone o skali spodziewanego ruchu pasażerskiego w ten weekend w związku z rozpoczynającym się szczytem urlopowym, a mimo to, nie zapewniły wystarczającej liczby personelu.
W trakcie dnia poinformował też, że sytuacja nieco poprawiła się w porównaniu z porankiem i kolejka samochodów przynajmniej zaczęła się poruszać, ale nie jest w stanie powiedzieć, jak długo potrwa rozładowanie korka. Liz Truss, brytyjska minister spraw zagranicznych, określiła tę sytuację mianem "fatalnej".
Rzeczniczka Portu Dover powiedziała, że Doug Bannister ogłosił "krytyczny indycent". Nie sprecyzowano jednak, co to oznacza w praktyce.
Operator promów pływających przez La Manche z Dover do Calais, firma P&O Ferries, zalecił podróżnym, aby "przeznaczyli co najmniej sześć godzin na przejście wszystkich kontroli bezpieczeństwa" oraz by z racji dłuższego oczekiwania przybyli zaopatrzeni w jedzenie oraz wodę. Firma poinformowała w piątek wieczorem, że aktualny czas oczekiwania wynosi 1,5-2 godzin.
"Jesteśmy głęboko sfrustrowani tym, że personel na francuskiej granicy w nocy i wczesnym rankiem był w godnym ubolewania stopniu niewystarczający, aby sprostać naszemu przewidywanemu zapotrzebowaniu. Wiemy, że zasoby są ograniczone, ale popularność Dover nie jest zaskoczeniem" - napisano w oświadczeniu wydanym przez brytyjski port. Port w Dover obsługuje 12 milionów pasażerów każdego roku.
Utrudnienia na lotniskach
Poważne opóźnienia w Dover pojawiły się w momencie, w którym część lotnisk ma problemy z obsługą podróżnych.
W trakcie pandemii, gdy z powodu restrykcji w podróżowaniu ruch lotniczy znacząco zmalał, ograniczono też zatrudnienie, zwłaszcza wśród personelu naziemnego, a teraz, gdy popyt na latanie wrócił do poziomu sprzed pandemii, okazało się, że na lotniskach brakuje personelu do obsługi bagaży, kontroli bezpieczeństwa, ochrony czy sprzątania i linie lotnicze nie są w stanie wykonywać wszystkich zaplanowanych lotów.
Źródło: PAP, Reuters, Sky News