Najbogatsi Chińczycy poszukują możliwości wyjazdu kraju razem ze swoimi pieniędzmi - pisze we wtorek dziennik "Financial Times". Krezusi obawiają się o przyszłość drugiej gospodarki świata pod rządami Xi Jinpinga, który właśnie rozpoczął swoją kolejną kadencję.
Na zakończonym niedawno XX zjeździe rządzącej Komunistycznej Partii Chin (KPCh) Xi zerwał z tradycją, sięgając po trzecią kadencję na stanowisku sekretarza generalnego, i obsadził kluczowe komitety wyłącznie swoimi zaufanymi stronnikami.
Kolejna kadencja Xi Jinpinga i reakcja rynków
Rynki finansowe negatywnie oceniły decyzje ogłoszone po zjeździe. Mimo publikacji lepszych od oczekiwań wyników PKB za III kwartał, w poniedziałek ceny na chińskich giełdach poszły gwałtownie w dół. Hongkoński indeks Hang Seng spadł do najniższego poziomu od ponad dekady.
- Obawy dotyczą tego, że chiński rząd pod (kierownictwem) Xi w dalszym ciągu zmierza w stronę socjalistycznego modelu gospodarczego, co może sprawić, że od chińskich firm będzie wymagane nawet większe skupienie się na celach społecznych, a nie zyskowności - ocenił wspólnik z firmy Cherry Lane Investments Rick Meckler, cytowany przez agencję Reutera.
Przedłużenie władzy ponad zwyczajowe dwie kadencje przelało czarę goryczy dla części chińskiej elity biznesowej, która w poprzednich dekadach czerpała korzyści z wybuchowego wzrostu gospodarki Chin – ocenił w rozmowie z "FT" działający w Europie prawnik David Lesperance, który współpracował z zamożnymi rodzinami z Chin kontynentalnych i Hongkongu.
- Teraz, gdy przewodniczący zajął mocną pozycję (…) dostałem już trzy instrukcje "działacz" od różnych chińskich rodzin biznesowych o ultradużych majątkach, aby wprowadzić w życie ich plany wyjścia ewakuacyjnego - powiedział Lesperance.
Przed zjazdem KPCh pojawiały się nadzieje, że bardziej umiarkowane stronnictwa wewnątrz partii wpłyną na Xi, by wycofał się z uderzającej w działalność gospodarczą polityki "zero Covid", poparcia dla prezydenta Rosji Władimira Putina czy zacieśniania kontroli partii nad biznesem. Te nadzieje rozwiało przemówienie Xi na zjeździe i obsada kluczowych komitetów jego stronnikami.
Chińczycy poszukują "rodzinnych biur" w Singapurze
Dla wielu wyniki zjazdu nie były jednak zaskoczeniem. W Singapurze od miesięcy rosła liczba zapytań od zamożnych Chińczyków w sprawie "rodzinnych biur", czyli prywatnych podmiotów używanych do zarządzania rodzinnym majątkiem – powiedział "FT" wspólnik w firmie Dentons Rodyk, Kia Meng Loh.
- Klienci, z którymi pracuję, uznawali trzecią kadencję (Xi) za przesądzoną znacznie wcześniej niż w tym tygodniu - powiedział Loh. Dodał, że w przeszłości zamożne chińskie rodziny wolały lokować swoje majątki w Hongkongu, ale ten stracił swój powab, gdy na przestrzeni ostatnich lat Pekin zacieśnił nad nim swoją kontrolę.
Według danych Citi Private Banku liczba "biur rodzinnych" w Singapurze wzrosła pięciokrotnie między 2017 a 2019 rokiem. Od końca 2020 roku do końca 2021 roku prawie się podwoiła – z 400 do 700.
Dyrektor działającej w Singapurze firmy Bayfront Law, Ryan Lin, powiedział, że w czasie trwającego w ubiegłym tygodniu zjazdu KPCh otrzymał pięć zapytań dotyczących utworzenia "biur rodzinnych", z czego trzy są tworzone. Według niego większość chińskich klientów chce się przenieść do Singapuru razem ze swoimi pieniędzmi.
Niepokój wśród najbogatszych
Lesperance przekazał, że jego klienci przez lata opracowywali plany wyjazdu z Chin, legalnie przenosząc swój kapitał w bezpieczne miejsca i przygotowując nowe miejsca zamieszkania oraz obywatelstwa dla swoich rodzin. Chińscy bogacze są nie tylko zaniepokojeni plotkami o nowych podatkach, ale też coraz bardziej boją się o swoje osobiste bezpieczeństwo – powiedział.
Te obawy wzrosły w ostatnich latach po szeregu mniej lub bardziej tymczasowych "zniknięć" z przestrzeni publicznej wysoko postawionych osobistości, w tym założyciela Alibaby Jacka Ma, gwiazdy tenisa Peng Shua, finansisty Xiao Jianhua czy potentatki rynku nieruchomości Duan Weihong – podał "FT".
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock