Chińskie platformy sprzedażowe mają za sobą rok pełen kryzysów wizerunkowych: USA i UE zapowiadały przyjrzenie się ich interesom, pojawiły się problemy z wejściem na giełdę, a kolejne raporty organizacji pozarządowych ujawniały, że firmy miały korzystać z niewolniczej pracy i sprzedawać produkty zanieczyszczone toksycznymi substancjami. - To nic nie zmienia - uważa Sylwia Czubkowska, autorka książki "Chińczycy trzymają nas mocno". - Tym tematem interesuje się część konsumentów, ale politycy niespecjalnie.
Żywe kolory, wesoła muzyka, uśmiechnięci modele. Do tego energiczny głos lektorki, która ogłasza: "Xemu! Szybka moda z Chin. Wystylizuj się za mniejsze pieniądze!".
"Dużo mniejsze" - potwierdza hollywoodzki gwiazdor Jake Gyllenhaal. Ale zaraz, jakim cudem jest tak tanio? "Nie interesuj się tym" - odpowiada lektorka. Po czym słodkim głosem zapewnia, że Xemu nie korzysta z pracy przymusowej, płaci pracownikom ("nawet wyznawcom nieprawidłowej religii"), a rzeczy są świetnej jakości. Nie potwierdzają tego modele i modelki: gdy jedna z osób zdejmuje naszyjnik, na jej dekolcie zostaje liszaj. Inna podczas chodzenia gubi podeszwę buta.
Ale to jeszcze nie wszystko. Gdy lektorka stwierdza, że ubrania na pewno nie zawierają ołowiu (a co najwyżej minimalną ilość) jeden z modeli pyta niepewnym głosem: "Czy naprawdę [ta firma] jest tak podejrzana?". Lektorka odpowiada pytaniem na pytanie: "A jeśli tak, to przestaniesz kupować?".
Chłopak zastanawia się przez sekundę i odpowiada: "Nie". Wtórują mu inni.
Kryzys wizerunkowy? Niekoniecznie
Oczywiście nie jest to prawdziwa reklama, a skecz, nakręcony na potrzeby amerykańskiego programu "Saturday Night Live" w telewizji NBC. Komicy biorąc na celownik fikcyjną chińską platformę zakupową Xemu chcieli zwrócić uwagę na prawdziwe problemy dotyczące rzeczywiście istniejących platform: Temu, Shein czy AliExpress.
Chińskie platformy mają za sobą trudny PR-owo rok. Sporo mówiło się o niskiej jakości sprzedawanych tam produktów, o etycznym wymiarze tanich zakupów i o tym, jaki jest ich rzeczywisty koszt: dla planety czy dla osób zatrudnionych przy produkcji. Prześmiewczy klip w popularnym, emitowanym w czasie dużej oglądalności programie na pewno nie dodał mierzącym się z kryzysem wizerunkowym firmom popularności. Tylko na YouTubie skecz wyświetlono 2,5 mln razy.
I co? I nic. - Pośmialiśmy się, pokiwaliśmy głową, że mają rację, ale nic z tego nie wyszło - stwierdza Sylwia Czubkowska, dziennikarka, autorka książki "Chińczycy trzymają nas mocno. Pierwsze śledztwo o tym, jak Chiny kolonizują Europę, w tym Polskę". - Czy zasięgi tych platform przez to spadły? Czy jest mniej zakupów? Nie wydaje mi się - mówi.
Sprawdzamy komentarze pod skeczem. Jeden z nich informuje, że w przerwach klipu wyświetlały mu się reklamy Temu.
Toksyczne substancje
W tym roku chińskim platformom zaczęły przyglądać się kolejne europejskie kraje. W marcu Niemcy zapowiedziały walkę z "agresywnymi technikami sprzedaży" obecnych na Shein, Temu czy AliExpress. Z kolei przepisy, które mają zostać uchwalone we Francji zakładają m.in. karne dopłaty do przesyłek i wysokie grzywny za reklamowanie tzw. fast fashion. Ta "szybka moda" wytwarza tanie, niskiej jakości produkty, które w nadarzają za trendami kreowanymi w mediach społecznościowych.
We wrześniu sześć krajów unijnych, w tym Polska, wystąpiło do Komisji Europejskiej z prośbą o podjęcie działań w sprawie Shein i Temu. Argumentowano, że za ich pośrednictwem do klientów w Unii Europejskiej dostarczane są towary niespełniające unijnych wymogów.
Także w USA sytuacja nie układała się pomyślnie dla chińskich platform. Administracja prezydenta Bidena zapowiadała dokładniejsze kontrole paczek i ukrócenie procederu unikania płacenia ceł poprzez rozbijanie dużych transportów na mniejsze paczki. Z kolei prezydent Trump przedstawił pomysł wprowadzenia nawet 60-procentowego cła na produkty importowane z Chin. Chodzi tu z jednej strony o ochronę własnego rynku, ale nie tylko.
- Problemów z tymi platformami jest wiele - zwraca uwagę Sylwia Czubkowska. - Po pierwsze kwestie składów, certyfikatów, rzetelnej informacji o tym, co tak naprawdę kupujemy. Te produkty mogą być po prostu niebezpieczne.
Potwierdzają to m.in. badania Greenpeace, ale też te przeprowadzone przez rząd Korei Południowej. W sierpniu w Seulu skontrolowano 144 produkty z Shein, AliExpress i Temu, w tym ubranka dla dzieci. Władze ogłosiły, że wiele z nich nie spełniało norm, a zawartość toksycznych substancji przekroczyła bezpieczne limity kilkaset razy.
W połowie maja szwajcarska organizacja non-profit Public Eye opublikowała efekty śledztwa: według zebranych danych, pracownicy Shein pracują ponad 70 godzin tygodniowo. - Pracuję codziennie od 8 rano do 22.30. W miesiącu mam jeden dzień wolnego. Nie mogę sobie pozwolić na więcej dni wolnych - mówił w rozmowie z Public Eye pracownik szwalni w południowych Chinach z 20-letnim stażem.
Autorzy raportu alarmują także, że produkty sprzedawane przez Shein mogły zostać wykonane przy użyciu pracy przymusowej Ujgurów, mniejszości muzułmańskiej zamieszkującej prowincję Sinciang w Chinach. - Czasem jestem pytana: "Czy mogę z dzieckiem rozmawiać na ten temat, przecież nie będę mu opowiadać o niewolniczej pracy?". Odpowiadam, że trzeba o tym rozmawiać, bo dzieci nie żyją w bańce. Powinny mieć świadomość tego, co się dzieje - uważa Czubkowska. - Szczególnie, że marketing tych firm często jest kierowany do młodych osób.
Temu w Polsce na drugim miejscu
Jak wygląda pozycja chińskich firm w Polsce? Według danych Mediapanelu za październik w kategorii zakupy online Temu jest już na drugim miejscu (16,4 mln użytkowników) i goni Allegro (18,2 mln). Warto dodać, że Temu działa na polskim rynku nieco ponad rok - platforma zaczęła działalność nad Wisłą w czerwcu 2023 r. Nieźle radzą sobie także pozostałe firmy: AliExpress znajduje się na miejscu czwartym (9,3 mln użytkowników), a Shein - na dziewiątym (6,7 mln).
Zrobiło się o nich głośno pod koniec kwietnia, gdy podczas konferencji prasowej nawiązał do nich Andrzej Domański. Minister finansów powiedział wtedy: - Rząd walczy z nieuczciwą konkurencją. Między innymi w tym celu przyjęliśmy rozwiązania dotyczące raportowania (transakcji) przez platformy handlowe w internecie. Ministerstwo Finansów przygotuje plan działania dotyczący ograniczenia potencjalnej nieuczciwej konkurencji ze strony zagranicznych platform – stwierdził Domański, pytany między innymi o Temu. Zapewnił, że sprawę skonsultował z premierem. Ministerstwo nie chciało jednak odnieść się do sprawy bardziej szczegółowo - w odpowiedzi na nasze pytania otrzymaliśmy wiadomość, że "trwają prace związane z poniższym tematem". Jakie dokładnie przepisy są rozważane? Tego się nie dowiedzieliśmy.
W październiku mobilne sklepy Shein miały stanąć na kampusach UAM i UJ. Zaprotestowali studenci. - Zdecydowanie sprzeciwiamy się działalności firm, których reputacja i postępowanie są niezgodne ze standardami etycznymi – ogłosił Samorząd Studentów Uniwersytetu Jagiellońskiego. W rezultacie władze uczelni wycofały zgodę na to, by punkt mobilny marki pojawił się na kampusie. Podobnie stało się na UAM. Ale już tymczasowy sklep otwarty w maju w Galerii Młociny w Warszawie okazał się wielkim sukcesem. Media pisały o tłumach szturmujących wejście.
- Platformy wygrywają, a my, jako społeczeństwo i państwo przegrywamy - uważa Sylwia Czubkowska. - To jest sprawa bardzo ważna dla części konsumentów, a dla polityków niespecjalnie. Są osoby, które nigdy nie kupią niczego z Shein czy Temu, bo zależy im na jakości, bo nie chcą wspierać biznesów prawdopodobnie korzystających z niewolniczej pracy. Ale to bardzo niewielki odsetek społeczeństwa. Całej reszcie zależy przede wszystkim na cenie.
Co dalej z platformami? Jednym z celów ma być wejście na giełdę. W czerwcu przeciwko debiutowi Shein na giełdzie w Londynie protestowała m.in. branżowa organizacja British Fashion Council. Zdaniem Czubkowskiej ostatecznie nie da się tego powstrzymać. - Jestem przekonana, że niedługo te firmy wejdą na giełdę: jak nie w Londynie to w Nowym Jorku. A wtedy będą miały dostęp do jeszcze większego finansowania - stwierdza.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock