Polska nie zaakceptuje nacisków politycznych w sprawie wieloletniego budżetu Unii Europejskiej po 2020 roku. Budżet musi być przyjęty jednogłośnie i jeżeli Komisja Europejska nie doprowadzi do kompromisu, Polska będzie korzystać ze swoich praw - powiedział w piątek szef Ministerstwa Spraw Zagranicznych Jacek Czaputowicz. W piątek o propozycjach dotyczących wieloletniego budżetu Wspólnoty rozmawiali szef Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker z premierem Mateuszem Morawieckim.
Minister mówił w piątek na marginesie spotkania szefów dyplomacji państw NATO w Brukseli, że niektóre zgłaszane propozycje, o których piszą dziennikarze - znaczące cięcia czy przekierowanie funduszy unijnych - byłyby trudne do zaakceptowania. - Polska będzie korzystać ze swoich praw - oświadczył. - Nie użyłem słowa "weto". Przypomniałem, że ta kwestia wymaga akceptacji przez wszystkie państwa. Obowiązkiem Komisji Europejskiej jest znalezienie poparcia wszystkich państw członkowskich - podkreślił.
Kilka miliardów mniej
W przyszłym tygodniu KE ma zaprezentować projekt wieloletnich ram finansowych na lata 2021-2027. Na razie nie ujawniła żadnych liczb, ale z nieoficjalnych informacji mediów wynika, że Polska może dostać od kilku do kilkunastu miliardów euro mniej niż w obecnym budżecie. Środki z polityki spójności mają być w mniejszym stopniu zależne od PKB, a w większym od czynników takich jak bezrobocie. W efekcie większa pula zamiast do Europy Środkowej i Wschodniej trafiłaby do krajów unijnego Południa. - Chcę powiedzieć wyraźnie - Polska uważa, że ten istniejący system sprawdził się, Polska dzięki temu się silniej rozwijała. O to przecież chodziło, żeby gonić państwa UE - zauważył Czaputowicz. Jak zaznaczył, Polska opowiada się za utrzymaniem zarówno Wspólnej Polityki Rolnej, jak i polityki spójności w obecnym kształcie w przyszłym wieloletnim budżecie UE. - Dostrzegamy też konieczność i potrzebę skierowania pewnych środków na inne działania, takie jak walka z nielegalną migracją, wspólna polityka bezpieczeństwa i obrony. Postulujemy w związku z tym zwiększenie kontrybucji. Polska wyraziła gotowość zwiększenia składki - dodał.
Sprawiedliwe zasady
Czaputowicz przyznał, że płatnicy netto - państwa, które więcej wpłacają do unijnego budżetu, niż z niego otrzymują - bardzo niechętnie patrzą na opcję zwiększenia swoich składek. Choć KE i Parlament Europejski optują za tym, by dziurę, jaka powstanie w budżecie UE po brexicie, zrekompensować wyższymi wpłatami krajowymi, to niektóre państwa, z Holandią na czele, już zaprotestowały przeciw takiemu rozwiązaniu. - Dyskusje trwają, są różne opcje, my mamy swoje stanowisko. Uważamy, że obecne zasady są sprawiedliwe, że ta polityka odniosła sukces - powiedział szef polskiej dyplomacji. "Być może właściwy mandat będzie miała przyszła Komisja, bowiem czas jest jeszcze do końca przyszłego roku. Zobaczmy, jakie KE będzie prowadzić dalsze działania, konsultacje, ale tutaj jakieś zasadnicze zmiany wymagałaby większej legitymacji, a tej legitymacji może brakować" - dodał.
Dyskusje trwają
Czaputowicz mówił też o rozmowach na temat praworządności i uruchomionego przez KE art 7. unijnego traktatu. Jak zaznaczył, toczą się one zarówno między nim i wiceszefem KE Fransem Timmermansem, jak i między premierem Mateuszem Morawieckim i szefem KE Jean-Claude'em Junckerem. - Cały czas są prowadzone pewne dyskusje, zmiany, konsultacje, na ile Polska może wprowadzić pewne sugestie ze strony KE dotyczące reformy systemu sądownictwa - relacjonował szef MSZ. Zastrzegł przy tym, że Polska ma "pewne uwarunkowania wewnętrzne", m.in. związane z tym, że parlament nie funkcjonuje stale, a spotyka się na sesjach. Po ostatnim spotkaniu ministrów ds. europejskich, którzy zajmowali się Polską, Timmermans wyraził nadzieję, że konkluzje w sprawie sporu uda się wypracować do 14 maja, tj. przed kolejnym poświęconym Polsce posiedzeniem Rady UE.
Autor: ps//sta / Źródło: PAP