Senat przyjął z poprawkami ustawę o zmianie ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych. Zgodnie z przyjętymi poprawkami to prezes Urzędu Komunikacji Elektronicznej będzie mediatorem w sporach między wydawcami a big techami. Wcześniej wydawcy i redakcje apelowały, by wyższa izba zmieniła uchwalone w Sejmie niekorzystne przepisy tak, by łatwiej było negocjować z platformami cyfrowymi.
Za ustawą o zmianie ustawy o prawie autorskim głosowało 62 senatorów, przeciw było 25 senatorów, a od głosu wstrzymał się jeden senator.
Ustawa wdraża dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady UE dotyczące prawa autorskiego i praw pokrewnych.
"Wypracowane rozwiązania zapewniają równowagę stron i zwiększają skuteczność negocjacji w ustalaniu wynagrodzenia za korzystanie z publikacji prasowych online przez platformy cyfrowe" - czytamy w komunikacie Senatu.
Senatorowie o głosowaniu
- Dosyć zgodnie przyjęliśmy projekt ustawy prawo autorskie. Przypominam, że ten projekt miał wejść trzy lata temu, realizując dyrektywę unijną. Polska była narażona na kary - powiedział w rozmowie z TVN24 senator Krzysztof Kwiatkowski.
- Projekt przyjęty wzmacnia pozycję tych uczestników, tych postępowań, których trzeba było wzmocnić, między innymi aktorów, wydawców, twórców treści. Cieszę się, że jednak bardziej konsekwentnie zabiegamy o interesy polskich twórców kosztem dużych koncernów, czyli tzw. bankersów. Mam nadzieję, że te poprawki Senatu, przyjęliśmy ich cały blok, zostaną przyjęte przez Sejm, są dobrze uzasadnione, dobrze przygotowane i po prostu potrzebne - mówił.
Przewodniczący senackiej Komisji Kultury Jerzy Fedorowicz (KO) zwracał natomiast uwagę, że ustawa trafi teraz do Sejmu, gdzie również powinna być przegłosowana.
- Zwłaszcza, że jest poprawka, która nie była w przełożeniu rządowym, ale która została wprowadzona przez Sejm. My przeprowadziliśmy jednak tak poważny zabieg prawny, który trwał ponad tydzień, żeby to wszystko doprowadzić do tej formy, która dzisiaj została (zaakceptowana - red.) i ona przejdzie przez Sejm. Mam nadzieję, że pan prezydent ją podpisze, dlatego, że ona nie została implementowana od ponad dwóch lat, ta dyrektywa unijna i Polska ponosi kary - zwracał uwagę w rozmowie z TVN24.
- Z ust ministra wysłuchaliśmy, że 4 tysiące za godzinę, już te kary narosły na 160 milionów czy 130, nie chcę powiedzieć ile dokładnie, ale po co mamy ponosić kary? No a jeżeli dochodzi jeszcze do spraw związanych z roszczeniami, które nie zostały, że tak powiem, załatwione nazwijmy to tak, no to 10 września spotykamy się, jest okrągły stół medialny i próbujemy dalej poszukać (rozwiązania - red.), żeby wreszcie uporządkować sprawy związane z prawem autorskim i z mediami - mówił.
Dodał, że "większość tych zmian jest absolutnie zaakceptowana, dochodzą jeszcze tylko parę rzeczy związanych z kilkoma związkami twórczymi, którzy nie znaleźli się na razie w tej obronie prawa autorskich, to znaczy tak dokładnie, bo w sumie są chronieni".
- No i druga sprawa, która jest jeszcze do rozwiązania, że następuje jeszcze napięcie nad możliwymi nadawcami, bo ten numer 6, paragraf, on jest taki, który można różnie tłumaczyć. Najważniejsze jest, że do sporu między nadawcami a twórcami jest zaangażowany Urząd Kontroli Elektronicznej i on będzie arbitrem w sporach i to jest najważniejsza rzecz, że ludzie, którzy za swoją pracę do tej pory nie otrzymywali odpowiedniego wynagrodzenia w postaci sprzedawania ich, w cudzysłowie, ich dorobków, teraz mogą z tego korzystać, a to są ogromne rzesze ludzi - powiedział.
UKE mediatorem
Senatorowie wprowadzili do ustawy 22 poprawki. Najważniejsza z nich zakłada, że mediatorem w ewentualnych sporach między wydawcami a platformami internetowymi ma być Urząd Komunikacji Elektronicznej.
W pierwszej kolejności zakłada się jednak polubowne ustalenie wynagrodzenia w drodze negocjacji, a następnie dopiero mediację przeprowadzoną przez prezesa UKE. - Ingerencja prezesa UKE będzie następować po bezskutecznym przeprowadzaniu przez strony mediacji - wyjaśnił na wtorkowym posiedzeniu senackiej Komisji Kultury i Środków Przekazu wiceminister kultury Andrzej Wyrobiec.
Jak mówił, "przyjmie ona formę orzeczenia administracyjnego ustalającego wartość wynagrodzenia lub sposób jego obliczenia". - Wydawcy będą mogli uczestniczyć w postępowaniu samodzielnie lub w grupie kilku wydawców w ramach jednego postępowania - powiedział Wyrobiec.
Zwrócił uwagę, że określone zostały terminy na każdą czynność przeprowadzoną zarówno przez strony, jak i przez UKE. - Całe postępowanie w najdłuższym wypadku nie powinno trwać dłużej niż kilkanaście miesięcy - dodał.
Zapewnił, że wydawcom i usługodawcom zostanie zapewnione prawo wniesienia sprzeciwu do sądu powszechnego specjalizującego się w sprawach własności intelektualnej. - Sądy będą orzekać w skróconych terminach – 18 miesięcy w przypadku pierwszej instancji i 12 miesięcy w przypadku drugiej instancji – wyjaśnił.
Zadeklarował, że "wszystkie ważne kwestie, które nie zostały podjęte podczas obecnej nowelizacji, znajdą się w agendzie Forum Prawa Autorskiego, którego pierwsze spotkanie planują na 10 września bieżącego roku".
Przekazał, że we wtorek skierowano zaproszenia na Forum Prawa Autorskiego do 80 podmiotów wraz z prośbą o przedstawienie najważniejszych tematów, które zostaną włączone do prac.
Komisja odrzuciła poprawkę zaproponowaną przez wicemarszałkinię Senatu Magdalenę Biejat (Lewica), która proponowała wykreślenie z ustawy zakresów procentowych wykorzystania utworów na potrzeby zilustrowania treści w celach dydaktycznych lub związanych z prowadzeniem działalności naukowej.
W obecnym brzmieniu przepisów z utworów w tych celach można korzystać do 25 proc. ich objętości, co - według Biejat i przedstawicieli środowiska akademickiego - jest zapisem "mocno uznaniowym", który blokowałby wolność prowadzenia badań naukowych.
- Ten zapis może spowodować, że będzie trzeba przerwać pracę nad tekstem przy przekroczeniu 25 proc. objętości utworu, że kiedy będzie się wyświetlać studentom prezentację multimedialną, w której omawia się dzieło oryginalne, trzeba będzie ograniczyć zawartość tego dzieła, że być może będzie się trzeba zastanawiać, czy można odtworzyć w całości utwór muzyczny, nad którym się pracuje - wyjaśniła.
Protest mediów
Nowelizację ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych wraz z poprawkami Sejm uchwalił pod koniec czerwca. Zgodnie z nią dziennikarze i wydawcy mają prawo ubiegać się o wynagrodzenie za treści wykorzystane przez big techy. W ocenie środowiska to zmiana tylko teoretyczna, bo ustawa nie wprowadza mechanizmów, z których wydawcy mogliby skorzystać w staraniach o rekompensaty z tego tytułu.
W reakcji na odrzucenie postulatów zgłaszanych w trakcie prac nad nowelizacją w Sejmie media przeprowadziły 4 lipca akcję protestacyjną pod hasłem "Politycy! Nie zabijajcie polskich mediów", która miała zwrócić uwagę rządzących na niekorzystną dla wydawców tytułów internetowych i drukowanych nowelizację ustawy o prawie autorskim.
Po proteście premier Donald Tusk wspólnie z marszałek Senatu Małgorzatą Kidawą-Błońską zaprosił przedstawicieli mediów do rozmów. Spotkanie odbyło się 10 lipca, a jego efektem było powołanie specjalnego zespołu, który miał wypracować korzystne dla dziennikarzy i wydawców poprawki do nowelizacji prawa autorskiego.
11 lipca odbyło się pierwsze posiedzenie senackiej Komisji Kultury, podczas którego głos zabierali prawnicy reprezentujący artystów, twórców, wydawców i media. We wtorek, 23 lipca, ponownie zebrała się senacka Komisja Kultury, która przyjęła wypracowane przez zespół wydawców i urzędników MKiDN, poprawki.
Nowela wdraża do polskiego porządku prawnego dyrektywy PE. Polska jest ostatnim krajem Unii Europejskiej, który nie wprowadził dwóch unijnych dyrektyw dotyczących prawa autorskiego i praw pokrewnych na jednolitym rynku cyfrowym. Aktualne przepisy są przestarzałe, nie nadążają za rozwojem technologicznym i nie obejmują internetu oraz platform streamingowych.
Dwie dyrektywy
Dwie dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady UE, które mają zostać wdrożone do prawa krajowego, zostały przyjęte 17 kwietnia 2019 r. Pierwsza, zwana dyrektywą SATCAB II, ma stworzyć warunki umożliwiające szersze rozpowszechnianie w państwach członkowskich programów telewizyjnych i radiowych pochodzących z innych państw członkowskich.
Druga zaś, zwana dyrektywą DSM, była unijną odpowiedzią na wyzwania związane z rozwojem technologii cyfrowych w obszarze prawa autorskiego. Przepisy wprowadzają m.in. nowe formy dozwolonego użytku utworów, przedmiotów praw pokrewnych i baz danych (eksploracja tekstów i danych, zwielokrotnianie dla zachowania zbiorów dziedzictwa kulturowego) oraz znacznie modyfikują formy już istniejące w unijnym prawie (korzystanie z utworów na potrzeby edukacji zdalnej). "Dyrektywa ta wprowadza także nowe zasady dotyczące wynagradzania twórców i wykonawców, mające zapewnić, aby należne im wynagrodzenie było godziwe" - zapisano w projekcie.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock