- Samo budownictwo i turystyka to ponad milion miejsc pracy. Jeżeli my jakimiś niemądrymi przepisami zaczniemy demolować możliwość zatrudnienia obcokrajowców w branżach ukierunkowanych na pracownika sezonowego, to kto taką dziurę zapełni? - pytał w programie "Jeden na Jeden" na antenie TVN24 minister rozwoju i technologii Krzysztof Paszyk. Minister był też pytany o różnice w koalicji rządzącej co do programów mieszkaniowych, przede wszystkim co do kredytu zero procent, promowanego przez PSL.
Szef resortu rozwoju był pytany o nową koncepcję regulacji zatrudniania cudzoziemców, która jest pokłosiem afery wizowej.
- Rolnictwo to pewnie kolejny milion miejsc pracy, tam też korzysta się z pracy pracowników sezonowych. To blisko pół miliona firm, to jest ich być albo nie być. Trzeba to na chłodno analizować, przekładać na konkretne sytuacje - mówił minister.
- W polskiej gospodarce budownictwo, turystyka, rolnictwo opierają się w dużej mierze na pracownikach sezonowych, którzy przyjeżdżają z zagranicy do Polski - stwierdził.
- Każde utrudnienia dzisiaj, w tym w dostępie do obcokrajowców, spowodują, że nie jakiekolwiek programy będą biły w ceny na rynku mieszkaniowym, tylko właśnie problem z dostępem do pracowników. Nie wiem, dlaczego pomysłodawcy nie patrzą szerzej na problem oddziaływania takich rozwiązań na gospodarkę, na kondycję firm i również na rynek pracy, bo paradoksalnie ja przestrzegałem w zeszłym tygodniu panią ministrę Dziemianowicz-Bąk, że te rozwiązania paradoksalnie będą bardzo mocno biły w sytuację na rynku pracy, w sytuację pracowników - mówił.
Rządowy spór o zatrudnianie cudzoziemców
Według projektodawcy - Ministerstwa Rodziny Pracy i Polityki Społecznej - nowe zasady dotyczące zatrudniania cudzoziemców mają na celu uporządkowanie przepisów określających warunki dostępu cudzoziemców do rynku pracy oraz poprawy skuteczności tych przepisów.
Resort chce, żeby od 1 stycznia 2025 r. weszła w życie nowa ustawa o zatrudnieniu cudzoziemców, która przewiduje m.in. uniemożliwienie outsourcingu pracowniczego czy zwiększenie roli publicznych służb zatrudnienia w procesie wydawania zezwoleń na pracę.
Ministerstwo Rozwoju i Technologii oraz Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi sprzeciwiają się proponowanym przez resort rodziny i pracy limitom zezwoleń na pracę dla cudzoziemców.
Czterodniowy tydzień pracy
Minister był także pytany, czy poprze rządowy projekt ustawy dotyczący czterodniowego tygodnia pracy.
- Kategorycznie nie poprę takiego rozwiązania. Polscy przedsiębiorcy zasługują na wsparcie, a nie na kolejne utrudnienia. Proszę sobie wyobrazić, jak mają konkurować ze swoimi niemieckimi, czeskimi konkurentami, mając takie obciążenie - odpowiedział.
- Nie wyobrażam sobie, jak będą polskie szpitale, polskie szkoły funkcjonować, kiedy tak naprawdę o jedną czwartą zmniejszy im się zasób kadrowy. Zostaniemy bez szkoły, bez szpitala w Polsce. Nie wyobrażam sobie też takiego projektu w kontekście potężnych, dużych inwestycji dzisiaj zagranicznych - przekonywał.
- Planujemy zaprosić Intela do Polski. Planujemy zaprosić również Samsunga na Pomorzu. Takie rozmowy trwają. Jak puścimy taki sygnał, który będzie w taki sposób godził w rynek pracy, to uważam, że za chwilę z naszą gospodarką skończymy na szarym końcu Unii Europejskiej. Naprawdę nie tędy droga - stwierdził.
Program mieszkaniowy
Tematem rozmowy był również rządowy program mieszkaniowy. - Zakończenie prac na Komitecie Rady Ministrów w sprawie programu mieszkaniowego może nastąpić w przyszłym tygodniu - poinformował minister rozwoju i technologii.
- W tej chwili projekty są przepracowywane na Komitecie Rady Ministrów. Odbyły się już dwa. Kolejne mamy w przyszłym tygodniu i ja liczę, że na tym zostanie przepracowany - powiedział.
Wcześniej szef resortu finansów Andrzej Domański mówił, że decyzje w sprawie programu mieszkaniowego zapadną w ciągu najbliższych dwóch tygodni.
Minister odniósł się do wypowiedzi szefowej resortu funduszy i polityki regionalnej Katarzyny Pełczyńskiej-Nałęcz o tym, że "w budżecie jest okrągłe zero złotych na kredyt zero procent", a także do krytyki marszałka Sejmu Szymona Hołowni, który stwierdził, że program oznaczałby wspieranie ze środków publicznych deweloperów i banków.
- To jest retoryka polityczna. Ja wolę koncentrować się na konkretach. (..) Po pierwsze będę przekonywał panią ministrę Pełczyńską-Nałęcz, pana marszałka Hołownię, że program mieszkaniowy, który przygotowuje moje ministerstwo odpowiedzialne za budownictwo, to jest bardzo szeroki program wsparcia zarówno budownictwa komunalnego, jak i budownictwa samorządowego, dla osób, których nie stać na mieszkanie i nie stać na to, aby płacić za to mieszkanie - mówił.
- To jest jeden komponent, który proponujemy. Drugi, taki centralnie sytuowany, jako bardzo ważny, wychodząc naprzeciw argumentów, bo szanuję argumenty pana Hołowni, szanuję argumenty polityków Lewicy, to budownictwo społeczne. Tam są i SIM-y, i TBS-y, i mieszkania spółdzielcze, i również są środki na to budownictwo. I trzeci bardzo ważny dla mnie, uważam, filar, który wynika też z realiów, to jest budownictwo własnościowe - wymieniał.
- W Polsce 97 procent zasobu mieszkaniowego to są mieszkania własnościowe. Więc jeśli chcemy podnieść dostęp, to w pierwszej kolejności ten dostęp Polaków dotyczy budownictwa własnościowego. Dzisiaj bardzo często z młodymi ludźmi rozmawiam i oni nie chcą mieszkać w mieszkaniu wynajmowanym. Jasno, z pomocą rodziny, bardzo często chcą mieszkania własnościowego. To się wielu Polakom po prostu z bezpieczeństwem kojarzy - ocenił.
- Dobrze przygotowany program, na przykładzie Mieszkania dla Młodych, nie musi oznaczać wzrostu cen - przekonywał szef resortu rozwoju.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24