Przez zakaz używania fajerwerków upaść mogą tysiące firm, a rynek zostanie zalany niebezpiecznymi produktami niewiadomego pochodzenia - ostrzega Stowarzyszenie Importerów i Dystrybutorów Pirotechniki. We wtorek ma odbyć się posiedzenie sejmowej komisji nadzwyczajnej do spraw ochrony zwierząt, podczas którego omawiana będzie kwestia ograniczeń w korzystaniu z wyrobów pirotechnicznych.
Organizacja branżowa przekonuje, że rynek fajerwerków w Polsce to silnie uregulowany segment gospodarki.
"Polska branża wyrosła na prawdziwą światową potęgę"
"Obowiązujące w Polsce przepisy należą do najbardziej restrykcyjnych w Europie i obejmują m.in. wymogi certyfikacyjne, ograniczenia wiekowe w sprzedaży oraz precyzyjne zasady użytkowania. Polska branża pirotechniczna wyrosła na prawdziwą światową potęgę, znajduje się na 5. miejscu na świecie pod względem importu oraz eksportu fajerwerków" - czytamy w komunikacie Stowarzyszenia Importerów i Dystrybutorów Pirotechniki.
Zdaniem przedstawicieli organizacji "projektodawcy nowych regulacji nie przedstawili ani analizy skutków gospodarczych, ani danych naukowych, ukazujących skalę realnych problemów". "Pominięto obowiązujące przepisy krajowe oraz unijne. Straty dla gospodarki spowodowane proponowanym zakazem mogą być bardzo dotkliwe" - czytamy.
Według wyliczeń organizacji obecnie w Polsce funkcjonuje około 25 tysięcy przedsiębiorstw powiązanych z branżą pirotechniczną. "Zatrudniają one kilkadziesiąt tysięcy pracowników. Wśród nich 10 tysięcy to specjaliści posiadający specjalistyczne kwalifikacje, których szkolenie wymaga dużych nakładów finansowych oraz długotrwałych procedur certyfikacyjnych" - podkreślają.
Holandia "przestrogą", przykładem Niemcy
Stowarzyszenie przytacza raport KPMG, według którego branża pirotechniczna generuje obroty na poziomie 769 milionów złotych. "Sama sprzedaż fajerwerków przekłada się na około 94 miliony złotych wpływów z VAT, a dodatkowe podatki – takie jak CIT i PIT – związane z zatrudnianiem pracowników oraz działalnością firm podnoszą tę wartość" - wymienia stowarzyszenie.
Zdaniem organizacji "przestrogą powinna być Holandia, gdzie po wprowadzeniu zakazu konfiskowano ogromne ilości nielegalnej pirotechniki, a mimo to dochodziło do chuligańskich incydentów".
- Możliwość legalnego zakupu fajerwerków w naszym kraju zaspokaja wszystkie potrzeby rynku, dzięki temu nie ma miejsca na szarą strefę, która na pewno powstanie, jeśli państwo zlikwiduje tę branżę, która dziś jest ściśle regulowana przepisami o bezpieczeństwie i zatrudnia wysokokwalifikowaną kadrę pirotechników - mówi Marta Smolińska, prezeska Stowarzyszenia Importerów i Dystrybutorów Pirotechniki.
Organizacja proponuje jednocześnie "rozwiązania kompromisowe, wzorowane na doświadczeniach niemieckich miast takich jak Berlin czy Hamburg". Chodzi o wprowadzenie tzw. stref wolnych od fajerwerków - ograniczeń lokalnych, a nie ogólnopolskiego zakazu.
Jak wskazuje branża, strefy te mogłyby obowiązywać w okolicach schronisk, ogrodów zoologicznych, szpitali czy domów opieki, chroniąc osoby i zwierzęta wrażliwe na hałas.
Propozycja zakazu fajerwerków
Stanowisko w sprawie zakazu fajerwerków zostało wydane w związku z obywatelskim projektem ustawy o zmianie ustawy o ochronie zwierząt oraz zmianie niektórych innych ustaw. We wtorek sejmowa komisja nadzwyczajna do spraw ochrony zwierząt ma się zająć wątkiem zakazu używania wyrobów pirotechnicznych, który stanowi jeden z elementów projektu.
Propozycja zakłada zakaz używania wyrobów pirotechnicznych widowiskowych klasy F2 i F3. To zdecydowana większość fajerwerków sprzedawanych w Polsce. Najniższa klasa F1 obejmuje tylko te, które mogą być używane w domu, jak zimne ognie.
Jak podkreślono w uzasadnieniu do projektu, obowiązujący w obecnych przepisach limit hałasu "został określony w celu dostosowania do ludzkiego progu bólu dla słyszalnego dźwięku". "Obowiązujący stan prawny w żadnej mierze nie uwzględnia oddziaływania poziomu hałasu i częstotliwości tzw. fajerwerków na zwierzęta, które wszak są istotami czującymi" - czytamy.
Dodatkowo wskazano, że "zwierzęta są dużo bardziej wrażliwe na hałas o wysokiej częstotliwości aniżeli ludzie", a eksplozje fajerwerków mogą prowadzić u nich do "nieodwracalnej utraty słuchu lub szumów usznych".
W zeszłym roku także posłowie KO skierowali do Sejmu projekt przepisów zakazujących używania przez osoby fizyczne fajerwerków o najwyższym stopniu głośności.
- Co roku 1 i 2 stycznia media społecznościowe są pełne zdjęć martwych ptaków, pełne są apeli właścicieli zwierząt, które się zgubiły, o ich odnalezienie. Artykuł 1 ustawy o ochronie zwierząt mówi, że zwierzę jako istota żyjąca zdolna do odczuwania nie jest rzeczą. Te kilkanaście sekund fajerwerków i naszej przyjemności nie jest warte cierpienia zwierząt - mówiła Katarzyna Piekarska (KO), przedstawicielka grupy posłów, którzy wnieśli projekt.
Zgodnie z nim rada gminy mogłaby w drodze uchwały uchylić obowiązywanie zakazu w sylwestra i Nowy Rok.
Źródło: tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock