Rosyjska agresja na Ukrainie może mieć wpływ na inflację i politykę banku centralnego dotyczącą stóp procentowych - przewidują ekonomiści. Zdaniem niektórych ekspertów zaostrzenie konfliktu może nasilić tendencje stagflacyjne, czyli nasilić zjawisko wzrostu cen przy jednoczesnym obniżeniu wzrostu gospodarczego.
Ukraina została zaatakowana przez Rosję. W nocy ze środy na czwartek prezydent Rosji Władimir Putin ogłosił w telewizyjnym wystąpieniu rozpoczęcie "operacji specjalnej w Donbasie". Według informacji władz i relacji w mediach społecznościowych rosyjskie siły zaczęły ostrzał ukraińskich miast także z innych kierunków. Wybuchy słychać było m.in. w stolicy Ukrainy, Kijowie, oraz w położonym w pobliżu granicy z Rosją Charkowie.
Wyższa inflacja i wyższe stopy procentowe
Wojna Rosji z Ukrainą oznacza spadek polskiego PKB o 1 proc. i większą skalę podwyżek stóp - oceniają ekonomiści Pekao SA.
"Rosja i Ukraina odpowiadają łącznie za ok. 5 proc. polskiego eksportu dóbr. Prawdopodobne jest, że wymiana handlowa z krajami EŚW spadnie w tym roku znacząco - kilkanaście proc. to absolutne minimum. Negatywny wpływ na polskie PKB jest rzędu 1 proc." - piszą.
"Kluczowy kanał oddziaływania to jednak ceny. Widzimy, jak na newsy o konflikcie reagują rynki surowców energetycznych i rolnych. To zapowiedź dalszego wzrostu inflacji i prawdopodobnie również większej skali podwyżek stóp (zobaczymy - dla banku centralnego to ogromny dylemat)" - dodają.
Z kolei zdaniem Banku Millenium wpływ ataku militarnego na Ukrainę na polską gospodarkę niepewny, możliwe silniejsze zacieśnianie polityki pieniężnej .
"Wpływ na krajową i unijną gospodarkę rozpoczętego ataku militarnego przeciwko Ukrainie oczywiście obarczony jest ogromną niepewnością. Na ten moment najbardziej prawdopodobnym oddziaływaniem jest wzrost cen surowców energetycznych wyrażonych w złotych, który byłby jeszcze silniejszy, gdyby doszło do zaburzeń dostaw do Polski i innych krajów UE. W takim środowisku zacieśnianie polityki pieniężnej w Polsce mogłoby być silniejsze niż nasz bazowy scenariusz makroekonomiczny, co wraz z wysokimi cenami energii skutkowałoby wolniejszym wzrostem gospodarczym" - napisano w porannym raporcie.
"Bardziej szczegółową analizę przedstawimy po zapoznaniu się z planami nowych sankcji przeciwko Rosji. Te przedstawione do dziś nie mają większego wpływu na Rosję i jej powiązania z innymi gospodarkami" - dodano.
Z kolei zdaniem Maciej Samcika z Subiektywnie o Finansach "za inwazję Putina na Ukrainę zapłacimy wyższymi kosztami obsługi zadłużenia, wyższą inflacją oraz spadkiem wartości polskiej waluty. No i wyższymi ratami kredytów, bo już trwa ucieczka do franka (prawie 4,50 zł) i dolara (nagle 4,13 zł). Euro znów zbliża się do 4,70 zł" - komentuje w mediach społecznościowych.
PKO BP: rosyjska agresja może mieć złożone implikacje
"Rosyjska agresja na Ukrainę może mieć złożone implikacje rynkowe i gospodarcze. Zaburzenia w handlu teoretycznie mogą mieć ograniczony skutek w skali makro (niski udział Rosji i Ukrainy w polskim eksporcie i imporcie: ok. 5 proc.)" - tłumaczą eksperci PKO Research. Zwracają jednak uwagę, że "istotna jest jednak specyficzna struktura towarowa importu z Rosji (ropa i gaz) oraz Ukrainy (produkty rolne i metale), odzwierciedlająca strukturę tych gospodarek i ich rolę w światowym rynku". "To może nasilić tendencje stagflacyjne (więcej inflacji i mniej wzrostu PKB)" - podkreślają.
Zdaniem ekspertów presja na deprecjację złotego może być silniejsza niż w przypadku innych walut regionu.
"Władze monetarne mają jeszcze większy dylemat niż dotąd. Możliwe są dwa warianty reakcji krajowej polityki pieniężnej względem dotychczas oczekiwanego scenariusza: większa ostrożność (zagrożenie dla wzrostu gospodarczego i mniej agresywne akcje głównych banków centralnych, bardziej agresywne normalizowanie poziomu stóp procentowych (ryzyko podsycania inflacji przez presję na PLN i wzrost cen surowców). Nam bardziej prawdopodobny wydaje się wariant pierwszy, szczególnie jeśli deprecjacja PLN nie okaże się duża i trwała. " - czytamy.
Źródło: PAP, TVN24 Biznes
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock