- Ten rok jest przełomowy - pokaże, czy strefa euro przyspieszy, czy czekają nas kolejne trudne lata - mówił na antenie TVN24 Biznes i Świat Marek Zuber. Jeśli euro się wzmocni, w ślad za nim pójdzie złoty. A to oznacza, że frank może spaść poniżej 4 zł. Jeśli taki scenariusz miałby się ziścić, warto pójść na wakacje kredytowe, aby przeczekać ten najtrudniejszy okres - tłumaczył na antenie TVN24 Biznes i Świat Marek Zuber. Rafał Sadoch, ekonomista z Plus Banku również typował, że na koniec roku, kursu franka, powinien znaleźć się zdecydowanie poniżej 4,5 zł.
- Nie potrafimy dziś przewidzieć, ile będziemy płacić za franka za rok, czy dwa, a to jest kluczowe pytanie dla "frankowiczów". Ten rok jest przełomowy - pokaże, czy strefa euro przyspieszy, czy czekają nas kolejne trudne lata. W pozytywnym scenariuszu, euro wzmocni się w stosunku do wszystkich walut. Złoty jest mocno powiązany z euro, w związku z czym na koniec roku frank może spaść poniżej 4 zł - tłumaczy Marek Zuber.
Frank po 4 zł? To całkiem realne, tylko strefa euro musi wreszcie ruszyć
15 stycznia szwajcarski bank centralny (SNB) nieoczekiwanie ogłosił, że nie będzie dłużej bronił swojej waluty. Dotychczas SNB utrzymywał tzw. sztywny kurs franka względem wspólnej waluty - euro nie mogło kosztować mniej niż 1,20 franka. Decyzja szwajcarskich bankierów wywołała panikę na rynkach, a helwecka waluta mocno zaczęła zyskiwać na wartości, m.in. wobec złotego. Za franka trzeba było zapłacić nawet rekordowe 5,19 zł, podczas gdy dzień wcześniej było to "tylko" 3,57 zł. Zaskoczonych inwestorów nie uspokoiło nawet to, że SNB obniżył na osłodę stopę procentową do -0,75 proc. Z kolei ok. 550 tys. polskich kredytobiorców zadłużonych w tej walucie, z przerażeniem liczy, jak mocno wzrosną ich comiesięczne raty.
Ekonomiści skomentowali kilka propozycji rozwiązań mających ułatwić "frankowiczom" spłatę kredytów.
“Frankowicze” mogliby przewalutować kredyt na złote nawet po kursie z dnia wzięcia kredytu pod warunkiem, że kredytobiorca pokryłby różnicę między faktycznie poniesionym kosztem spłaty tego kredytu a tym, który poniósłby, gdyby od początku był to kredyt złotowy - tak w skrócie wygląda pomysł szefa Komisji Nadzoru Finansowego Andrzeja Jakubiaka, którą wysunął w ostatnich dniach.
Według Sadocha decyzja o przewalutowaniu kredytu pogorszyłaby stan całej polskiej gospodarki. Skutki byłyby takie, że przed bankomatami zaczęłyby się ustawiać kolejki.
- Trudno oczekiwać przewalutowania kredytu po kursie franka z dnia zaciągnięcia zobowiązania. Oznaczałaby to gigantyczne straty dla banków. KNF w styczniu ubiegłego roku oszacował, że w wyniku takiej operacji w sektorze bankowym zabrakłoby 44 mld złotych. To jest jedna trzecia kapitałów banków. A tak gigantyczny ubytek w sektorze oznaczałoby bankructwo tych podmiotów, które posiadają największy portfel kredytów frankowych - stwierdził ekonomista.
- W polskich realiach oznaczałoby to dramatyczne straty, a w konsekwencji panikę. Część banków byłaby zagrożona, jeśli chodzi o stabilność finansową. To jest coś najgorszego, jeśli chodzi o instytucje zaufania publicznego - mówi ekonomista Marek Zuber.
Marek Zuber zwrócił też uwagę na kwestię strat, z którymi muszą zmierzyć się banki.
- Wbrew temu, co się dziś mówi, nie mamy do czynienia ze zmniejszeniem zysków banków, ale z wygenerowaniem potężnych strat i ktoś musi je pokryć. Albo zrobią to banki i konsekwencją będzie ubytek kapitału w tym sektorze, albo zostaną one pokryte z podatków lub portfeli klientów. To oznacza np. niższe oprocentowanie lokat, a wyższe koszty kredytów i pożyczek - podkreśla Marek Zuber.
Istotną kwestią jest także aspekt etyczny. - Jeśli dzisiaj wyrównalibyśmy te kredyty do dnia zaciągnięcia, to co miałyby powiedzieć te osoby, które wzięły kredyty w złotym czy inwestowały w fundusze akcyjne i poniosły starty? - ostro komentował ekonomista Marek Zuber.
Panika w sektorze bankowym
W piątek Związek Banków Polskich zarekomendował bankom propozycje, które mają wesprzeć frankowych kredytobiorców. Zgodnie z nimi m.in. banki przy wyliczaniu oprocentowania rat kredytów miałyby uwzględniać ujemny LIBOR dla franka szwajcarskiego. Zaznaczono jednak, że nie oznacza to, że oprocentowanie mogłoby spaść poniżej zera. Dodatkowo, na pół roku istotnemu zmniejszeniu miałby ulec spread walutowy, czyli różnica pomiędzy ceną sprzedaży a kupna franków na spłatę rat. Ponadto kredytobiorca, o ile mieszka w kredytowanej nieruchomości, mógłby wnioskować o wydłużenie okresu spłaty lub też czasowe zawieszenie spłaty raty kapitałowej.
Te propozycje według ekonomistów są wyważone i odpowiadają na oczekiwania "frankowiczów".
Wskazują, że kredytobiorcy powinni starać się regularnie spłacać raty. I sprawdzić, czy mogą np. skorzystać z wakacji kredytowych. - Nawet te banki, które nie mają takich zapisów w umowach, deklarują dziś, że są gotowe do rozmawiania na temat zawieszenia spłat rat na jakiś okres - wyjaśnia Marek Zuber.
Autor: pp / Źródło: TVN24 Biznes i Świat
Źródło zdjęcia głównego: tvn24