Ceny ciepła uwolniono 1 lipca. Jak poinformował minister energii Miłosz Motyka, obecnie jego resort pracuje nad rozwiązaniem, które ograniczyłoby podwyżki na rachunkach. Wskazał przy tym, że ewentualne przedłużenie zamrożenia cen kosztowałoby budżet państwa do 1,5 miliarda złotych.
- Jesteśmy na etapie analizy i w ciągu najbliższych tygodni będziemy mieli rozwiązanie. Do tej pory za nadzór nad ciepłownictwem opowiadała Urszula Zielińska, która przygotowała niektóre z rozwiązań, mówiła o bonie ciepłowniczym. To byłaby jedna z odpowiedzi, natomiast warto usiąść do renegocjacji i przejrzenia umów pomiędzy ciepłowniami a spółkami - powiedział Miłosz Motyka w rozmowie w RMF FM.
Minister energii mówi, że jednym z rozwiązań jest przedłużenie zamrożenia cen ciepła, które zostały uwolnione z dniem 1 lipca. Szacuje, że zamrożenie cen ciepła do końca 2025 roku kosztowałoby budżet państwa do 1,5 mld zł.
O ile wzrosną rachunki? To zależy od miasta
Minister Motyka, pytany o ile mogą wzrosnąć rachunki za ciepło po uwolnieniu cen, wskazał, że każda z ciepłowni i każde z miast mają inną taryfę.
- To zależy od różnego stopnia zaawansowania transformacji energetycznej. Są miasta, jak Ciechanów, w których podwyżek nie będzie, ale miasta na Śląsku mogą dotknąć podwyżki o kilkanaście lub kilkadziesiąt procent - powiedział.
Minister zaznaczył, że dyskusja na temat dalszego mrożenia cen prądu w 2026 roku odbędzie się w czwartym kwartale 2025 roku.
- Ceny na rynkach spadają, są niższe niż w latach 2022-2023. Jestem tutaj optymistą, efekty transformacji energetycznej są widoczne. Ceny na rynkach na pewno będą niższe, więc rekalkulacja taryf będzie potrzebna i wtedy będziemy podejmować decyzje - powiedział.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24