Kierując się odpowiedzialnością za losy pracowników PLL LOT, spółki i uwzględniając niedogodności dla naszych pasażerów, związki zawodowe w PLL LOT podjęły wspólnie decyzję, aby wstrzymać podjęcie strajku - oświadczył w poniedziałek szef związku zawodowego pilotów komunikacyjnych w PLL LOT Adam Rzeszot.
Jak poinformował Rzeszot, we wtorek 1 maja o godz. 6 rano przy siedzibie LOT w Warszawie zorganizowana zostanie jednak pikieta protestacyjna.
Szef związku zawodowego pilotów komunikacyjnych w PLL LOT wyjaśnił, że decyzja o wstrzymaniu strajku została podjęta po decyzji o odwołaniu przewodniczącego rady nadzorczej spółki.
- Decyzję o przełożeniu strajku podjęliśmy po decyzji premiera Mateusza Morawieckiego o odwołaniu przewodniczącego rady nadzorczej, którą traktujemy jako pozytywny przejaw woli do zakończenia sporu w PLL LOT – podkreślił Rzeszot.
- W wypadku braku działań premiera do połowy maja, poinformujemy o naszej decyzji w sprawie nowego terminu strajku pracowników PLL LOT, za który wyłączną odpowiedzialność będzie ponosił (prezes) Rafał Milczarski – dodał związkowiec.
Rzeszot ocenił, że "gra prezesa Rafała Milczarskiego jest prowokacją, gdy my po prostu chcemy dialogu i przestrzegania prawa".
- Liczymy na poczucie odpowiedzialności premiera, od którego oczekujemy dynamicznych, a nie pozornych działań w celu osiągnięcia porozumienia – powiedział.
Zaznaczył, że do decyzji o wstrzymaniu strajku przyczyniła się chęć zapewnienia komfortu pasażerom "w okresie majowego wypoczynku", a brak regulaminu wynagradzania jest tyko jednym ze spornych punktów.
Plany strajkowe
W poniedziałek przed południem z planów strajkowych wycofały się trzy związki zawodowe w LOT - NSZZ "Solidarność", Ikar oraz Związek Zawodowy Pracowników LOT. Przewodnicząca Międzyzwiązkowego Komitetu Strajkowego i szefowa największego w LOT Związku Zawodowego Personelu Pokładowego i Lotniczego Monika Żelazik zapowiadała jednak, że strajk się odbędzie. - Planujemy na jutro (1 maja - red.) strajk, nie będą nam kneblować ust - mówiła w rozmowie z Polską Agencją Prasową.
Zgodnie z informacjami przedstawionymi przez związki zawodowe strajk poparło 807 pracowników na 885 osób biorących udział w referendum.
W piątek wieczorem prezes LOT Rafał Milczarski poinformował, iż Sąd Okręgowy w Warszawie zdecydował, że przeprowadzenie strajku we wtorek 1 maja będzie nielegalne. Jak mówił, 17 maja sąd ma zająć się kwestią istoty sporu między władzami LOT a związkami, czyli wypowiedzianym w 2013 roku regulaminem wynagrodzeń.
Na te słowa prezesa na zorganizowanej w piątek o godzinie 22 konferencji zareagowali związkowcy. - Procedujemy, zastanowimy się, mamy jeszcze kilka dni. Strajk się odbędzie - mówiła wówczas Żelazik.
Spadek sprzedaży biletów
Z kolei dyrektor Biura Komunikacji Korporacyjnej LOT Adrian Kubicki poinformował na konferencji prasowej zorganizowanej przed ogłoszeniem wspólnej decyzji związkowców, że w związku z zapowiedziami protestu zauważalny był istotny spadek sprzedaży biletów. Jak dodał, spółka będzie chciała wyciągnąć konsekwencje wobec związków zawodowych, które - samym nawoływaniem do strajku - wyrządziły LOT-owi szkody finansowe.
Przedstawiciel spółki wskazał, że straszenie strajkiem nie jest obojętne dla spółki i powoduje straty finansowe.
- To nie jest tak, że pasażerowie nie słuchają kolejnych informacji medialnych i tego ciągłego podgrzewania związków zawodowych do tego, że będzie strajk, choć już od trzech dni związki zawodowe nie są w stanie ustalić, w jakim trybie i w jaki sposób ten strajk będzie prowadzony. Widzimy istotny spadek sprzedaży biletów, podyktowany tym, że ludzie po prostu się boją kupować bilety w LOT - wskazał Kubicki.
Na pytanie, czy spółka w sądzie dochodzić będzie odszkodowań od związków zawodowych, Kubicki odpowiedział: "będziemy z pewnością domagać się zadośćuczynienia za każdą stratę, którą wywołuje nawoływanie do tego protestu, ewentualne skutki jakiegokolwiek protestu".
Spór
Osią sporu między związkami zawodowymi w LOT a władzami spółki jest wypowiedziany w 2013 roku regulamin wynagradzania z 2010 roku. LOT wówczas stanął na krawędzi bankructwa i musiał przeprowadzić restrukturyzację. Spółka otrzymała pomoc publiczną, którą notyfikowała Komisja Europejska.
Stare zasady dotyczące wynagrodzeń zostały zastąpione nowymi, ramowymi - zdaniem związków - mniej korzystnymi dla pracowników. Obecnie płace zależą m.in. od wylatanych godzin. Związki zawodowe krytykują też władze spółki, że nowi pracownicy, np. stewardesy nie są zatrudniani na umowy o pracę, tylko na umowy cywilnoprawne lub prowadzą jednoosobową działalność gospodarczą. W październiku ubiegłego roku Sąd Najwyższy stwierdził, że pracodawca, czyli LOT miał prawo wypowiedzieć regulamin wynagradzania. Kubicki na poniedziałkowej konferencji przekonywał, że spółka składała związkom zawodowym propozycje płacowe, przy zachowaniu nowego regulaminu wynagrodzeń, ale zostały one odrzucone. Wyjaśnił, że propozycje zakładały m.in. uznanie roszczeń związków zawodowych za pewien okres, przeznaczenie części zysku gotówkowego (5 proc.) do podziału na pracowników. Dodał, że LOT nie domagał się też od związków zakończenia sporu zbiorowego.
Z poparciem OPZZ
W poniedziałek po południu mazowieckie struktury OPZZ udzieliły poparcia protestującym pracownikom PLL LOT. "Jednocześnie wyrażamy stanowczy sprzeciw wobec prób zastraszania związkowców ze strony zarządu firmy. Z oburzeniem przyjęliśmy też decyzję sądu, który przygotował swoje orzeczenie w pośpiechu i bez wysłuchania strony związkowej, a na dodatek w jego stanowisku pojawiły się błędy rzeczowe. Domagamy się natychmiastowej realizacji postulatów związków zawodowych działających w PLL LOT, w tym szczególnie przywrócenia regulaminu wynagrodzeń" - czytamy w oświadczeniu. OPZZ wskazało, że mimo dobrych wyników finansowych, stary regulamin wynagrodzeń nie został przywrócony, a "pracownicy mają znacznie niższe płace niż kilka lat temu". "W tym samym czasie członkowie zarządu firmy otrzymują kilkusettysięczne nagrody. To sytuacja nie do zaakceptowania i budząca nasz stanowczy sprzeciw" - zaznaczono. OPZZ domagało się też dymisji szefa LOT Rafała Milczarskiego i zaapelowało do premiera, by ten podjął działania mające na celu zażegnanie sporu.
Autor: ps//dap / Źródło: PAP, TVN24 BiS, tvn24bis.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock