PiS chce ogranicza sprzedaż leków poza aptekami. Jeżeli propozycja Ministerstwa Zdrowia przejdzie, to wkrótce w sklepie spożywczym czy na stacji benzynowej kupimy zaledwie 18 produktów, to o 34 proc. mniej niż przewiduje obecna lista - pisze "Gazeta Wyborcza".
Od stycznia proces wycofywania leków ze stacji benzynowych i sklepów spożywczych nabrał tempa. Na początku miesiąca ministerstwo przesłało do konsultacji projekt rozporządzenia, które określi dokładnie jakie substancje i w jakich dawkach będzie można sprzedawać poza aptekami.
"Na liście znalazło się 18 pozycji. To o 34 mniej niż przewiduje obecna lista" – pisze "GW".
"Celem zarządzenia jest zmniejszenie ryzyka nadmiernego spożywania medykamentów bez konsultacji z lekarzem" - tłumaczy resort zdrowia.
Zdaniem "Gazety Wyborczej" w propozycji resortu "chodzi jednak nie tylko o zmniejszenie skali zażywania leków bez recepty przez Polaków, ale też o wsparcie małych aptek".
"Ze sprzedaży w sklepach ma wypaść np. przeciwzapalny ketoprofen czy witamina C. Zostaną popularne środki przeciwbólowe i przeciwgorączkowe, a także gumy do żucia z nikotyną dla osób, które chcą rzucić palenie papierosów" - podaje gazeta.
Dziennik analizuje szczegóły tego rozporządzenia, bo np. przeciwzapalny i przeciwbólowy ibuprofen trafi do sklepów w typowej dawce 200 mg, ale w opakowaniu do sześciu tabletek. Taki zapis może wyeliminować ze sklepów i stacji benzynowych większość środków przeciwbólowych zawierających ten środek.
"Standardem produkcyjnym w przemyśle farmaceutycznym jest tabletka o dawce 500 mg paracetamolu (...) Produkcja jednego przedsiębiorcy nie zagwarantuje dostępności leku dla pacjenta" w całym kraju – wynika z ekspertyzy Polskiego Związku Producentów Leków bez Recepty (PASMI), którą cytuje gazeta.
Autor: gry / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock