W związku z tym, że dyskusja o tym jak "pomagać" zadłużonym w CHF wciąż się toczy, a Związek Banków Polskich kontynuuje swój intelektualny "taniec połamaniec" mający przedstawić zwykłe przestrzeganie umów z klientami jako „pomoc” dla kredytobiorców, polecam uwadze jeden ważny wykres:
Problem najbogatszych
Wykres pochodzi z opublikowanej w tym tygodniu projekcji inflacyjnej NBP. Trochę przy okazji bank centralny pochylił się nad kwestią długów frankowych i wskazał, że problem w ogromnej części dotyczy tylko 10 procent najlepiej zarabiających Polaków.
Moim zdaniem, jeśli całe społeczeństwo podzieli się na dziesięć grup według poziomu uzyskiwanych dochodów, to pomagać powinno się raczej tym z grupy pierwszej – najbiedniejszej, ewentualnie z tej drugiej. Na pewno jakiejkolwiek pomocy finansowej pomocy nie potrzebują osoby z grupy dziewiątej i dziesiątej.
Tymczasem kredyty we franku posiadają aż w ponad 40 procentach osoby właśnie z tej najbogatszej - dziesiątej grupy. W rękach (albo raczej na karku) osób z grupy dziesiątej i dziewiątej jest blisko 65 procent wszystkich kredytów frankowych w Polsce.
Wiem, że nikt obecnie nie rozważa dla tych osób żadnej pomocy z budżetu państwa, ale lepiej dmuchać na zimne. Mamy rok podwójnie wyborczy, nie można wykluczyć, że rząd przestraszony takim czy innym sondażem postanowi pomóc najbogatszym, aby pozyskać ich łaskawość i względy przy urnie (pomaganie najbiedniejszym przed wyborami ma ograniczony sens polityczny, bo z wszystkich badań wynika, że oni bardzo rzadko chodzą na wybory).
Proszę więc na wszelki wypadek pamiętać – nie ma żadnego finansowego powodu, aby pomagać zadłużonym we franku. Grupa ta składa się bowiem w ogromnej większości z osób, które stać na ponoszenie ewentualnych większych kosztów obsługi kredytu.
Problem z uczciwością banków
Nawet najbogatsi mają jednak prawo do tego, aby traktowano ich w bankach uczciwie. Tymczasem z kolejnego raportu UOKiK wynika, że nadal aż czternaście banków nie uwzględnia ujemnych stóp procentowych. Wśród nich te z największymi portfelami frankowymi, czyli Millennium, mBank i Getin Noble. Lista "banków hańby" z dość specyficznym podejściem do idei prawdy i uczciwości obejmuje jeszcze: Bank BPH, BGK, Bank Pekao SA, BNP Paribas, Credit Agricole, DNB Bank, ING Bank Śląski, Pekao Bank Hipoteczny, Raiffeisen, Santander Consumer Bank i Svenska Handelsbanken.
Na razie to problem w dużej mierze teoretyczny, bo ujemny LIBOR CHF wciąż nie przekracza dodatnich bankowych marż w większości przypadków. Ale jeśli Szwajcarzy zdecydują się na kolejną obniżkę stóp procentowych, to problem może stać się poważny. Banki nie uwzględniające ujemnych stóp procentowych będą łamać umowy kredytowe zawarte z klientami, przez co będą narażać się na porażkę w procesach sądowych, a co gorsze na utratę wiarygodności w oczach swoich klientów. To wszystko czynniki, które potencjalnie mogą prowadzić do destabilizacji systemu finansowego. Dlatego powinno to skłaniać KNF do reakcji zgodnie z artykułem 138 prawa bankowego. Mówi on o tym, że jeśli działalność banku stwarza zagrożenie dla interesów posiadaczy rachunków bankowych, to można na przykład zawiesić członków zarządu takiego banku, nałożyć na bank karę do 10 procent przychodów, a nawet uchylić zezwolenie na utworzenie banku i bank zlikwidować. Wszak podmiot, który nie potrafi uczciwie naliczyć odsetek od kredytu chyba jednak nie powinien prowadzić działalności bankowej, prawda?
Podsumowując: nie ma problemu z zadłużonymi we franku, jest natomiast problem z nieuczciwymi bankami.
Autor: Rafał Hirsch / Źródło: tvn24bis.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock