- Nie wiem, kto doradza panu prezesowi Kaczyńskiemu, ale to nie są dobrzy ekonomiści - powiedział w programie "Fakty po Faktach" w TVN24 Marek Belka, były prezes NBP, eurodeputowany SLD i były premier. Jego zdaniem, propozycja zwiększenia płacy minimalnej do 4 tysięcy złotych "oznacza najprawdopodobniej znacznie większą inflację, masowe bankructwa drobnych przedsiębiorstw i zmniejszenie skłonności wszystkich przedsiębiorstw do podejmowania inwestycji".
Podczas konwencji programowej w Lublinie prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński przedstawił zapowiedź podniesienia pensji minimalnej do 4000 złotych w 2023 roku.
- W teorii można podnieść płace i wszystkim będzie lepiej - ocenił Marek Belka. Ale, jak zwrócił uwagę, "poziom życia, realny poziom płac zależy od wzrostu wydajności pracy, a ten w Polsce jest umiarkowany, wyższy niż na Zachodzie, ale umiarkowany i nijak się ma do tego proponowanego wzrostu płacy minimalnej".
Zdaniem Belki propozycja przedstawiona przez prezesa PiS, "to typowy woluntaryzm". - Nie wiem, kto doradza panu prezesowi Kaczyńskiemu, ale to nie są dobrzy ekonomiści - podkreślił.
- Dynamika płac powinna odpowiadać wzrostowi wydajności pracy, jeżeli nie odpowiada, to na dłuższą metę powoduje inflację. Natomiast płaca minimalna jest częścią polityki socjalnej. W wielu krajach, choć nie wszystkich, płaca minimalna istnieje. Uważa się, że jeżeli ona wynosi około 50 procent płacy średniej, to jest to zdrowy poziom - tłumaczył Belka.
"Kapitalizm państwowy"
Pytany o spadek inwestycji, wskazał, że "inwestycje maleją, dlatego że nie ma atmosfery, pewności prawnej". - Wielu przedsiębiorców mówi, że nie może być pewnym, że sąd na przykład w kwestiach podatkowych, a tych jest coraz więcej, przyzna im rację, jeżeli nawet wynika to z litery i ducha ustawy - powiedział gość "Faktów po Faktach".
Jak dodał były prezes NBP, "w takiej sytuacji potencjalny inwestor nie będzie ryzykował swoimi pieniędzmi". - Co innego, jak ktoś jest menadżerem, czy urzędnikiem w firmie państwowej. Ryzykować pieniędzmi publicznymi jest łatwiej niż pieniędzmi prywatnymi - zauważył.
Zdaniem Marka Belki, PiS próbuje zbudować "kapitalizm państwowy". Przykładem wskazywanym przez byłego premiera jest budowa bloku C w elektrowni węglowej w Ostrołęce. - Nie ma komu sfinansować tego, bo widać, że projekt jest nierentowny. Ciekaw jestem, kto sfinansuję tę Ostrołękę, bo na pewno nie prywatne banki, na pewno nie banki zagraniczne, więc prawdopodobnie zrobią to banki zdominowane przez państwo, a jest to recepta na stratę, którą poniesiemy wszyscy, bo to jest kapitał państwowy - wskazał.
Inwestycje
Belka mówił, że "największym dla ekonomisty grzechem obecnej władzy jest to, że zamiast inwestycje przyspieszać, bo te decydują o nowoczesności, wzroście wydajności pracy, o możliwości realnego podniesienia poziomu życia, one mają tendencje stagnacyjne i udział inwestycji w dochodzie narodowym utrzymuje się na poziomie jednym z najniższych w Europie - 18 procent".
- Sam premier Morawiecki, kiedy jeszcze nie był premierem, mówił że, aby Polska mogła skutecznie gonić najbogatsze kraje Europy ten udział inwestycji powinien być 25 procent. Nie ma żadnych szans żeby to osiągnąć.
Belka nawiązał do słów prezesa NBP Adama Glapińskiego. - Propozycja gwałtownego podniesienia płacy minimalnej skłoniła mojego następcę na stanowisku prezesa Narodowego Banku Polskiego do stwierdzenia, że nie będzie żadnych specjalnie żadnych wielkich skutków tego posunięcia, co najwyżej zmniejszą się inwestycje. W ustach prezesa NBP, to nie jest właściwie stwierdzenie - ocenił były premier.
Autor: mb / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24