Moim zdaniem nie poradzimy sobie bez środków z Krajowego Planu Odbudowy - stwierdziła na antenie TVN24 Anna Mieczkowska, prezydentka Kołobrzegu. Dodała, że "KPO to nie tylko inwestycje, ale również reformy, które miały wzmocnić naszą gospodarkę". Mieczkowska odniosła się także do kwestii zagrożenia wypłaty znacznie większych środków z Funduszu Spójności.
Według Mieczkowskiej środki z KPO "miały nas przygotować na kolejne kryzysy i miały nas uodpornić na te kryzysy". - Więc nie mówmy teraz, że poradzimy sobie bez tych pieniędzy, chociaż jako samorządowcy mocno się staramy - podkreśliła.
Z opublikowanego w poniedziałek przez dziennik "Rzeczpospolita" artykułu wynika, że Bruksela miała wstrzymać "praktycznie wszystkie fundusze dla Polski, dopóki nie naprawimy sądownictwa". Oprócz wstrzymania środków na Krajowy Plan Odbudowy (24 mld euro dotacji i 12 mld euro pożyczek)- podała "Rz" - "teraz pod znakiem zapytania stoi też ponad 75 mld euro z tzw. normalnego budżetu w ramach polityki spójności".
Pytana o tę kwestię Anna Mieczkowska, stwierdziła, że "to nie jest rola samorządowców - rozstrzyganie, kto zawinił". - Zawinił ten, kto trzyma ster władzy. Nie trzeba się kłócić, nie trzeba iść w ostry konflikt z Brukselą, tylko trzeba po prostu wypełniać wyrok TSUE, bo to jest ten warunek, który uniemożliwia, by pieniądze i z KPO, i jak rozumiem z Polityki Spójności, popłynęły szerokim strumieniem do polskich wsi, dużych miast i miasteczek".
"Te pieniądze napędzały polską gospodarkę"
Jej zdaniem "rola prezydentów, burmistrzów i wójtów to przygotowanie na sytuację, kiedy te pieniądze do nas trafią".
- Trudno mówić, że bez 75 miliardów euro jesteśmy w stanie osiągnąć taki sukces i taką dynamikę rozwoju, jaką mieliśmy dotychczas. Nie oszukujmy się, te pieniądze napędzały polską gospodarkę. (...) Nie dyskutujmy czy, tylko jak szybko można te pieniądze Polsce przywrócić, czy też co można zrobić, żeby te pieniądze trafiły do budżetów samorządów - podkreśliła.
Anna Mieczkowska powiedziała również: - W tym kryzysie, w którym znalazły się polskie samorządy - którym ograniczane są wpływy do budżetów przez polski rząd - już dzisiaj te inwestycje zaczynają być w bardzo okrojonej skali. Planujemy budżet i mocno zastanawiamy się, które z inwestycji, które chcieliby mieszkańcy w swoim najbliższym otoczeniu mieć zrealizowane, mogą być realnie zrealizowane i czyli mogą być zrealizowane bez środków zewnętrznych.
"W tej sprawie cały czas toczy się dialog techniczny"
Cytowany przez "Rzeczpospolitą" Marc Lemaitre, dyrektor generalny ds. polityki regionalnej w KE, powiedział w ubiegłym tygodniu na spotkaniu w Brukseli, że "polskie władze same zadeklarowały, że nie wypełniły jednego z podstawowych warunków umożliwiających zwrot pieniędzy, związanego z Kartą praw podstawowych". - To horyzontalny warunek, nie dotyczy poszczególnych sektorów, ale całości funduszy. I dopóki on nie będzie wypełniony przez Polskę, płatności nie będą zwracane przez KE. Te rachunki będą czekać - powiedział Lemaitre.
Mówił o tym także w poniedziałek Stefan De Keersmaecker, rzecznik Komisji Europejskiej. - Polska dała znać w swojej własnej samoocenie tych programów operacyjnych, że w tej chwili nie wykonuje warunków wynikających z Karty praw podstawowych, a więc na podstawie postanowień prawnych, wspólnych regulacji, Komisja nie może zwrócić płatności tak długo, jak warunki te nie będą spełnione.
Z kolei Ministerstwo Funduszy i Polityki Regionalnej, w odpowiedzi na pytania TVN24, wskazało w poniedziałek, że w zakresie warunku dotyczącego Karty praw podstawowych, przekazując programy do akceptacji KE, zaznaczono, że zdaniem strony polskiej warunek jest spełniony zgodnie ze stanowiskiem z 7 lipca 2022 r. "W załączniku do dokumentu wysłanym do KE strona polska wyjaśnia, że nie otrzymała akceptacji ze strony KE dot. spełnienia warunku w zakresie Karty praw podstawowych. W tej sprawie cały czas toczy się dialog techniczny" - poinformowano.
Źródło: TVN24 Biznes, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock