Czwartkowe posiedzenie sejmowej komisji gospodarki morskiej pewnie przeszłoby bez echa, gdyby nie słowa, jakie padły z ust Pawła Brzezickiego, podsekretarza stanu w Ministerstwie Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej. - My musimy tak pracować, a nie jak pracują Araby, czy jacyś inni dziwni talibany, bo wyjdziemy w końcu w jakiś talibat portowy - powiedział wiceminister, broniąc prawa polskich portów do handlu w niedziele. W reakcji na te słowa poseł PO Sławomir Nitras domaga się przeprosin wobec Izraela i Algierii.
Na czwartkowym posiedzeniu sejmowa Komisja Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej zajmowała się wpływem ustawy o ograniczeniu handlu w niedziele na działalność w obrocie portowo-morskim. Zdaniem parlamentarzystów bez poprawek projektu, po przyjęciu ustawy może dojść do sytuacji, w której w niedziele zamknięte będą także porty, co miałoby negatywne konsekwencje gospodarcze.
Zakaz pracy w portach
Paweł Brzezicki, podsekretarz Stanu w Ministerstwie Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej informował o zastrzeżeniach resortu wobec obywatelskiego projektu ustawy o ograniczeniu handlu w niedziele.
- Po pierwszym czytaniu projektu ustawy o ograniczeniu, już 18 października skierowaliśmy pismo do minister Rafalskiej, w którym oprotestowałem brzmienie art. 2 ustawy, który uniemożliwia utrzymanie normalnego obrotu portowego w Polsce - mówił. Jak wskazywał przedstawiciel rządu, "polski obrót portowy od czasów zamierzchłych odbywa się w sobotę i w niedzielę bez przeszkód".
- Ustawa byłaby znacznym utrudnieniem i spowodowałaby daleko idące konsekwencje finansowe dla uczestników obrotu. W uzgodnieniach międzyresortowych, które trwają my nie dopuścimy do tego żeby tego rodzaju zapis znalazł się w ustawie - zapewniał w czwartek na posiedzeniu sejmowej komisji.
"Talibat portowy"
Paweł Brzezicki podkreślał również, że handel w polskich portach musi się odbywać także w niedziele, by zachowały one konkurencyjność. I nie byłoby w tej wypowiedzi nic dziwnego, gdyby nie porównanie, którego dopuścił się przedstawiciel rządu.
- Polskie porty działają w otoczeniu protestanckim. Konkurujemy z portami, które są portami hanzeatyckimi od urodzenia. Możemy na świecie znaleźć (porty - red.) w Hajfie, czy w Aszdod, gdzie w sobotę się nie zrobi przeładunków, tak samo w Algierze, czy w Casablance w piątek nie zrobi się tego przeładunku, ale to są kraje, których konstytucja jest konstytucją religijną i my sobie nie możemy pozwolić na to, żeby sobie odpuścić tzw. sshinc, czyli saturday, sunday holidays included - podkreślał Brzezicki.
SSHINC to popularny skrót dla określenia sobót, niedziel i innych świąt wolnych od pracy.
- My musimy tak pracować, a nie jak pracują Araby, czy jacyś inni dziwni talibany, bo wyjdziemy w końcu w jakiś talibat portowy, tzw. sshex, czyli satudays, sundays holidays excluded (soboty, niedziele i święta wyłączone - red). My musimy pracować, żeby wyrównać naszą konkurencyjność do państw protestanckich wkoło - dodał.
Reakcja opozycji
O słowa podsekretarza stanu postanowiliśmy zapytać Ministerstwo Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej. Przedstawiciel biura prasowego w rozmowie z tvn24bis.pl nie chciał odnieść się bezpośrednio do wypowiedzi wiceministra na czwartkowym posiedzeniu komisji i poprosił o przesłanie zapytania mailem. Jak podkreślił, najważniejszym było przyjęcie przez członków komisji opinii rekomendującej wycofanie zapisów zakazujących handlu w niedziele w portach i terminalach.
Te słowa nie przeszły jednak bez echa wśród opozycji.
Wypowiedź przedstawiciela rządu oburzyła Sławomira Nitrasa, posła Platformy Obywatelskiej i członka sejmowej Komisji Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej, który w nagraniu zamieszczonym na Twitterze zażądał przeprosin od premier Beaty Szydło wobec Izraela i Algierii.
Parlamentarzysta zapowiedział skierowanie oficjalnego pisma do szefowej polskiego rządu w tej sprawie.
Wiceminister od żeglugi
Paweł Brzezicki jest absolwentem Politechniki Szczecińskiej, kierunku Ekonomika i Organizacja Transportu Morskiego.
W latach 1998-2005 pełnił funkcję Dyrektora Naczelnego Polskiej Żeglugi Morskiej. Był to najtrudniejszy dla tego armatora czas, kiedy firmie groziła upadłość.
W latach 2006-2008 pracował na stanowisku prezesa Agencji Rozwoju Przemysłu. Był także Doradcą Premiera ds. Gospodarki Morskiej.
Autor: mb//ms / Źródło: tvn24bis.pl