Nowoczesna jest za wyłączeniem najbogatszych z programu "500 plus"; PSL proponuje, by świadczenie przysługiwało już na pierwsze dziecko niezależnie od dochodu. PO nie będzie składała poprawek, a klub Kukiz'15 nie podjął decyzji. PiS odpowiada, że poprawki rozpatrzy.
Rzecznik klubu PiS Beata Mazurek pytana o poprawki zapowiadane przez opozycję podkreśliła na wtorkowym briefingu w Sejmie, że PO i PSL będąc u władzy miały 8 lat na zachęcanie, by Polacy mieli więcej dzieci. - Będziemy rozpatrywać wszystkie poprawki, które zostaną zgłoszone - zaznaczyła Mazurek. Zastrzegła, że konkretnych poprawek jeszcze nie ma, a PiS nie zmienia założeń projektu, które miało na początku. Projektem ustawy o pomocy państwa w wychowywaniu dzieci - wprowadzającej program Rodzina 500 plus Sejm zajmie się na najbliższym posiedzeniu.
Wiele uwag
Wiceszefowa klubu Nowoczesna Katarzyna Lubnauer powiedziała we wtorek na konferencji prasowej w Sejmie, że jej ugrupowanie ma wiele uwag do programu, ale jednak zagłosuje za jego przyjęciem. - Uważamy, że polskie rodziny zasługują na pomoc z budżetu państwa - podkreśliła. Oceniła jednocześnie, że program nie zwiększy dzietności w Polsce. - To projekt, który ma na celu zwiększenie popularności PiS w społeczeństwie - podkreśliła posłanka Nowoczesnej. Lubnauer poinformowała, że jej klub zgłosi poprawkę, która wprowadza kryterium dochodowe przy przyznawania 500 złotych. Nie chciała jednak podać szczegółów tej propozycji. - Nie zgadzamy się z tym, że próg dochodowy byłby złym rozwiązaniem, w tej chwili mamy sytuację, że dodatku 500 złotych nie dostanie np. samotna matka, wychowująca jedno dziecko, która ma 1700 złotych dochodu, natomiast (500 złotych) dostanie rodzina, która ma 10 tysięcy dochodu na osobę, a ma dwójkę dzieci. Ze względu na wydźwięk społeczny nie powinniśmy mieć do czynienia z taką sytuacją - podkreśliła. Posłanka zauważyła też, że jest to najdroższy projekt, jaki jest w polskim budżecie. - W tym roku będzie kosztował 17 miliardów złotych, a w przyszłych latach 22 miliardy złotych - zaznaczyła Lubnauer.
Na wszystkie dzieci
Szef PSL Władysław Kosiniak-Kamysz podkreślił na wtorkowym briefingu w Sejmie, że ludowcy proponują likwidację progu dochodowego przy świadczeniu na pierwsze dziecko. - Uważamy, że (projekt) powinien dotyczyć wszystkich dzieci. Nie tylko drugiego dziecka w rodzinie, tylko każdego. Co mamy dziś powiedzieć samotnej matce z jednym dzieckiem, kiedy przekroczy próg dochodowy i nie uzyska wsparcia - dodał b. minister pracy. Zadeklarował też, że ludowcy nad projektem 500 plus są w stanie pracować nawet w nocy. - Im szybciej wejdzie ta ustawa (...), tym szybciej samorządy będą mogły się do niej przygotować - dodał. Kosiniak-Kamysz negatywnie odniósł się do apeli polityków PiS, by zarabiający więcej nie brali świadczenia. - Jeżeli jest intencją rządu wprowadzenie górnego pułapu, do którego można pobierać świadczenie, to należy mieć odwagę i wprowadzić to do ustawy, a nie apelować - mówił prezes PSL. Poseł Tomasz Lenz (PO) powiedział we wtorek na konferencji prasowej w Sejmie, że jego klub nie będzie składał poprawek do programu Rodzina 500 plus. - To jest projekt polityczny, którego celem jest kupienie wyborców, powinniśmy zagłosować przeciwko temu projektowi, bo on nie przyniesie efektów w postaci zwiększenia liczby dzieci w Polsce. Nie będziemy zgłaszali na tym etapie poprawek, które nie mają szans powodzenia na sali plenarnej - podkreślił.
Poprawka bez szans
Lenz pytany o propozycję Nowoczesnej, która zakłada wprowadzenie kryterium dochodowego, powiedział: "Odbieram tę propozycję jako element rywalizacji politycznej i chęci zgłoszenia poprawki, która i tak nie przejdzie, która nie ma szans, aby być przegłosowana na sali plenarnej". Z kolei poseł PO Marcin Kierwiński przekonywał, że program jest zbyt drogi w obsłudze, szczególnie jeśli chodzi o koszty administracyjne; również źródła jego finansowania są niepewne. Zauważył, że nie każde dziecko skorzysta z programu. - Zostało utrzymane, że pierwsze dzieci będą otrzymywać te pieniądze po spełnieniu kryterium dochodowego, co w praktyce oznacza, że blisko 70 procent dzieci tego świadczenia nie dostanie - zauważył. - W samym tym roku koszty administracyjne mają wynosić 340 milionów złotych (...) Lepiej, żeby te pieniądze nie szły do urzędników, lecz wspierały rodziny. Potrzebna jest refleksja ze strony minister Rafalskiej, premier Beaty Szydło, aby dodatkowe świadczenie wpisać w istniejący system, o to będziemy się zwracali, takie rozwiązania będziemy proponowali - dodał Kierwiński.
Będą konsekwencje?
Wicemarszałek Sejmu Stanisław Tyszka (Kukiz'15) powiedział we wtorek PAP, że jego klub nie podjął jeszcze decyzji, czy zgłosi poprawki do projektu programu Rodzina 500 plus. Nie wykluczył, że klub Kukiz'15 zgłosi takie poprawki, ale - zastrzegł - dopiero po wnikliwym przeanalizowaniu projektu. - Nasza zasadnicza propozycja wymaga poważnych prac na poziomie rządu, my sugerujemy, aby odliczyć 500 złotych od podatków i składek, które ludzie już płacą - dodał Tyszka. Zdaniem Tyszki, program wiąże się z konsekwencjami ekonomicznymi i społecznymi, które są nie do przewidzenia. Jak dodał, realizacja programu wiąże się też z koniecznością zatrudnienia kolejnych tysięcy urzędników. Wicemarszałek pytany o propozycję Nowoczesnej, która zakłada wprowadzenie kryterium dochodowego, powiedział: "Stoimy na stanowisku, że mądra polityka rodzinna to jest taka, która daje powszechne ulgi, niezależne od dochodu".
Autor: ToL//km / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock