Komisja Europejska otrzymała skargę Polski na Niemcy za nielegalnie przywiezione odpady. - Przeanalizujemy ją - powiedział w czwartek w Brukseli rzecznik Komisji Europejskiej Adalbert Jahnz, dodając, że Komisja nie ma żadnych terminów na rozpatrzenie skargi.
Polska złożyła do KE skargę na Niemcy za nielegalnie przywiezione odpady. To pierwszy krok postępowania przed Trybunałem Sprawiedliwości UE - powiedziała w środę minister klimatu i środowiska Anna Moskwa.
Zapowiedź minister
Jak wskazała podczas środowej konferencji prasowej, w Polsce w siedmiu składowiskach jest 35 tys. ton nielegalnych odpadów, które zostały wwiezione do naszego kraju z Niemiec.
Minister zwróciła uwagę, że Polska wielokrotnie interweniowała u zachodniego sąsiada na poziomie landowym, federalnym, "nawołując do zabrania tych niemieckich śmieci, które nielegalnie zalegają na polskiej ziemi".
- Zostaliśmy pozostawieni bez wyboru. Używamy takiej ścieżki, jakiej może użyć każde państwo europejskie, korzystamy ze skargi do KE, która jest pierwszym etapem postępowania przed Trybunałem Sprawiedliwości - oświadczyła szefowa MKiŚ.
Minister Moskwa zaapelowała do "bardzo zielonego niemieckiego rządu o zabranie niemieckich śmieci". Jak mówiła, polski podatnik "nie może płacić za wywóz, za zagospodarowanie niemieckich śmieci".
Odpowiedź niemieckiego ministerstwa środowiska
We wcześniejszej odpowiedzi na zapytanie "Faktów" TVN Christopher Stolzenberg, rzecznik niemieckiego Ministerstwa Środowiska, stwierdził, że skarga, o której mówiła minister Anna Moskwa jeszcze do nich nie dotarła, dlatego nie mogą się odnieść do jej treści. "Na podstawie art. 259 Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej Komisja Europejska wydaje uzasadnioną opinię, dając zainteresowanym państwom członkowskim możliwość przedstawienia pisemnych i ustnych uwag. Jeżeli Komisja nie wyda opinii w ciągu trzech miesięcy, skarga do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości może zostać wniesiona nawet w przypadku braku takiej opinii" - wskazuje Stolzenberg.
Rzecznik niemieckiego resortu środowiska stwierdza, że niepokoi ich "fakt, że dochodzi do nielegalnego transportu odpadów z Niemiec".
"Zgodnie z umową koalicyjną, federalna minister środowiska Steffi Lemke jest zobowiązana do poprawy zapobiegania nielegalnemu przemieszczaniu odpadów w UE. Jednocześnie jednak należy przestrzegać podziału kompetencji przewidzianego w niemieckiej Ustawie Zasadniczej: rząd federalny jest odpowiedzialny za ustawodawstwo, podczas gdy kraje związkowe są odpowiedzialne za egzekwowanie prawa" - wskazuje na podział obowiązków i stwierdza, że "obecnie jego resort lobbuje na szczeblu UE za ulepszeniami, m.in. w ramach negocjacji dotyczących zmiany europejskiego rozporządzenia w sprawie przemieszczania odpadów".
"Tylko ogólnounijne rozporządzenie może poprawić egzekwowanie przepisów i zwiększyć skuteczność działań dochodzeniowych organów, na przykład dzięki procedurom cyfrowym. To, co należy zrobić w zakresie prac dochodzeniowych i w razie potrzeby zarządzenia transportów powrotnych w przypadku nielegalnych przesyłek, należy do kompetencji krajów związkowych. Mimo że, ministerstwo nie jest zaangażowane w określone procedury, wiemy, że w jednym z przypadków dany kraj związkowy nakazał transport zwrotny nielegalnie przemieszczanych odpadów. Bardziej szczegółowe informacje na temat podejrzanych nielegalnych przesyłek nie są dostępne dla resortu. O to należałoby zwrócić się do krajów związkowych" - stwierdza rzecznik prasowy.
Import odpadów do Polski za rządów PO-PSL i PiS
Trwa dyskusja, czy to "PiS zrobił z Polski importera śmieci", czy też "śmierdzą śmieci masowo sprowadzane za PO". Z danych wynika jednak, że zarówno za rządów PO-PSL, jak i za rządów Zjednoczonej Prawicy import odpadów rósł. CZYTAJ WIĘCEJ >>>
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock