Nie może być tak, że przesyłają klientowi faktury na horrendalną kwotę po kilku latach bez informacji, bez wyjaśnień - mówi w rozmowie z redakcją biznesową tvn24.pl Izabela Bobrowska, mieszkanka Konina. Pod koniec kwietnia dostała od sprzedawcy prądu osiemnaście dodatkowych faktur za ubiegłe lata, bo - jak napisała spółka - "stwierdzone zostały błędy" w podłączeniu licznika. Firma za zamieszanie przeprasza, ale przypomina jednocześnie, że to korekta rozliczeń uwzględniająca faktyczne zużycie prądu przez klientkę.
Izabela Bobrowska pracuje w Niemczech w systemie miesięcznym. Jeden miesiąc jest w pracy, a później tyle samo czasu w domu, w Koninie (woj. wielkopolskie).
- To oznacza, że nie ma mnie przez pół roku w domu. Maksymalne rachunki, jakie dostaję za prąd na dwa miesiące, to około trzysta złotych, najczęściej są niższe. 29 kwietnia 2024 roku otrzymałam od Energi aż 18 faktur na prawie tysiąc złotych bez żadnego wyjaśnienia. Bez opisu, czego dotyczą te faktury, których miesięcy i lat, i dlaczego jest ich aż tyle – opowiada na wstępie rozmowy z biznesową redakcją tvn24.pl.
Bo licznik był zły
Domyśliła się, że nie są to faktury za bieżące zużycie prądu, bo kilka dni później przyszedł rachunek za kwiecień. Zadzwoniła więc na infolinię Energi, aby wyjaśnić sytuację. - Dowiedziałam się, że mój licznik został źle skalibrowany i stąd korekty. Jak więc wyliczono zużycie, skoro urządzenie nie działało poprawnie? - pyta.
Przeglądamy korespondencję, którą Izabela Bobrowska wymieniła z Energą. W odpowiedzi na jej pytania z prośbą o wyjaśnienie sytuacji, firma energetyczna 21 maja bieżącego roku napisała: "W wyniku sprawdzenia Pani licznika stwierdzone zostały błędy w jego podłączeniu. Dotyczyło to okresu od marca 2015 r do kwietnia 2024 r.".
- Nie rozumiem tej odpowiedzi. Gdybym podawała przez lata zaniżone zużycie, to dopłaciłabym tę kwotę bez mrugnięcia okiem. Byłby to mój błąd. Tu jednak jest błąd w podłączeniu licznika i to dziewięć lat. Jak mamy wyliczyć, za co mam zapłacić? To jest kuriozalne - zwraca uwagę rozmówczyni.
Wspomina o dyskusji na ten temat z konsultantem. - Zapytałam na infolinii, dlaczego mam płacić za czyjąś niekompetencję? Konsultant odparł, że ja i tak ten prąd zużyłam. Na jakiej podstawie to wie? W głowie się nie mieści, że można zrobić podsumowanie z kilku lat i wysłać komuś kilkanaście faktur bez szczegółowych informacji – zwraca uwagę pani Izabela.
W innej odpowiedzi ze strony Energi czytamy bardziej techniczne wytłumaczenie, o co chodzi z licznikiem. "Zgodnie z informacją, którą otrzymaliśmy od dystrybutora, w wyniku sprawdzenia licznika w dniu 22.04.2024 stwierdzono zamienioną jedną fazę pod licznikiem (dojście z odejściem). Licznik naliczał energię oddaną (A-), podczas kiedy odbiorca nie posiada instalacji fotowoltaicznej. W związku z powyższym wykonano zasadnie korektę doliczającą. Korektę wykonano tylko za okres 3 lat wstecz na + 586 kWh, podczas kiedy odbiorca zużył w całym okresie 3794 KWH".
Izabela Bobrowska prosi Energę o przedstawienie ekspertyz. – Gdyby miała pewność, że to, co widzę na rachunkach byłoby odzwierciedleniem mojego zużycia, to zapłaciłabym błyskawicznie, ale ja im nie wierzę. Potrzebuję dowodu. Na początku sierpnia przychodzi odpowiedź z Energi, że kierują mnie w celu uzyskania ekspertyzy do operatora systemu dystrybucyjnego Energa Operator – opowiada i pokazuje nam wiadomość od dostawcy prądu.
- Nie zliczę godzin, ile na tę sprawę poświęciłam. Pisałam maile, byłam fizycznie w biurze obsługi klienta w Koninie, dzwoniłam na infolinię Energi - wymienia. - I jeszcze do kolejnej firmy mam wnioskować o ekspertyzy? - wzrusza ramionami.
Zaznacza, że za bieżącą fakturę opłatę uiściła, ale z resztą czeka. - Nie może być tak, że przesyłają klientowi faktury na horrendalną kwotę po kilku latach bez informacji, bez wyjaśnień - mówi.
Izabela Bobrowska wspomina, że pisała o pomoc do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, do miejskiego rzecznika konsumenta. - Od nikogo nie otrzymałam odpowiedzi. Takie państwo w państwie – ocenia sytuację.
Elektrownia, licznik, klient
Kontaktujemy się z Urzędem Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Małgorzata Cieloch, dyrektorka wydziału komunikacji, przekazuje nam, że "problem na linii elektrownia-licznik-klient, w szczególności gdy konsumentka opisuje relacje za 9 lat wstecz, może pomóc rozwiązać rzecznik konsumentów lub punkt pomocy prawnej przy URE (Urząd Regulacji Energetyki- red.)".
- Warto też mieć świadomość, że prawnicy będą pewnie weryfikować w takich przypadkach również możliwość przedawnienia niektórych roszczeń wynikającą z kodeksu cywilnego - zaznacza.
Pytamy Magdalenę Dąbrowską, rzeczniczkę prasową Urzędu Regulacji Energetyki, czy za źle podłączony licznik ma zapłacić konsument? "Korekta dotyczy faktycznego pobrania i zużycia prądu" - czytamy w odpowiedzi.
Tatiana Przychodzka- Gorzelańczyk, Miejski Rzecznik Konsumentów w Koninie w korespondencji z nami dodaje, że "w sprawach obejmujących sektor energetyczny konsument po wyczerpaniu procedury reklamacyjnej może zwrócić się zgodnie z właściwością miejscową do rzecznika konsumentów z prośbą o podjęcie polubownej interwencji w sprawie".
Rzeczniczka podkreśla, "każda sprawa wymaga indywidualnego rozpatrzenia i dokładnej analizy dokumentów".
Kto ma dowody?
Maciej Rylski, adwokat z kancelarii Rylski/Seweryn w rozmowie z tvn24.pl przypomina, że takie sprawy były już przedmiotem rozstrzygnięcia sądów. Chodzi o to, że podliczenia pobranej energii dokonuje licznik dostarczany i montowany przez operatora przesyłu, więc to do niego należy dbanie o jego sprawność.
- Natomiast konsumenta, odbiorcę też obciążają określone obowiązki związane chociażby z zabezpieczeniem takiego licznika przed uszkodzeniami plomb i ingerencją osób niepowołanych. Po czasie sprzedawca energii elektrycznej w jakiś sposób stwierdził, że ten licznik działał nieprawidłowo i zaniżył jego odczyty, co miało wpływ na wysokość rachunków płaconych przez konsumenta. W tym przypadku spowodowało to niedopłatę, o co teraz sprzedawca wystąpił. W innej, ale podobnej sprawie Sąd Najwyższy uznał, że umowa, która dotyczy sprzedaży energii elektrycznych jest umową wzajemną i ekwiwalentem ilości sprzedanej energii jest cena należna sprzedawcy - wyjaśnia.
Jak dodaje, sąd wskazał przy tym, że licznik jest urządzeniem technicznym, który z różnych przyczyn może się popsuć.
- Zgodził się z tym, że konsument nie może dopłacać do ceny, jeśli przyczyny leżą po stronie sprzedawcy. Tutaj pojawia się kwestia ciężaru dowodu. Sprzedawca energii elektrycznej, który twierdził, że licznik działał nieprawidłowo, naliczał mniej niż powinien, ten fakt powinien wykazać - podkreśla.
Jak dodaje, konsument może zgłosić reklamację i wtedy sprzedawca będzie musiał wykazać, na jakiej podstawie stwierdza, że te odczyty są nieprawidłowe.
- Idąc dalej w konsekwencji może dojść do sprawy sądowej, gdzie istotna będzie opinia biegłego. To jest teoria, a praktyka jest taka, że jeżeli konsument kwestionuje rozliczenie i go nie zapłaci, to sprzedawca może wstrzymać dostawę energii elektrycznej - zauważa.
"To nie znaczy, że przysługuje nam kilogram za darmo"
Rylski sprawę porównuje do sytuacji, kiedy kupujemy jakiś towar na wagę. - Na przykład dwa kilo cukierków, a przez błąd wagi zapłacimy za kilogram. To nie znaczy, że przysługuje nam kilogram za darmo - mówi.
Dodaje też, że zgodnie z rozporządzeniem ministra klimatu i środowiska w sprawie sposobu kształtowania i kalkulacji taryf oraz sposobu rozliczeń w obrocie energią elektryczną w przypadku stwierdzenia błędów w pomiarze lub odczycie wskazań układu pomiarowo-rozliczeniowego lub innych nieprawidłowości, które spowodowały zawyżenie albo zaniżenie należności za pobraną energię elektryczną, przedsiębiorstwo energetyczne dokonuje korekty wystawionych faktur.
- Podstawę wyliczenia wielkości korekty faktur stanowi wielkość błędu odczytu lub wskazań układu pomiarowo-rozliczeniowego. Tak więc przepisy prawa wprost dopuszczają możliwość zaistnienia omawianej sytuacji - wskazuje.
Jednocześnie wyjaśnia, że odróżniłby kwestię obowiązków związanych z prawidłowym podłączeniem, kalibracją, od faktycznie dostarczonej energii elektrycznej.
- Jeżeli sprzedawca jest w stanie wykazać, że rzeczywiście ten licznik został nieprawidłowo podłączony, skalibrowany, ale jednocześnie jest w stanie wykazać, ile rzeczywiście dostarczył do odbiorcy energii elektrycznej, za którą należy mu się zapłata, to takie wyrównanie będzie wtedy uzasadnione - uważa Maciej Rylski.
Biorąc pod uwagę, że w sądach są już podobne sprawy, to, jak mówi, zwróciłby uwagę dostawcy prądu na kwestię jasnych procedur wykazania konsumentowi, z czego wynikają ewentualne różnice w cenie.
- Chodzi o wytłumaczenie na podstawie jakich dowodów doszło do ustalenia, że rzeczywiście dostarczona energia elektryczna jest wyższa niż naliczone opłaty w dotychczasowych fakturach - radzi adwokat.
Energa komentuje
Skontaktowaliśmy się z biurem prasowym Energa i poprosiliśmy o komentarz do sprawy Izabeli Bobrowskiej.
"Zainstalowany licznik jest licznikiem dwukierunkowym, czyli pozwalającym zmierzyć energię pobraną, jak i oddaną do sieci. Tego typu liczniki instalowane są przez Energę Operatora u wszystkich odbiorców" - tłumaczy w korespondencji biuro prasowe.
Energa podtrzymuje, że "układ został nieprawidłowo podłączony". "W efekcie część pobranej energii nie została przekazana do rozliczeń. Podczas realizacji zlecenia dystrybutor przywrócił prawidłowy układ połączeń licznika oraz zlecił skorygowanie rozliczeń" - czytamy w odpowiedzi.
Jak dodano, "co jest ważne - energia elektryczna w ilości wykazanej w korekcie została w rzeczywistości pobrana przez odbiorcę, lecz błędnie zarejestrowana jako energia oddana i w efekcie nie rozliczona na bieżąco".
"Stwierdzona nieprawidłowość była wynikiem błędu przedstawiciela dystrybutora, do którego doszło podczas montażu licznika. Bardzo przepraszamy za zaistniałą sytuację. Zależy nam na jej pomyślnym rozwiązaniu. Spółka przygotowała rozwiązanie, które zaproponuje klientce" - zapowiada biuro prasowe Energii.
Czytaj też: Rewolucja w rachunkach za prąd
Chcesz podzielić się ważnym tematem? Skontaktuj się z autorką tekstu: joanna.rubin@wbd.com
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock