Kobieta porażona prądem podczas rozmowy przez telefon komórkowy, który był podłączony do wadliwej ładowarki, ma wciąż szanse na uzyskanie odszkodowania od importera. W piątek Sąd Najwyższy zwrócił tę cywilną sprawę sądowi II instancji.
W 2010 r. Grażyna N. została porażona prądem podczas rozmowy przez telefon komórkowy, który był podłączony do wadliwej ładowarki. Kobieta doznała poparzeń III stopnia głowy i dłoni. Przeszła kilka przeszczepów skóry.
Kłopoty i pozew
Kobieta pozwała właścicieli komisu, w którym kupiła ładowarkę, o 280 tys. zł odszkodowania i zadośćuczynienia. Mówiła, że kupując ładowarkę za 10 zł, nie zwróciła uwagi, że nie jest ona firmowa - był to tzw. "zastępczy" produkt chiński. Wobec tego, że pozwani nie stawiali się na rozprawach, Sąd Okręgowy w Szczecinie wydał wyrok zaoczny. Przyznał poszkodowanej żądaną kwotę odszkodowania za uszczerbek na zdrowiu. Wtedy pozwani złożyli sprzeciw - co sprawiło, że wyrok zaoczny stał się niebyły, a sprawa wróciła na wokandę SO. Odpowiedzialnością za wypadek pozwani obarczali importera, od którego miała pochodzić wadliwa ładowarka. Wtedy kobieta rozszerzyła powództwo na spółkę mającą być importerem. Ta broniła się argumentem, że nawet gdyby stwierdzić wadliwość jednego egzemplarza jakiegoś urządzenia, to nie oznacza to wadliwości całego sprowadzonego towaru. W końcu SO oddalił pozew pani Grażyny, uznając że nie dowiodła ona, iż ładowarkę kupiła w komisie pozwanych. Sąd Apelacyjny w Szczecinie, dokąd się odwołała, powołał biegłych, którzy uznali, że ładowarka była wadliwa. Według biegłych rozmowy przez komórkę podczas ładowania są częste, a w instrukcji nie było zakazu takiej rozmowy. SA oddalił jednak apelację powódki, uznając że nie dowiodła ona miejsca nabycia ładowarki, jak i tego by została ona sprowadzona właśnie przez tego importera. W skardze kasacyjnej powódka (nie stawiła się w SN) domagała się ponownego rozpatrzenia sprawy przez SA. Jej pełnomocniczka mec. Ilona Kwiecień mówiła sędziom, że sądy dokonały błędnej oceny całej sprawy. "Importer wadliwego i niebezpiecznego sprzętu odpowiada tak samo jak jego producent" - oświadczyła. Trzech sędziów SN uchyliło wyrok SA i zwróciło mu sprawę do ponownego rozpatrzenia. Sędzia SN Karol Weitz mówił w uzasadnieniu orzeczenia, że w takich sytuacjach importer może odpowiadać jak producent, choć różnie wtedy się rozkłada ciężar dowodu. Dodał, że powód musiałby wykazać, że to pozwana spółka sprowadziła towar do Polski, a wtedy pozwana spółka mogłaby dowodzić, że tego konkretnego egzemplarza nie wprowadziła ona do obrotu w naszym kraju.
Autor: mn / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock