Poszło zawiadomienie do prokuratury w sprawie Krajowego Zasobu Nieruchomości - powiedziała w "Jeden na jeden" w TVN24 minister funduszy i polityki regionalnej Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz. Jak wyjaśniła, ma to związek z listem pracowników oskarżających poprzedni zarząd o "skrajnie nieobyczajne zachowanie". Pełczyńska-Nałęcz odniosła się także do kwestii uruchomienia unijnych funduszy strukturalnych dla Polski. Ujawniła też plan zmian we władzach spółki Centralny Port Komunikacyjny.
Krajowy Zasób Nieruchomości powstał 6,5 roku temu, a trzy lata temu został uruchomiony program Społecznych Inicjatyw Mieszkaniowych (SIM). Celem programu było zbudowanie jak największej liczby mieszkań dla młodych polskich rodzin, które nie mają zdolności kredytowej, ale są w stanie wynajmować mieszkanie z docelowym dojściem do jego własności. W czasie działania SIM wybudowano jednak zaledwie jeden blok liczący 40 mieszkań.
- Poszło zawiadomienie do prokuratury w sprawie KZN-u - przekazała w sobotę w "Jeden na jeden" w TVN24 minister funduszy i polityki regionalnej Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz.
Krajowy Zasób Nieruchomości pod lupą
Jak przypominała do resortu funduszy około dziewięciu miesięcy temu wpłynął list otwarty od pracowników KZN oskarżający zarząd o "skrajnie nieobyczajne zachowanie". Pełczyńska-Nałęcz wskazała, że część zarzutów z listu potwierdziła kontrola finansowa.
- Ja ten list skierowałam do prokuratora generalnego i dostałam informację, że sprawy poszły dalej - dodała szefowa resortu MFiPR.
Z informacji przekazanych przez minister wynika, że niewykluczone są też kolejne zawiadomienia do prokuratury. - Wiem, że prezes (Łukasz) Bałajewicz, pełniący obowiązki, przed konkursem, w KZN-ie bardzo uważnie tam się wszystkiemu przygląda, natrafia na poważne nieprawidłowości, w tym na przykład omijanie ustaw o zasadach przetargów publicznych i gromadzi całą informację. Jeżeli uzna, że naprawdę jest tak, że zostało naruszone prawo, zawsze będzie kierował sprawę do prokuratury - zapewniła Pełczyńska-Nałęcz.
- Mówię na podstawie dokumentów, które widziałam, a nie na podstawie orzeczenia jakiejś instytucji, która ma prawo orzekać o czyjejś winie. Ewidentnie na moje oko tam był taki mechanizm zawarcia umowy z fundacją i ta fundacja robiła przetargi, ustalała ceny różnych wydarzeń promocyjnych. Ceny wydarzeń promocyjnych nie powinna ustalać fundacja, która zawarła umowę z prezesem KZN-u tylko powinno to być wszystko robione zgodnie z ustawą, przez sam KZN. To naprawdę budzi bardzo poważne zastrzeżenia, ale to jest na razie moja prywatna ocena - zastrzegła.
Minister funduszy mówiła też o pierwszych decyzjach. - Już teraz została ścięta flota samochodów, bo to była kuriozalna sytuacja - 22 samochody służbowe na 76 osób zatrudnionych. To zostało natychmiast ścięte i jest jasno powiedziane, że mają być oszczędności, także jeśli chodzi o przedstawicieli KZN-u w radach nadzorczych SIM-ów. Tych przedstawicieli było za dużo, teraz będzie ich na pewno mniej - podkreśliła.
Bizancjum w KZN
Minister funduszy Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz na początku stycznia zamieściła wpis w mediach społecznościowych. "Po wejściu do KZN 'odkrycia' nowego zarządu: na 76 pracowników 22 samochody służbowe, każdy dostaje 450 zł miesięcznie na lunche. Umowy z podwykonawcami omijające zamówienia publiczne" - przekazała Pełczyńska-Nałęcz w serwisie X (dawniej Twitter).
"Bizancjum zostanie ukrócone. Umowy do prokuratora. Państwo dla obywateli nie tłustych kotów!" - dodała szefowa MFiPR.
Pełczyńska-Nałęcz z dniem 31 grudnia 2023 roku odwołała cały zarząd KZN-u na czele z prezesem Arkadiuszem Urbanem. Jednocześnie minister powołała na stanowisko I wiceprezesa i p.o. prezesa Łukasza Bałajewicza, a na funkcję II wiceprezesa KZN Arkadiusza Borka. Tymczasowe kierownictwo KZN ma sprawować swoją funkcję do czasu wyłonienia nowego prezesa.
Konkurs na prezesa Centralnego Portu Komunikacyjnego
Minister funduszy mówiła też o zmianach we władzach spółki Centralny Port Komunikacyjny. Spółka poinformowała w piątek, że rada nadzorcza odwołała dwóch członków trzyosobowego zarządu spółki: prezesa Mikołaja Wilda i Radosława Kantaka odpowiadającego za inwestycje kolejowe. W zarządzie spółki pozostał Andrzej Alot, który odpowiada za sprawy finansowe. "Przewodniczący rady nadzorczej Filip Czernicki został oddelegowany na okres trzech miesięcy do pełnienia funkcji prezesa zarządu" - podała spółka CPK.
Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz powiedziała, że jest po rozmowie z wiceministrem funduszy i jednocześnie pełnomocnikiem rządu ds. CPK Maciejem Laskiem. - Będzie konkurs na prezesa zarządu, według regulaminu, tak jak powinien wyglądać normalny konkurs na takie stanowisko - zapowiedziała szefowa MFiPR.
- Jeśli chodzi o terminy, nie mam takiej wiedzy jeszcze, ta decyzja nie została podjęta. Natomiast wiem i upewniłam się, ponieważ to jest też sprawa niezwykle ważna dla mojej formacji, dla Polski 2050, żeby to nie była zamiana jednych ludzi na drugich, tylko żeby były konkursy. Tak, jak to zostało obiecane, żeby było zrealizowane. Pan minister mnie zapewnił, że będzie konkurs. Sam jest zresztą do tego bardzo przywiązany - dodała Pełczyńska-Nałęcz.
Spółka Centralny Port Komunikacyjny to spółka Skarbu Państwa powołana do przygotowania i realizacji inwestycji pod tą samą nazwą. Centralny Port Komunikacyjny jest planowanym węzłem przesiadkowym między Warszawą i Łodzią, który ma zintegrować transport lotniczy, kolejowy i drogowy.
Minister funduszy o pieniądzach z UE
Pełczyńska-Nałęcz odniosła się także do kwestii uruchomienia unijnych funduszy strukturalnych dla Polski. "Mamy potwierdzenie z Komisji Europejskiej - Polska spełnia trzy ostatnie warunki niezbędne do pełnego uruchomienia funduszy strukturalnych - 76 mld euro na realizację programów do 2027 r." - napisała w piątek w mediach społecznościowych.
W "Jeden na jeden" minister powiedziała, że "jest zielone światło, żebyśmy wreszcie mogli złożyć dokumenty, to się fachowo nazywa samoocena".
- Te dokumenty będą procedowane, po ich przeprocedowaniu będzie zgoda na złożenie wniosków o dofinansowanie, więc to jest jeszcze dwa, trzy miesiące plus jeszcze kolejne 1,5 miesiąca - wyjaśniła.
Podkreśliła, że zgoda na złożenie dokumentów jest kluczowa.
Pytana, czy te dokumenty są przygotowane, powiedziała, że samoocena została wysłana. - Właśnie one czekały przygotowane, napisane bardzo długi czas (...) na zielone światło - dodał szefowa resortu funduszy i polityki regionalnej.
Pełczyńska mówiła, że częściowo pieniądze w Polsce już są, ponieważ Polska otrzymała zaliczkę na projekty z funduszy strukturalnych. - Projekty są przygotowywane, są już pomału kontraktowane - dodała.
- Ale to, co jest absolutnie kluczowe, zwłaszcza, że jesteśmy w czwartym roku perspektywy finansowej, to jest możliwość złożenia wniosku o refinansowanie projektów - podkreśliła.
Krajowy Plan Odbudowy - kiedy trafią środki?
Pełczyńska-Nałęcz mówiła także o unijnych środkach na Krajowy Plan Odbudowy. Została zapytana, czy miliardy będą w Polsce najpóźniej na początku kwietnia.
- Złożyłam wniosek o pierwszą płatność w połowie grudnia. Normalny proces procedowania takiego wniosku to jest około trzech miesięcy. Jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z tym procesem, to na koniec marca, początek kwietnia powinny wpłynąć pieniądze - powiedziała. Dodała, że to był wniosek o 6,9 miliarda euro.
Pytana, czy jeśli do kwietnia nie będzie nowej ustawy o KRS podpisanej przez prezydenta, nowych przepisów o Sądzie Najwyższym, porządku w prokuraturze, te pieniądze do Polskie trafią, minister odpowiedziała, że "Komisja Europejska oczekiwała bardzo konkretnego planu realizacji tych aspektów dochodzenia do praworządności, które są powiązane z KPO".
Dodała, że ten plan został wysłany. Jak mówiła, są tam kwestie ustawowe, ale "też te które nie wymagają rozwiązań ustawowych, które też są bardzo ważne, jak przegląd wszystkich spraw dotyczących immunitetów, jak przywrócenie większych praw samorządom sędziowskim, żeby móc mianować prezesów sądów". - To są rzeczy, które są podejmowane decyzją ministra, rozporządzeniami i to będzie realizowane - dodała.
- To nie jest tak, że tylko ustawy świadczą o tym, że sprawy praworządnościowe idą do przodu - podkreśliła. Dodała, że "wola polityczna jest czymś niezwykle ważnym". - Chociażby z dnia na dzień znika to, co było zmorą polskich sędziów, czyli tak zwany efekt mrożenia, obawa przed presją polityczną, konsekwencją polityczną dla niezależnego wyroku. Tego nie ma - zaznaczyła.
Źródło: tvn24.pl