Minister środowiska Czech Richard Brabec potwierdził, że trwają negocjacje między Czechami i Polską w sprawie kopalni Turów. Wyjaśnił również, że czeski rząd nie chce szkodzić Polsce, będzie jednak bronił interesów swoich obywateli.
- Żałuję, że Polska nie potraktowała wcześniej poważnie czeskich żądań i sprawa musiała trafić do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej – powiedział Brabec. Dodał, że czeska strona nie otrzymała od Polski "jasnych gwarancji na piśmie, w jaki sposób chce zrekompensować negatywne skutki, jakie (kopalnia – red.) ma dla obywateli Czech".
"Przedstawiamy stronie polskiej nasze pomysły"
Brabec powiedział, że jego zastępca w resorcie środowiska, przedstawiciel ministerstwa spraw zagranicznych oraz hetman (odpowiednik marszałka województwa) kraju libereckiego Martin Puta rokują z polskimi odpowiednikami.
Według ministra środowiska spotkanie powinno pomóc w doprowadzeniu do zakończenia rozmów na temat Turowa przez premierów obu krajów. - Przedstawiamy stronie polskiej nasze pomysły, propozycje, jak chcielibyśmy, aby polska strona się zachowała, albo co chcielibyśmy, żeby polska strona zaoferowała. Jesteśmy gotowi do negocjacji. I mówimy to od kilku lat – dodał.
W poniedziałek premier Polski Mateusz Morawiecki oraz szef czeskiego rządu Andrej Babisz rozmawiali o sytuacji w Turowie. - Powiedziałem premierowi Babiszowi, jakie jest nasze stanowisko. Wiem, że zespoły polski i czeski, rządowy, ze wsparciem samorządowych i przedstawicieli Polskiej Grupy Energetycznej dyskutują, negocjują, co da się zrobić w tym obszarze ze względu na nowe okoliczności, związane z decyzją dotyczącą zakazu wydobywania węgla i pracy Elektrowni Turów – powiedział Morawiecki.
W piątek Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) przychylił się do wniosku Czech i stwierdził, że Polska musi natychmiast wstrzymać wydobycie w kopani Turów leżącej tuż przy granicy państwowej. Według TSUE zakaz ma obowiązywać do czasu wydania prawomocnego wyroku w sprawie. Decyzja ta spotkała się ze sprzeciwem polskich polityków oraz właściciela kopalni PGE. Przedmiotowa skarga Republiki Czeskiej z lutego br. dotyczyła rzekomego naruszania przez Polskę unijnych przepisów przy wydawaniu koncesji na przedłużenie wydobycia w Turowie.
O kopalni i elektrowni w Turowie
Kopalnia i elektrownia Turów należą do spółki PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna, będącej częścią PGE Polskiej Grupy Energetycznej. Elektrownia odpowiada za kilka procent produkcji energii elektrycznej w Polsce.
Wiceprezes PGE Paweł Śliwa podczas poniedziałkowego posiedzenia Parlamentarnego Zespołu ds. Suwerenności Energetycznej mówił, że spółka szacuje, iż zamknięcie kopalni Turów spowodowałoby straty w wysokości 13,5 mld zł. Jak podano w prezentacji PGE, taką właśnie kwotę pochłonęłaby m.in. konieczność zwolnienia tysięcy pracowników, a także straty wynikające z poniesionych już nakładów na proekologiczne modernizacje, dokonane w ostatnich latach. - Na dziś nie ma żadnych podstaw do zamknięcia kompleksu w Turowie – powiedział wiceprezes PGE.
Karolina Baca-Pogorzelska z serwisu Outriders mówiła w TVN24, że nie ma możliwości, by elektrownia Turów kontynuowała działalność bez kopalni. Jak podkreśliła, "nie ma możliwości dowiezienia paliwa i bzdurą jest mówienie, że to wyłączenie naszej kopalni po to, by elektrownia była zasilana paliwem z Czech i Niemiec". - Nie, wyłączenie kopalni oznacza wyłączenie elektrowni, bo zapasów tego węgla po prostu się nie składuje – dodała.
Ośrodek Studiów Wschodnich w niedawnym komentarzu zwracał uwagę, że Niemcy i Czechy, wraz z Polską, należą do państw o największym poziomie wydobycia węgla brunatnego nie tylko w UE, lecz także na świecie. W 2018 roku RFN plasowała się na pierwszym, a Czechy na dziesiątym miejscu, Polska była szósta.
W obydwu państwach odbywa się ono metodą odkrywkową – w Niemczech, podobnie jak w Polsce, w 100 proc., w Czechach w ponad 99 proc. RFN i Czechy odpowiadają łącznie za 55 proc. unijnej konsumpcji węgla brunatnego (odpowiednio 43 i 12 proc.), zajmując w UE pierwsze i trzecie miejsce (druga jest Polska z udziałem 16 proc.).
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock