- Wszyscy ci, którzy chcieli już pić szampana, bo oczekiwano przecież w sierpniu już nawet jednocyfrowego wymiaru inflacji muszą jeszcze przez jakiś czas go chłodzić - powiedziała doktor habilitowana Aneta Zelek ekonomistka z Zachodniopomorskiej Szkoły Biznesu w Szczecinie. - Nie ma wielkich powodów do zachwytów, to jest nadal inflacja bardzo wysoka, to jest inflacja cztery razy wyższa niż cel inflacyjny. To jest w końcu inflacja około dwa razy wyższa niż średnia Unii Europejskiej - dodała.
Ekonomista Aneta Zelek we "Wstajesz i weekend" komentowała najnowszy odczyt inflacji. Według szacunku GUS w sierpniu inflacja wyniosła 10,1 proc., w lipcu była na poziomie 10,8 proc. Dr Zelek stwierdziła, że "nie ma wielkich powodów do zachwytów, to jest nadal inflacja bardzo wysoka, to jest inflacja cztery razy wyższa niż cel inflacyjny. To jest w końcu inflacja około dwa razy wyższa niż średnia Unii Europejskiej".
- W istocie nie ma co celebrować, nie możemy świętować, przed nami jeszcze bardzo długa ścieżka dezinflacyjna czyli spadku wymiaru inflacji. Zgodnie z wszelkimi szacunkami wysokie prawdopodobieństwo, że do tego celu antyinflacyjnego dojdziemy gdzieś na koniec 2025 roku, a najbardziej pesymistyczne szacunki pokazują, że inflacja (wysoka - przyp. red.) może nam towarzyszyć jeszcze w 2026 roku - zauważyła ekspertka.
Zelek zauważała, że Polska zajmuje drugie miejsce w Unii Europejskiej pod względem inflacji. "Gorzej od nas mają tylko Węgry" podkreśliła.
- Zacytuję Stefana Kisielewskiego, który kiedyś recenzował gospodarkę okresu socjalizmu i miał powiedzieć "ależ szanowni państwo, to nie kryzys, to rezultat". Faktycznie przez ostatnie osiem lat zapracowaliśmy sobie na tak wysoką inflację i spadek siły nabywczej pieniądza - powiedziała dr. hab. Aneta Zelek.
Utrata siły nabywczej o nawet 50 proc.
Ekonomistka zauważyła, że subiektywne odczuwanie inflacji jest zależne od struktury naszych wydatków.
- A zatem, jeżeli w naszych budżetach podstawową pozycją jest żywność, utrzymanie mieszkania, to szanowni państwo jesteśmy wyżej niż ten wskaźnik GUS-u i to będzie około 13, a nawet 14 procent. Co więcej, słusznie pani redaktor wspomina, najbiedniejsi najdotkliwiej odczuwają inflację. My nawet to wiemy, że tak zwana inflacja w gospodarstwach emerytów i rencistów jest przeciętnie o pół punkta procentowego wyższa niż taka średnia dla całej populacji. I tu znowu nie ma powodów do radości - dodała Zelek.
Ekonomistka przypomniała, że "faktycznie w ostatnim miesiącu, ceny w sierpniu w stosunku do lipca, już nie wzrosły i to będzie już piąty miesiąc z kolei, kiedy utrzymuje się ten poziom pomiaru miesiąc do miesiąca, a zatem prezes Glapiński może śmiało na frontonie banku centralnego napisać, że to już piąty miesiąc bez wzrostu cen".
- Cóż z tego, kiedy Polacy w ciągu ostatnich trzech lat stracili daleko ponad 30 procent siły nabywczej pieniądza - mówię tu o tak zwanej inflacji skumulowanej, a jeśli policzyć tę inflację od 2015 roku, to szanowni państwo to jest już koło 50 procent utraty siły nabywczej - wypunktowała Zelek.
Czy Rada Polityki Pieniężnej obniży stopy procentowe?
Zelek zapytana o obniżkę stóp procentowych, i jakiej decyzji spodziewa się ze strony Rady Polityki Pieniężnej zauważyła, że "jako ekonomista bardzo zasadnicza jestem w tej kwestii i twierdzę, że nie ma żadnych przesłanek do obniżki stopy procentowej", wręcz odwrotnie.
- W krajach, które łatwiej się walczy z inflacją dzisiaj banki centralne nadal zapowiadają zacieśnienia polityki monetarnej. Europejski Bank Centralny myśli nawet o podwyżce stopy procentowej, podobnie amerykański FED, czy Bank Anglii - stwierdziła.
Ekonomistka zauważyła, że zapowiedzi prezesa Glapińskiego to gołębia polityka "pod prąd".
- My mamy jeszcze całe mnóstwo ryzyk proinflacyjnych, a słyszymy obietnice, że stopa procentowa zostanie obniżona. Wiem, że nie da się odseparować polityki od ekonomii, a szkoda i mamy w Polsce prymat polityki nad ekonomią. Zatem w przyszłym tygodniu nie wykluczam decyzji o obniżce stopy procentowej o jakieś symboliczne 25 punktów bazowych, co miałoby być takim suwenirem przedwyborczym dla Polaków i miałoby być takim gestem, który buduje klimat optymizmu w gospodarce, bo tak naprawdę nie mamy żadnych powodów do optymizmu. Mamy naprawdę bardzo kiepski scenariusz przed sobą - stwierdziła ekonomistka.
Zelek przypomniała, że wpadliśmy w techniczną recesję i nawet jeśli uda nam się na koniec roku utrzymać jednocyfrową wartość inflacji, to nie oznacza, że pozostanie taka ona na stałe.
- Z najnowszych doniesień wynika, że w taką pułapkę wpadli właśnie Francuzi. Odnotowali ponowny wzrost inflacji w sierpniu w stosunku do lipca i takie ryzyko towarzyszy nam na przełomie 2023 i 2024 roku - podsumowała rozmówczyni TVN24.
Decyzję Rady Polityki Pieniężnej poznamy w środę, 6 września.
Źródło: TVN24 Biznes
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock