Mateusz Morawiecki wiedział o nieprawidłowościach w Funduszu Sprawiedliwości co najmniej od 2021 roku, kiedy Najwyższa Izba Kontroli wysłała do kancelarii premiera wnioski pokontrolne w tej sprawie - przekazało w piątek Ministerstwo Sprawiedliwości. - To przedwyborcza wrzutka - ocenił Tomasz Matynia, współpracownik Morawieckiego i były szef Centrum Informacyjnego Rządu.
Piątkowy komunikat na stronie Ministerstwa Sprawiedliwości - jak napisano - został zamieszczony, gdyż "w przestrzeni medialnej pojawiają się wypowiedzi polityków Prawa i Sprawiedliwości o tym, iż nie wiedzieli oni o nieprawidłowościach w Funduszu Sprawiedliwości zarządzanym przez ówczesnego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobrę oraz środowisko Suwerennej Polski".
"W związku z tym Ministerstwo Sprawiedliwości informuje, iż ze znanych nam dokumentów wynika, że politycy Zjednoczonej Prawicy posiadali wiedzę na temat nieprawidłowości w FS przynajmniej od 2021 roku" - zaznaczono.
Jak poinformował resort sprawiedliwości "dokładnie w 2021 roku NIK powiadomił ówczesnego premiera Mateusza Morawieckiego, ówczesnego wicepremiera Jarosława Kaczyńskiego i ówczesnego szefa CBA Andrzeja Stróżnego o uwagach, ocenach i wnioskach sformułowanych w wystąpieniu pokontrolnym skierowanym do ministra sprawiedliwości".
"Informacja ta została w KPRM odnotowana i na jej podstawie podjęto próby działań. W 2022 roku KPRM skierowała do ośmiu ministrów ówczesnego rządu prośbę o informacje z realizacji 16 wniosków po kontrolach NIK sformułowanych w latach 2019-2021. W tym także znalazła się prośba do ministra Zbigniewa Ziobry o udzielenie informacji na temat stanu realizacji postulatów pokontrolnych NIK w ministerstwie" - głosi piątkowy komunikat.
Premier Mateusz Morawiecki wiedział o nieprawidłowościach w Funduszu Sprawiedliwości co najmniej od 2021 roku.
— Min. Sprawiedliwości (@MS_GOV_PL) June 7, 2024
Pełny komunikat ⬇️https://t.co/aN1FhsJwzh pic.twitter.com/WGdxYJSQ1f
Pytanie z kancelarii premiera
Resort wskazał, że "mając pełną świadomość zastrzeżeń zgłoszonych przez NIK kancelaria premiera pytała pisemnie Zbigniewa Ziobrę, czy MS zainicjowało prace legislacyjne nad ograniczeniem celów Funduszu do wsparcia osób pokrzywdzonych przestępstwem i pomocy postpenitencjarnej - czyli zlikwidowania celu przeciwdziałania przestępczości, który został dodany w 2017 roku".
"Ponadto zdaniem NIK, ówczesny sposób działania Funduszu Sprawiedliwości nie zapewniał wszystkim potencjalnym beneficjentom równoprawnego i transparentnego dostępu do środków, a decyzje o udzieleniu dofinansowania podejmowano w sposób uznaniowy i nienależycie je dokumentowano" - zrelacjonowało MS.
Według MS wówczas "w oczekiwaniu na odpowiedź referent Kancelarii Premiera kilkukrotnie dzwonił do resortu sprawiedliwości". "W końcu dowiedział się, że pismo ze stanowiskiem ministra jest w podpisie" - zaznaczyło MS. Jednak - według resortu sprawiedliwości - "ostatecznie KPRM nie uzyskała nigdy żadnej odpowiedzi".
"Zbigniew Ziobro był jedynym ministrem w rządzie Mateusza Morawieckiego, który nie odniósł się do pisma kancelarii premiera" - podkreśla MS.
Wraz z komunikatem na stronie MS zamieszczono skany dwóch dokumentów. Pierwszym jest pismo z KPRM do ówczesnego szefa MS Zbigniewa Ziobry, w którym zwracana jest uwaga na "szczególnie istotne postulaty" NIK oraz prośba o odpowiedź do 30 czerwca 2022 roku. Drugi dokument to notatka służbowa z 27 lipca 2022 roku, w której m.in. zapisano, że na wystąpienia "odpowiedzi udzielili wszyscy ministrowie z wyjątkiem ministra sprawiedliwości".
Morawiecki o Funduszu Sprawiedliwości
W końcu maja br. Mateusz Morawiecki mówił na konferencji prasowej, że "Fundusz Sprawiedliwości, według zadań, według kompetencji w ramach Rady Ministrów, podlegał Ministerstwu Sprawiedliwości i tam musiałyby być kierowane pytania, ponieważ tam rzeczywiście była odpowiedzialność za Fundusz Sprawiedliwości".
Na uwagę, że już w 2021 roku Najwyższa Izba Kontroli wysłała do niego - wówczas szefa rządu - pismo ws. nieprawidłowości w związku z Funduszem Sprawiedliwości, Morawiecki odpowiedział, że NIK straciła kilka lat temu w jego oczach "miano urzędu publicznego", ponieważ w ślad "za innymi taśmami (...) widać było, że szef NIK (Marian Banaś) mówi do Donalda Tuska 'szefie'". - Coś takiego czytałem w mediach, bo tego sam nie odsłuchiwałem. Wiarygodność NIK-u w tej sprawie jest dla mnie mniejsza niż zero - dodawał.
Dopytywany wtedy, czy po raporcie NIK próbował podjąć jakiekolwiek działania, by zweryfikować informacje o nieprawidłowościach w FS, Morawiecki powtórzył, że Fundusz ten w ramach podziału kompetencji "w pełni i na zasadzie wyłączności podlegał ministrowi sprawiedliwości, Ministerstwu Sprawiedliwości" i pytania o to, co się tam działo, należy kierować do "osób, które się tym zajmowały".
Afera Funduszu Sprawiedliwości
Minister sprawiedliwości Adam Bodnar zapewniał niedawno, że "robimy wszystko, co w naszej mocy, aby wyjaśnić różne nieprawidłowości dotyczące wydatkowania środków z Funduszu Sprawiedliwości".
Według ustaleń resortu w sprawie Funduszu Sprawiedliwości "23 umowy budzą poważne wątpliwości i mogą być objęte sankcją nieważności". "W stosunku do tych 23 umów nie będą one realizowane i będziemy analizować, czy będziemy dochodzili do zwrotu środków. W części środki z tych umów nie zostały wypłacone, zaś kwota wypłaconych środków z tych 23 umów wynosi ponad 105 mln zł" - informowano.
Śledztwo w sprawie Funduszu Sprawiedliwości prowadzi Prokuratura Krajowa. Łącznie prokuratura postawiła w tej sprawie zarzuty siedmiu osobom, z których trzy trafiły do aresztu. Podejrzani to m.in. byli i obecni urzędnicy MS, zajmujący się funduszem.
Do Sejmu skierowany został też wniosek o uchylenie immunitetu b. wiceszefa MS w rządzie Zjednoczonej Prawicy, posła Michała Wosia (Suwerenna Polska, klub PiS). Podstawą wniosku są ustalenia prokuratury dotyczące nieprawidłowości w wydatkowaniu pieniędzy z Funduszu Sprawiedliwości, m.in. 25 mln zł na zakup systemu Pegasus.
Do sprawy odniósł się w rozmowie z PAP Tomasz Matynia, współpracownik Morawieckiego i były szef Centrum Informacyjnego Rządu. Ocenił, że publikacja materiałów przez MS to "przedwyborcza wrzutka", a sam fakt, że KPRM zareagowała na doniesienia NIK, zwracając się do ministrów o wyjaśnienia, nie świadczy o tym, że premier wiedział o całej sprawie - jest to bowiem standardowa, rutynowa procedura działania w departamencie kontroli Kancelarii.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Wojtek Jargiło