Powstanie Ministerstwa Rozwoju to krok w dobrym kierunku - mówią eksperci. Pozytywnie oceniają większość kandydatur na ministrów gospodarczych. Ich zdaniem będą oni musieli zmierzyć się w pierwszej kolejności z problemem sfinansowania obietnic wyborczych oraz górnictwem.
Kandydatka na premiera Beata Szydło przedstawiła w poniedziałek skład przyszłego rządu. Wśród kandydatów na ministrów gospodarczych znaleźli się: Mateusz Morawiecki - minister rozwoju, Paweł Szałamacha - minister finansów, Krzysztof Tchórzewski - minister energetyki, Dawid Jackiewicz - minister skarbu, Andrzej Adamczyk - minister infrastruktury i budownictwa, Marek Gróbarczyk - minister gospodarki wodnej i żeglugi śródlądowej, Anna Streżyńska - minister cyfryzacji, Krzysztof Jurgiel - minister rolnictwa, Jan Szyszko - minister środowiska.
Logika partyjna?
O tym, że logika partyjna wygrała nad logiką ustrojową w przypadku wyboru niektórych nowych ministrów mówi PAP członek zarządu Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego Marcin Kędzierski. - Widać to zwłaszcza w przypadku podziału na trzy ministerstwa - skarbu, energetyki, środowiska, które w pierwotnych zapowiedziach miało być jednym ministerstwem, nadzorowanym przez Piotra Naimskiego - zaznaczył.
- Ten podział pokazuje wyraźnie, że tak naprawdę nie wiadomo, kto ma zarządzać całym, newralgicznym obszarem energetycznym, ponieważ spółki energetyczne pozostaną w ramach resortu skarbu. Ministerstwo energetyki powstanie od nowa i tak naprawdę nie znamy zakresu jego kompetencji. Mamy też Ministerstwo Środowiska, które będzie szczególnie władne, jeżeli chodzi o kwestie pakietu klimatycznego. Mamy więc rozproszenie, które jest efektem raczej logiki polityczno-partyjnej niż logiki ustrojowej - podkreślił Kędzierski.
Superresort
Krokiem w dobrym kierunku określił powstanie superresortu - Ministerstwa Rozwoju. - Umożliwia ono zarządzanie rozwojem państwa w sposób horyzontalny, bo minister będzie łączył w swoich rękach bardzo wiele różnych działań i sprawi, że to ministerstwo będzie działało na zasadach horyzontalnych, a nie sektorowych. Nikt nie będzie musiał konkurować z innymi ministerstwami. To jest logika lepsza, niż taka, w której za rozwój państwa odpowiada Ministerstwo Finansów, które z oczywistych powodów musi kierować się bardziej logiką księgową - wskazał Kędzierski.
Jak mówił, ten spór był widoczny w poprzedniej kadencji rządu. - Mieliśmy dwa plany rozwojowe. Jeden - Michała Boniego - szeroki plan rozwoju kapitału ludzkiego i w ogóle gospodarczego. A drugi - plan Jacka Rostowskiego dotyczący konsolidacji finansów publicznych. Ponieważ silniejszą pozycję miał wicepremier, minister finansów to wygrała logika księgowego - ocenił. Tymczasem - jego zdaniem - wobec wyzwań stojących obecnie przed polską gospodarką, ważne jest by myśleć o polskim rozwoju znacznie szerzej niż tylko z perspektywy księgowej.
- Pojawia się tylko pytanie, czy Mateusz Morawiecki, który do dzisiaj nie miał doświadczenia rządowego będzie w stanie sprostać tym wszystkim wyzwaniom. Wiemy, że jest świetnym menedżerem, udowodnił to przez ostatnich kilka lat jako prezes BZ WBK. Nie wiemy natomiast, czy będzie miał on wystarczającą determinację i wsparcie polityczne do podejmowania trudnych zadań, które go czekają - podkreślił.
Co z górnictwem?
Jednym z pierwszych problemów do rozwiązania będzie - według niego - górnictwo. - Po analizie składu Rady Ministrów ciężko jest stwierdzić, w czyjej kompetencji będzie rozwiązanie tego problemu, czy ministra Morawieckiego, czy Tchórzewskiego, czy też ministra skarbu Dawida Jackiewicza - zaznaczył.
Kędzierski chwali wybór Streżyńskiej. - Dała się poznać jako bardzo odważna i zdeterminowana prezes Urzędu Komunikacji Elektronicznej (UKE). Dzięki jej działaniom udało się zwiększyć konkurencję na rynku usług telekomunikacyjnych. Jest to osoba, która na pewno ma duże doświadczenie w zakresie branży cyfrowej - ocenił. Zaznaczył, że Streżyńska będzie musiała "wymyśleć sobie to ministerstwo na nowo" i znaleźć takie miejsce w rządzie, które sprawi, że jej działania będą skuteczne. - Nie tak, jak w przypadku Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji, którego działania były w dużej mierze pozorowane - mówił. Dodał, że wiele będzie zależało od inwencji i determinacji Streżyńskiej, a także od wsparcia politycznego - czy to ze strony Beaty Szydło, czy w dużej mierze Jarosława Kaczyńskiego.
Zwrócił też uwagę na możliwość pojawienia się problemu natury strukturalnej, jeśli chodzi o resort cyfryzacji. - Pytanie, czy ministerstwo, które ma charakter sektorowy będzie w stanie dokonać cyfryzacji państwa, które jest zadaniem całościowym. Cyfryzacja powinna obejmować kwestie zdrowia, edukacji, obronności itd. - podkreślił.
"Dobra wiadomość"
Również dla głównego ekonomisty BCC prof. Stanisława Gomułki Morawiecki na stanowisku ministra rozwoju to "dobra wiadomość". - Rozumiem, że będzie on pełnił rolę koordynatora polityki gospodarczej, głównego eksperta, decydenta tego rządu. To jest dobra wiadomość - podkreślił.
Ocenił, że Morawiecki to człowiek dobrze zorientowany w problemach gospodarczych kraju. - Jako szef banku miał do czynienia z realnym sektorem przedsiębiorstw, z analizami gospodarczymi - zaznaczył. Dla profesora niejasna jest jednak relacja między ministrem rozwoju a finansów. Dotąd - jak mówił - szef resortu finansów był najważniejszym członkiem rządu w sprawach gospodarczych i obok ministra gospodarki kreatorem polityki gospodarczo-finansowej. - Wygląda na to, że minister finansów musi konsultować swoje propozycje z nowym ministrem rozwoju - ocenił.
Główny ekonomista BCC ocenił pozytywnie większość personalnych rozstrzygnięć. Jego zdaniem Streżyńska dała się poznać z dobrej strony jako szef UKE. - Jest to osoba przygotowana dobrze do pełnienia tej funkcji. To nie jest człowiek aparatu, to raczej ekspert - zaznaczył. Również Jerzy Kwieciński, który został pierwszym wiceministrem ds. rozwoju, członkiem Rady Ministrów - jego zdaniem - jest wybitnym ekspertem, jeśli chodzi o wykorzystywanie funduszy UE. Gomułka podkreślił, że był on wiceministrem rozwoju regionalnego w rządzie Jarosława Kaczyńskiego. Potem został ekspertem w gospodarczym gabinecie cieni BCC.
Gomułka stwierdził ponadto, że dobrze się stało, że resorty środowiska i energetyki będą oddzielnymi ministerstwami. - W sektorze energetycznym trzeba wprowadzać inwestycje, które polepszają stan środowiska. Plany energetyczne w tej chwili opierają się na bardzo dużym wykorzystaniu węgla; mamy problem ze środowiskiem. Dobrze, by ochrona środowiska była niezależnym resortem, który dyscyplinuje inne ministerstwa w obszarze ochrony środowiska - zaznaczył.
Profesor zastanawia się, jak nowi ministrowie poradzą sobie z bezpośrednimi zagrożeniami dla stabilności finansowej kraju. Jak mówił, chodzi o kwestię finansowania różnych obietnic, w tym kluczową jest uszczelnienie systemu podatkowego. - Ciekawe, czy ministrowie odpowiadający za finanse będą chcieli najpierw uszczelniać, a dopiero później wydawać pieniądze, czy też zgodzą na to, żeby wprowadzać szybko obietnice ryzykując dużym wzrostem deficytu budżetowego - mówił. Dodał, że w tym zakresie rola Morawieckiego i Szałamachy będzie duża. Drugim problemem, który wymaga szybkich rozstrzygnięć - w jego ocenie - będzie kwestia górnictwa. - Potrzebna będzie duża reorganizacja tego sektora, polegająca na zmniejszeniu zatrudnienia, a także na prywatyzacji. Pytanie, czy to znajdzie akceptację premier czy szefa PiS - podsumował Gomułka.
Autor: gry / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP