Daniel Obajtek mówi, że dziękuje Bogu, że już nie jest prezesem Orlenu. - Wytrzymałem w tym piekle 6 lat - podkreśla w rozmowie z serwisem Money, dodając, że naprawdę czuje się "zagrożony". Obajtek odnosi się też do kwestii ogromnych środków utraconych przez Orlen i kandydowania do Parlamentu Europejskiego z list Prawa i Sprawiedliwości.
Daniel Obajtek był prezesem Orlenu od lutego 2018 roku do lutego 2024 roku. O jego odwołaniu z zarządu zdecydowała rada nadzorcza Orlenu. Stało się to po tym, jak Obajtek oddał się do dyspozycji rady nadzorczej.
Daniel Obajtek o Orlenie
- Jak wyniki spółki były mocne, to krzyczano, że łupię Polaków. Jak paliwa były tanie, to znów krzyczano, że działam na szkodę spółki. No przecież nie da się w takiej sytuacji normalnie pracować - ocenia Daniel Obajtek w rozmowie z Money.
- Ja dziękuję Bogu, że już nie jestem prezesem Orlenu. Wytrzymałem w tym piekle 6 lat. Możecie to napisać: to jest g***o, które śmierdziało od czasów WSI i wszystkich innych służb. Nikt nie wchodził tak głęboko w transakcje w Orlenie i wokół niego, bo albo nie miał o nich pojęcia, albo się po prostu zwyczajnie bał - dodaje.
Jak przyznaje po fakcie, gdyby miał taką wiedzę w 2018 roku jak teraz, nie skorzystałby z możliwości kierowania Orlenem. - Gdybym w tamtym czasie miał tę wiedzę, którą mam dzisiaj i która jest niebezpieczną wiedzą pod względem mojego życia, to tych parę lat temu nie zgodziłbym się być prezesem Orlenu - podkreśla Obajtek.
Były szef płockiego koncernu wskazuje na jedną przyczynę.
- Bo ja mam problem sam ze sobą, ze swoją nadpobudliwością. Ja chcę działać. I w każdym miejscu, w którym byłem, chciałem oddać się do końca i działać do końca. A w Orlenie powinienem był bardziej zwracać uwagę na własne bezpieczeństwo. Może powinienem koło pewnych spraw przejść obojętnie, nie ruszać ich, wtedy nie byłoby tego permanentnego ataku na mnie przez te wszystkie lata. Teraz mam tę wiedzę, znam raporty. I naprawdę czuję się zagrożony - wyjaśnia.
Jego zdaniem "w biznesie nie można bać się podejmować odważnych decyzji". - Na setki podjętych, któraś może okazać się nie do końca trafiona - dodaje.
Obajtek pytany w rozmowie z serwisem Money, czy boi się zatrzymania, odpowiada, że nie ma sobie "nic do zarzucenia". - Pan premier zapowiada publicznie, że będę siedział i straszy się mnie 25-letnim więzieniem. Panowie, jak mam nie traktować poważnie tych gróźb? - zaznacza.
Daniel Obajtek o pieniądzach z Orlenu
Daniel Obajtek, odchodząc z Orlenu, nie zrealizował deklaracji o dymisji. W kwietniu ubiegłego roku w RMF FM odnosił się do scenariusza, w którym Prawo i Sprawiedliwość traci władzę po październikowych wyborach parlamentarnych. Zapowiadał wówczas, że w przypadku przejęcia władzy przez ówczesną opozycję sam odejdzie ze stanowiska. Pojawiały się opinie, że za oddaniem się do dyspozycji rady nadzorczej mogła stać kwestia odprawy.
- (...) krążyły jakieś plotki, że ja miliony dostałem. Wiedzą panowie, miliony to dostał między innymi Krawiec (Jacek Krawiec – były prezes Orlenu za czasów PO-PSL - red.). Ja takich pieniędzy nie dostałem - zapewnia były prezes płockiego koncernu.
- Nawet jakby wziąć te wszystkie kwoty z odprawy, zakazu konkurencji czy jakieś bonusy, to netto w żadnym wypadku nawet nie dochodzimy do miliona złotych, więc jak na prezesa międzynarodowego koncernu naprawdę to nie jest dużo - ocenia Obajtek, dodając, że "wszystko będzie opublikowane w raportach".
Orlen spisał na straty ogromne środki
W wywiadzie poruszono również temat utraconych około 1,6 mld zł przez poprzedni zarząd Orlen Trading Switzerland (OTS), czyli szwajcarskiej spółki należącej do Grupy Orlen. Chodzi o zaliczki wypłacone pośrednikom handlu ropą naftową. OTS ocenił możliwość odzyskania należnych przedpłat "jako mało prawdopodobną".
- Odpisy się robi, ale one nie świadczą o tym, że te pieniądze nie spłyną do Orlenu. Dziś jest odpis, za miesiąc może być aktualizacja. My robiliśmy w koncernie odpisy praktycznie co kwartał. Raz wartość aktywów spadała, raz rosła, poprawiało się makro; jak były roszczenia, to robiliśmy odpis, potem wygrywało się sprawy o te roszczenia, to znowu trzeba było aktualizować. A w Polsce uprawia się narrację, że odpis jest złodziejstwem - odpowiada Obajtek w rozmowie z serwisem Money.
Jak przekazał nowy, powołany z końcem lutego 2024 roku, zarząd OTS, pośrednikom bez zabezpieczeń wpłacono zaliczki na początku grudnia 2023 roku. Najwięcej środków miało trafić do 25-latka z Hongkongu, który kilka lat wcześniej założył własną firmę w Dubaju. Większość dostaw miała być zrealizowana do końca 2023 roku, a pozostałe do końca stycznia 2024 roku. Tak się nie stało.
Biuro prasowe Orlenu podało, że do prokuratury trafiło już zawiadomienie w sprawie działań byłego zarządu koncernu wobec OTS.
"Nie boję się podejmować odważnych decyzji"
Obajtek pytany o zatrudnienie Samera A. na stanowisko prezesa OTS, przed którym miała ostrzegać Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, zapewnia, że dochowane zostały wszelkie niezbędne formalności.
- Sprawdzaliśmy więc niekaralność ludzi, zarówno w Polsce jak i Szwajcarii, a także sprawdzało ich biuro bezpieczeństwa (chodzi o Biuro Kontroli i Bezpieczeństwa, wewnętrzną jednostkę Orlenu – red.) - mówi. - I wtedy dostaliśmy notatkę z biura, że - cytuję - Samer A. to jest człowiek widmo, że tak naprawdę nic o nim nie ma - dodaje.
Na uwagę dziennikarzy, że według notatki sporządzonej przez ABW, Samer A. miał mieć m.in. związki z islamskim ekstremizmem, były prezes Orlenu wskazuje, że choć bardzo ceni i szanuje pracowników służb, to "niektórzy ludzie w służbach mogą mieć swoje interesy, swoich mocodawców i nie zawsze trzeba wierzyć we wszystko".
- Dostaliśmy więc tę notatkę, potraktowaliśmy ją poważnie i uruchomiliśmy po kolei wszystkie procedury. Nie mogliśmy zero-jedynkowo traktować wszystkiego, co piszą służby, bo to nie było tak, że kategorycznie na coś są dowody, tylko to są takie miękkie wpisy. (...). I wtedy, po tej notatce, zażądałem wyjaśnień. I okazało się, że to, co napisano w notatce, nie było do końca prawdą - zaznacza Obajtek w rozmowie z serwisem Money.
Były szef płockiego koncernu zapewnia przy tym, że o zatrudnienie Samera A. na stanowisko prezesa OTS "zdecydowały względy merytoryczne". - Jak mówiłem, nie boję się podejmować odważnych decyzji - podkreśla.
Wybory do Parlamentu Europejskiego
Obajtek przyznaje, że jest otwarty na start w czerwcowych wyborach do Parlamentu Europejskiego, "jeżeli partia (Prawo i Sprawiedliwość - red.) będzie chętna". - Nie wiem, jak się to wszystko ułoży. Ta decyzja zależy od pana prezesa i od kierownictwa PiS-u - zaznacza.
Obajtek odpiera przy tym zarzut, że będzie to ucieczka do Brukseli, żeby schować się za immunitetem. - Nie potrzebuję żadnego immunitetu, bo nie mam sobie nic do zarzucenia - podkreśla.
Źródło: money.pl, tvn24.pl