Niż demograficzny robi swoje - obecnie na tysiąc osób w wieku produkcyjnym przypada 390 emerytów. Za 30 lat roku będzie ich ponad dwa razy więcej. Oznacza to, że dzisiejsi 30-latkowie nie będą mieli szans na utrzymanie się z emerytury, bo będzie ona bardzo niska. Za to dziura w ZUS-ie coraz większa. Materiał z programu "Polska i Świat".
Podobno dopiero na emeryturze zaczyna się prawdziwe życie. W Centrum Aktywności Międzypokoleniowej w Warszawie coś o tym wiedzą. Pan Marek pracował przez 42 lata. To, co przelewa co miesiąc ZUS, nie powala, ale wystarcza na godne życie i spełnianie marzeń.
Życie na emeryturze
- Począwszy od śpiewania - rzuciłem się w wir właśnie śpiewu, kółko teatralne, ping pong, bo niestety na ukochaną siatkówkę kolana nie pozwalają - opowiadał Marek Kołkowski, emeryt z Warszawy.
Pani Emilia przez 41 lat była pielęgniarką, marzyła o emeryturze, choć liczyła się z tym, budżet domowy nieco się uszczupli.
- Bałam się tej emerytury ze względów finansowych, ale okazuje się, że nie jest wcale tak źle - przynajmniej na razie - stwierdziła Emilia Krzyżanowska, emerytka z Warszawy.
Niż demograficzny
Osoby, które niedługo przestaną pracować zawodowo o swoje świadczenia z ZUS-u mogą być spokojne, choć kryzys demograficzny daje o sobie znać i to co raz mocniej.
- Nie da się ukryć, że emerytów będzie w najbliższych latach przybywało. To będzie istotny element wydatków z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych. Z naszych prognoz wynika, że wydatki będą rosły nie tylko z powodu waloryzacji, ale także z tego powodu, że będzie coraz więcej emerytów - powiedział Paweł Żebrowski, rzecznik centrali ZUS.
Obecnie na tysiąc osób w wieku produkcyjnym przypada 390 emerytów, w 2060 roku będzie to już ponad ośmiuset, 20 lat później 839 emerytów - wynika z najnowszej prognozy ZUS.
- ZUS nie zbankrutuje. ZUS jest zasilany z budżetu państwa - jak mu zabraknie pieniędzy, to do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych państwo dopłaci. W związku z tym ZUS i ten kto płaci emerytury mógłby zbankrutować, gdyby zbankrutowało państwo, a na to się nie zanosi - podkreślił ekonomista Piotr Kuczyński, Dom Inwestycyjny Xelion.
Przy takim tempie starzenia się naszego społeczeństwa i szorujących po dnie statystykach urodzeń, system emerytalny będzie wystawiony już niedługo na największą w swojej historii próbę.
- W tej chwili mniej więcej 2,5 osoby pracuje na jednego emeryta. Za te kilkadziesiąt lat będzie to 1,25, czyli połowa tego i to będzie problem. Państwo będzie miało problem, bo będzie musiało więcej dopłacać. Jeżeli mamy przechodzić na emeryturę w bardzo niskim wieku, to mamy taki efekt - stwierdził Kuczyński.
Do pracy emerytów zachęca też ZUS. - Osoba, która osiągnie wiek emerytalny i pozostanie w miejscu pracy na jeden rok może zyskać nawet 15 procent do emerytury - wskazał Żebrowski.
Ekonomiści dla dzisiejszych 30-latków nie mają dobrych wiadomości.
- Myślę, że 30-latkowie nie powinni liczyć, że się utrzymają w przyszłości z emerytur, bo to już wiemy od dawna - od 20 lat liczba osób w wieku produkcyjnym drastycznie maleje w stosunku do liczby osób, które pobierają świadczenia - wyjaśniła dr Edyta Wojtyla z Wyższej Szkoły Bankowej w Poznaniu.
- W związku z tym trzeba próbować jakoś się zabezpieczać - samemu. Zatem musimy starać się nawet niewielkie kwoty, ale jak najdłużej i jak najwcześniej zaczynając, gdzieś lokować. Gdzie - to jest odrębny temat, ale (trzeba) mieć ten dodatkowy element zabezpieczenia - zaznaczył ekonomista Marek Zuber.
Dziura w FUS stale się powiększa, ale jak szacują eksperci prawdziwy kryzys czeka Polskę mniej więcej koło 2040 roku.
- Gdy pokolenie wyżu z początku lat 80. będzie przechodzić na emeryturę, to będziemy w czołówce krajów, które starzeją się najszybciej w Europie, a może nawet na świecie - powiedział prof. Paweł Strzelecki, Instytut Statystyki i Demografii, Szkoła Główna Handlowa w Warszawie.
Dlatego nie wyjścia - o jesieni życia trzeba myśleć, kiedy jest się młodym.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Margy Crane / Shutterstock.com