Problematyczne kasy samoobsługowe. Ekspertka: sieci handlowe są w rozkroku

sklep kasa - frantic00 shutterstock_2245552555
Kasy samoobsługowe. Zbawienie czy utrapienie?
Źródło: TVN24 BiS
- Kasy samoobsługowe generują wyższe straty - przyznała na antenie TVN24 BiS Edyta Kochlewska z portalu dlahandlu.pl. Jednak, jak zaznacza, "stały się koniecznością, bo klienci chcą robić zakupy szybko i płacić bezgotówkowo", dlatego też sieci handlowe "są w pewnego rodzaju rozkroku".

Poseł Konfederacji Konrad Berkowicz został "ujęty" przez pracowników sklepu meblowego w Krakowie, gdy wychodził bez płacenia za część zakupów. Policja informuje "o kradzieży drobnych artykułów gospodarstwa domowego na kwotę około 390 złotych". Parlamentarzysta przyznał w mediach społecznościowych, że "nie wszystko się nabiło". Z nieoficjalnych informacji Onetu wynika, że Berkowicz nie skasował patelni z pokrywą, serwisu obiadowego, dwóch opakowań torebek strunowych, fartucha kuchennego, dwóch kabli USB i dwóch obciążników USB.

- Był taki moment, w którym kasy samoobsługowe stały się koniecznością, bo klienci chcą robić zakupy szybko i płacić bezgotówkowo. One to umożliwiają - powiedziała na antenie TVN24 BiS Edyta Kochlewska, dziennikarka portalu dlahandlu.pl, zapytana, czy kasy samoobsługowe dla handlu to utrapienie, czy zbawienie.

Jak dodała, " już 63 procent konsumentów deklaruje, że właśnie z takich urządzeń korzysta".  

- To oznacza, że w naturalny sposób większość sieci handlowych, można powiedzieć, że rzuciła się na technologię, upatrując w tym szansę na stworzenie lepszego doświadczenia zakupowego - stwierdziła.

"Impet wyhamował"

Kochlewska zaznaczyła jednak, iż "w pewnym momencie pojawił się taki element, że kasy samoobsługowe również generują większe straty". Jak wyjaśniła, wynikają one z przeklejania etykiet z tańszych produktów na te droższe i nabijanie tych pierwszych, ale także z intencjonalnego nieskanowania produktów. - A zatem dokonywania kradzieży - wyjaśniła.

Jak dodała, to spowodowało, że "impet wyhamował, jeśli chodzi o rozwój technologii". - Ale z drugiej strony zawsze były takie wyliczenia, że technologia tanieje w miarę upowszechniania. A pracownicy albo otrzymują wyższe pensje, bo zmienia się na przykład płaca minimalna, albo zmieniają się też nastroje konsumenckie i właśnie ta bezobsługowość, szybkość staje się walorem - skwitowała.

- W związku z tym można wyliczyć, że sieci handlowe są pewnego rodzaju w rozkroku i raczej jednak będą się decydowały na instalowanie większej liczby kas, ale dodatkowo dokładały kolejne elementy, które będą zabezpieczały przed kradzieżami - zaznaczyła.

"Jest to nasze oświadczenie jako klienta" 

W dalszej części rozmówczyni została zapytana, czy klient, który nie nabił towaru, może usprawiedliwiać się pomyłką. - Może się usprawiedliwiać - powiedziała i dodała, że w dużych sklepach handlowych nie ma automatycznego mechanizmu sprawdzającego, czy włożony do koszyka kasowego został prawidłowo naliczony. - Co najwyżej możemy, jeżeli jesteśmy uważni, zerknąć na wyświetlacz i zobaczyć, czy nabiły się nam wszystkie artykuły - wyjaśniła Kochlewska.

- Zwłaszcza że na koniec każdej transakcji potwierdzamy, że tak - zeskanowałem wszystkie produkty, a zatem można powiedzieć, że jest to nasze oświadczenie jako klienta - przekazała.

- Wydaje się, że jeżeli to byłaby jedna łyżeczka, to można by sądzić o zwykłej nieuwadze. Przy większych zakupach raczej jest to trudniejsze - stwierdziła.

"W system wbudowany jest aparat, który sprawdza, czy banan nie jest jabłkiem i odwrotnie"

Zaznaczyła jednak, że odpowiedzią na przeklejanie etykiet z jednych na drugie produkty są kasy ze specjalnymi modułami do rozpoznawania towarów. - Natomiast w sklepach spożywczych jest tak, że w system wbudowany jest aparat, który sprawdza, czy banan nie jest jabłkiem i odwrotnie - wyjaśniła.

Przyznała, że przy zakupie dużych przedmiotów, np. mebli czy AGD, jest dużo trudniej z automatycznym wykryciem, czy towar w pudełku nie został zamieniony. - Co najwyżej, możemy sprawdzić wagę, kształt, a już nie to, czy właśnie doszło do zamiany - powiedziała ekspertka.

Jak dodała, są też jeszcze rozwiązania w postaci systemów skanowania paragonów po opuszczeniu kas.

- Zachodnie firmy mówią, że znajdują prosty sposób, bo starają się wieszać lustra, które działają na nas psychologicznie. Jak widzimy się w lustrze, to mamy jednak tendencję do tego, żeby skorygować własną postawę, bo czujemy się obserwowani. Widzimy się - wyjaśnia.

- Tych metod na ograniczenie strat w handlu jest dużo. Ale tak, rzeczywiście kasy samoobsługowe generują wyższe straty - kwituje Kochlewska.

OGLĄDAJ: TVN24 HD
pc

TVN24 HD
NA ŻYWO

pc
Ten i inne materiały obejrzysz w subskrypcji
Zobacz także: