"Chciałbym przeprosić wszystkich ekspertów, ekonomistów i publicystów, którzy poczuli się urażeni obelgami, inwektywami i oskarżeniami Przewodniczącego Glapińskiego" - napisał w mediach społecznościowych Ludwik Kotecki, członek Rady Polityki Pieniężnej. W czwartek na konferencji prasowej szef NBP nie szczędził słów krytyki pod adresem mediów, ekonomistów czy analityków. Zarzucał im kłamstwa, zachowania "antypatriotyczne", a ich wypowiedzi nazwał "idiotyzmami".
"W imieniu swoim, ale mam nadzieję też innych członków RPP, chciałbym przeprosić wszystkich ekspertów, ekonomistów i publicystów, którzy poczuli się urażeni obelgami, inwektywami i oskarżeniami Przewodniczącego Glapińskiego kierowanymi do nich podczas wczorajszej konferencji prasowej po posiedzeniu Rady" - napisał na platformie X Ludwik Kotecki, członek RPP.
"To, oprócz niegodnego zachowania szefa Rady Polityki Pieniężnej, brak szacunku do Państwa wiedzy, pracy oraz przede wszystkim troski o bieżące i przyszłe problemy (makro)ekonomiczne Polski. To z pewnością nie jest stanowisko całej Rady. Przepraszam!" - dodał.
Kotecki, który na członka RPP został powołany przez Senat, odniósł się w ten sposób do słów, jakie padły na czwartkowej konferencji prasowej prezesa Narodowego Banku Polskiego Adama Glapińskiego, poświęconej ocenie bieżącej sytuacji ekonomicznej w Polsce. Pierwsze kilkanaście minut swojego wystąpienia szef banku centralnego poświęcił na krytykę pod adresem między innymi ekonomistów i analityków rynkowych.
"Opłacani za kłamstwo"
Adam Glapiński stwierdził na początku, że "niestety żyjemy w trudnym czasie kampanii wyborczej, jest jakieś ogólne wzmożenie, polityków szczególnie, ale i niektórych ekonomistów, którzy ulegają jakimś emocjom politycznym".
- Ja się w ogóle nie będę do tego odnosił. Do wszystkich wypowiedzi, które są niezmiernie głupie, nawet bym powiedział często idiotyczne. Można je streścić ogólnie w określeniu: "inflacja bardzo spada, tak jak prezes Glapiński mówił na łeb, na szyję, ale w rzeczywistości nie spada, tylko rośnie. Inflacja jest bardzo niska, ale w rzeczywistości wysoka" - mówił szef NBP.
- Wprowadzono nowe pojęcie "inflacji prawdziwej". Jest inflacja oficjalna GUS i Eurostatu, ale to nie są prawdziwe inflacje, w rzeczywistości jest o wiele wyższa. Z taką postawą się bardzo trudno dyskutuje. Ci ludzie są nierzeczywiści jacyś, powinni się z tego otrząsnąć. Powinni pamiętać ci pseudoekonomiści, że to, co mówią, zostaje w internecie, nic nie ginie. I oni muszą się później z tym jakoś znaleźć, z tymi wypowiedziami - stwierdził.
Prezes Adam Glapiński powiedział, że obecnie "jest jeszcze ogromny atak, że NBP, polski bank centralny, podaje jakąś inflację z miesiąca na miesiąc, a nie ma do tego prawa, a jedyną istotną jest z roku na rok".
- Idziemy bardzo szybko do inflacji pełzającej, która w normalnych warunkach nie jest dostrzegana przez obywateli, jeśli nie dotyczy po prostu tylko żywności. Kiedyś to już powiedziałem i też się na mnie rzuciło stado jakichś rozszalałych buhajów, niestety z tej totalnej opozycji, polityków i zatrudnionych przez nich dyżurnych ekonomistów, albo jakichś oszalałych, że Glapiński powiedział, że inflacja 5 procent to jest już dobra inflacja - stwierdził prezes NBP.
Przypomniał, że cel inflacyjny NBP wynosi 2,5 proc., plus/minus 1 pp. - Dążymy do 2,5, ale jak będzie 4, to co? Też wtedy wyjdą ci nieszczęśni profesorowie i jacyś tam politycy i powiedzą, że te 4 to jest nieprawdziwe. Prawdziwe to jest 40 i dościgniemy Turcję. I dalej wszyscy spokojnie będą to przyjmować? Ci ludzie otrzymują bardzo wysokie wynagrodzenia za to, co mówią. Czyli są opłacani za kłamstwo - powiedział.
Prezes NBP odniósł się do wypowiedzi o tym, że inflacja w Polsce miałaby zmierzać ku poziomom w Turcji czy Grecji. - Ludzie wydawałoby się poważni, z siwymi głowami, z tytułami profesorów belwederskich, wypowiadali takie idiotyzmy. Ja nie wnikam, czy ktoś im za to zapłacił, czy ktoś im kazał, czy już umysł gorzej pracuje, czy są tak zaczadziali ideologicznie, politycznie. Ale na Boga, to się będzie za wami ciągnęło, panowie profesorowie, panie profesorki, takich idiotyzmów proszę nie mówić. Jesteśmy świadkami wielkiego sukcesu, przepraszam bardzo, że ten sukces przyszedł teraz, przed wyborami. Inflacja leci na łeb, na szyję. Z 18,4 procent na 8,2 procent - powiedział Glapiński.
"Zdrada Polski"
Prezes NBP postawił także zarzuty analitykom bankowym.
- Podobnie z analitykami bankowymi, tak zwanymi. Jak to jest przypadek, że te banki nieliczne, ale na szczęście mają połowę kapitału w Polsce... że tylko analitycy tych banków publicznych, czy tam z udziałem Skarbu Państwa, że mogą one obserwować obiektywnie to, co się dzieje? A banki zagraniczne jakieś idiotyzmy wymyślają. Jakie katusze muszą przeżywać ekonomiści, analitycy w tych bankach, że im każą mówić takie idiotyzmy, że nie dostrzegają tego, że się skończyła ta wysoka inflacja. Albo są tak cyniczni, że to dla nich w ogóle jest bez znaczenia, dostają przekaz dnia i mówią to, co trzeba... ale podejrzewam, że mają problemy - mówił Glapiński.
Dodał, że "to jest świństwo, to jest szkodzenie krajowi, to jest zdrada Polski". - Apeluję, opamiętajcie się - dodał.
Jak mówił, "mamy największy zespół analityczny, jaki w ogóle jest w Polsce, jeden z większych w Europie". - Zatrudniamy najlepszych, kupujemy najlepsze wyposażenie ekonometryczne tych umysłów, skupujemy wszystkie najlepsze bazy danych z całego świata i z kraju, robimy własne badania, z których inni korzystają w kraju. I wychodzi nam to - zaznaczył Glapiński, wskazując na wykres pokazujący roczną dynamikę cen konsumpcyjnych w Polsce.
- Inni biorą ten wynik i ze swoich pozycji chorych umysłowo, to znaczy zaczadzonych, zacietrzewionych politycznie, ideologicznie, kulturowo, antypatriotycznie, nie wiem... i mówią, że 8,2 proc. to jest fałszywe, to nie jest prawdziwe, w rzeczywistości jest 20. I co gorsza, ludzie posiadający formalnie wyższe wykształcenie to powtarzają. Tak ogłupionych młodych ludzi sobie nie przypominam - stwierdził.
- Inflacja spadła, czy to wam się podoba czy nie - podsumował.
"Pacjenta z wysoką gorączką wsadzili do wanny z lodem"
W czwartek w programie "Fakty po Faktach" w TVN24 Sławomir Dudek, ekonomista, prezes i założyciel Instytutu Finansów Publicznych, powiedział, że "tylko sztuczny, niebezpieczny prezes sztucznego banku centralnego, sztuczny przewodniczący sztucznej częściowo Rady Polityki Pieniężnej może nie dostrzegać, że w Polsce inflacja jest sztuczna, że jest przypudrowana". - Centralnie sterowana i w rzeczywistości nie wynosi te 8,2 procent - stwierdził.
Jak dodał, "prezes (NBP) też kłamał, bo mówił, że ekonomiści, którzy mają inne zdanie, podważają dane GUS". - To jest kompletna nieprawda. Ja i inni ekonomiści, którzy mówią o tej sztucznej inflacji, centralnie sterowanej, nie podważamy tego, co liczy GUS. GUS tak inflację wyliczył, bo takie mamy warunki. Mamy rząd, który centralne steruje cenami, mamy prezesa, który manipuluje cenami, i on (GUS- red.) ją zmierzył - wytłumaczył.
- Mamy rzeczywiście chorego na gorączkę inflacyjną. Nasza gospodarka jest chora na gorączkę inflacyjną, ma jakieś zapalenie w organizmie. Najpierw rząd rozdawał leki przeciwbólowe, sterydy, nie leczył, nie było antybiotyków, a potrzebna jest operacja. A teraz pacjenta z wysoką gorączką wsadzili do wanny z lodem - skomentował gość TVN24.
Źródło: TVN24 Biznes
Źródło zdjęcia głównego: TVN24