Braki węgla mogą przełożyć się na 50-procentowe podwyżki cen energii dla odbiorców w przyszłym roku - informuje "Rzeczpospolita". Dodaje, że dynamicznie rosnące ceny energii elektrycznej na Towarowej Giełdzie Energii skłoniły Urząd Regulacji Energetyki do przyjrzenia się podwyżkom.
Dodaje, że stawki kontraktów, z dostawą na cały przyszły rok, osiągnęły na początku maja rekordowy poziom ponad 1000 zł/ MWh. "To dużo więcej od średniego poziomu dla takiego kontraktu od początku roku: to kwota 701 zł/MWh, średnia zaś za cały 2021 r. w kontraktach rocznych to 384,16 zł/MWh" - wyjaśnia.
Uczestnicy rynku, spółki obrotu, które muszą zaopatrywać się w energię na TGE, pytają URE, czy nie doszło do manipulacji - stwierdza gazeta. "Ten rozpoczyna badanie i prosi producentów energii o wyjaśnienia" - pisze dziennik. Zwraca uwagę, że URE nie wskazuje winnych wysokich cen.
URE a wydarzenia na rynku
Prezes URE Rafał Gawin podkreśla w rozmowie z gazetą "niepewność, jaka panuje na rynku węgla, oraz praktykę wypowiadania kontraktów na dostawy, w nadziei, że nowe kontrakty będą bardziej intratne dla dostawców. Interwencja URE wynika również z tego, że jeżeli obecne ceny energii z TGE utrzymają się dłużej, to taryfy za prąd dla odbiorców indywidualnych mogą wzrosnąć w przyszłym roku o 50 procent".
Jak dowiedziała się "Rz", URE analizuje wydarzenia na rynku. Urząd podjął działania po otrzymaniu co najmniej kilku wniosków o zbadanie przyczyn tak wysokich i gwałtownych zwyżek cen.
Co może zbadać URE? - Staramy się wyjaśnić, czy poziom cen energii wynika z fundamentalnych mechanizmów rynkowych i czy ceny energii we właściwy sposób odzwierciedlają aktualną i przyszłą wartość jej kosztów - mówi gazecie prezes URE.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock