- Do Polski może wrócić między 120 a 400 tys. osób - mówi o konsekwencjach Brexitu w rozmowie z tvn24bis.pl Krzysztof Inglot z Work Service. Jak dodaje, ma jednak wątpliwości, czy te osoby zgodzą się na obniżkę swoich wynagrodzeń, dlatego nowym kierunkiem emigracyjnym przez nich obieranym mogą być przede wszystkim Niemcy.
- Potencjalnie do Polski może wrócić między 120 a 400 tys. osób. Wpływ na to mieć będzie brak uelastycznienia procedury wydawania pozwoleń na pobyt stały - mówi w rozmowie z tvn24bis.pl Krzysztof Inglot z Work Service.
Prawie 400 tys. bowiem to osoby, które wyjechały do Wielkiej Brytanii po 2012 r. i nie zdążą załapać się na okres niezbędny do tego, żeby dostać pozwolenie na pobyt. Takie prawo przysługuje osobom, które legalnie przebywają na Wyspach przez okres pięciu lat.
- Pozytywny skutek dla Polski może być taki, że 200-300 tys. Polaków, którzy w tej chwili są w Wielkiej Brytanii i być może zostaliby na zawsze, wróci do kraju - uważa z kolei ekonomista Stanisław Gomułka.
Inny kierunek
Jak jednak mówi Inglot, "te osoby nie będą raczej chętne wracać do Polski, ponieważ, przyzwyczajone do wynagrodzeń na poziomie 7-9 tys. złotych, nie będą w stanie zaakceptować wynagrodzeń na poziomie 2-3 tys. zł. Wydaje się, że dla tych osób ciekawym rynkiem staną się Francja i Niemcy".
- Niemcy mają w tym momencie szacowany przez ministerstwo pracy deficyt do 2030 r. na poziomie nawet 10 mln pracowników. Tamtejsza gospodarka w tej chwili jest w stanie przyjąć każdą liczbę pracowników w perspektywie następnych 15 lat - dodaje.
- Najwięcej osób znajdzie swoje miejsce we Francji. To będą te osoby, które myślą o pobycie stałym, a te osoby, które wyjechały tylko po pieniądze, będą jechać do Niemiec - prognozuje ekspert Work Service.
Deficyt pracowników
Może być jednak tak, że nasi rodacy zdecydują się na powrót do Polski. W takim wypadku zagrożenia dla polskiego rynku pracy nie widzi Inglot. - W tej chwili mamy gigantyczne deficyty na rynku pracy - podkreśla.
Najwięcej miejsc pracy czeka w Wielkopolsce, Dolnym Śląsku, na Mazowszu i Pomorzu. - Deficyty są tak duże, że w tej chwili jest ponad 600 tys. emigrantów z Ukrainy na polskim rynku pracy. Oznacza to, że co 16. pracownik w Polsce jest pracownikiem z Ukrainy. To pokazuje, jak wielkie są niedobory - tłumaczy.
Zdaniem Krzysztofa Inglota "przyjazd 100, 200, czy 300 tys. z Wielkiej Brytanii nie będzie miał większego wpływu na sytuację rynku pracy, ponieważ ta praca na nich czeka". - Mamy oferty pracy, potrzebujemy pracowników, więc będą w stanie wejść na rynek - dodaje. Oczywiście przy założeniu, że będą chcieli pracować za niższe wynagrodzenia.
Wyższe bezrobocie
Jak wskazuje Inglot, wzrost stopy bezrobocia w Polsce powyżej 10 proc. spowodowałby powrót na polski rynek absolwentów - grupy, która rozpoczęła emigrację na Wyspy. - Pierwsza główna fala emigracji do Wielkiej Brytanii została zapoczątkowana przez bezrobocie w obszarze absolwentów - mówi Inglot.
Przypomina, że tuż po wejściu do UE w Polsce było 100-120 tys. bezrobotnych absolwentów.
- Te osoby rozpoczęły tak naprawdę emigrację i one pociągnęły za sobą pozostałe osoby. Stąd, w efekcie kuli, doszliśmy do poziomu prawie miliona polskich emigrantów w Wielkiej Brytanii - dodaje.
Z danych Narodowego Biura Statystycznego (ONS) wynika, że na Wyspach mieszka ok. 850 tys. Polaków. Stanowią oni największą społeczność obcokrajowców spośród przybyszów z Europy w niemal wszystkich regionach kraju, poza Irlandią Północną. W samym Londynie jest ich ponad 185 tys., o prawie 100 tys. więcej niż obywateli drugiego europejskiego kraju - Włoch.
Jak jednak mówi Inglot, emigranci z wyższym wykształceniem, którym "byłoby najtrudniej wejść na polski rynek pracy, najczęściej mają już pozwolenie na pobyt stały". - Więc oni nie przyjadą - ocenia ekspert.
Deklaracja prezydenta
Z przesłaniem do Polaków mieszkających na Wyspach zwrócił się w piątek prezydent Andrzej Duda. - Będziemy czynili wszystko, aby prawa Polaków w Wielkiej Brytanii nie zostały uszczuplone - zadeklarował. Jak dodał, wynik referendum w Wielkiej Brytanii jest wyzwaniem i stawia pytanie, jak dalej prowadzić sprawy zjednoczonej Europy.
- Wierzę w to, że rząd brytyjski widzi wkład, który Polacy wnoszą w rozwój Wysp Brytyjskich, zarówno pod względem gospodarczym, jak i społecznym - powiedział prezydent Duda na konferencji prasowej w Krakowie.
Zobacz komentarz prezydenta Andrzeja Dudy do wyników referendum w Wielkiej Brytanii:
Autor: mb//ms / Źródło: tvn24bis.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Victor Maschek / Shutterstock.com