Nie wiadomo, czy przepisy księgowe pozwoliłyby na rozłożenie ewentualnych strat banków, powstałych po przewalutowaniu - tak prezes NBP Marek Belka komentował w środę pomysł przewalutowania kredytów frankowych, przedstawiony przez szefa KNF Andrzeja Jakubiaka.
Pytany na konferencji prasowej po posiedzeniu RPP o koncepcję przewalutowania kredytów frankowych, przedstawioną we wtorek podczas posiedzenia sejmowej Komisji Finansów przez przewodniczącego KNF Andrzeja Jakubiaka Belka zaznaczył, że jest to na razie koncepcja samego Jakubiaka. - Nie jest to propozycja Komisji Nadzoru Finansowego, mam nadzieję, że będzie dyskutowana na posiedzeniu KNF - powiedział prezes NBP. Nie była też, jak dodał, omawiana na posiedzeniu Komitetu Stabilności Finansowej, więc on zna ją jedynie z wtorkowej prezentacji Andrzeja Jakubiaka w Sejmie.
Stabilność najważniejsza
- Z punktu widzenia NBP najważniejsza jest stabilność systemu bankowego, nie w interesie właścicieli banków, tylko w interesie milionów deponentów - podkreślał Belka. - Chodzi nam o to, by bezpieczeństwo kilkuset miliardów złotych depozytów nie było nawet przez moment zagrożone. Każda propozycja musi być z punktu widzenia bezpieczeństwa tych depozytów rozpatrywana - dodał. Samo przewalutowanie, według prezesa NBP, nie musi być ani dobre ani złe dla banków i kredytobiorców, "kwestia tylko, jak to przeprowadzić". - Wydaje mi się, że kwestią istotną jest to, czy przepisy księgowe, a także ich interpretacja przez międzynarodowych audytorów pozwoli na rozłożenie ewentualnych strat, które poniosłyby banki w wyniku zastosowania tego typu przewalutowania, o którym mówił przewodniczący Jakubiak - powiedział Belka. - Czy one dadzą się "rozsmarować" na te 20-30 lat, czy też nie, to jest kluczowa sprawa dla stabilności banków z punktu widzenia bezpieczeństwa depozytów - dodał. Nie wiadomo bowiem, zwracał uwagę, czy część banków nie miałaby w efekcie utrudnionego dostępu do rynku międzybankowego. - A one muszą się finansować - powiedział.
Także problem banków
Belka dodał, że temat kredytów frankowych był omawiany na posiedzeniu Komitetu Stabilności Finansowej i sami bankowcy uznali, że "to także ich problem". - Banki bardzo poważnie przystąpiły do prac, mających złagodzić ewentualne niekorzystne konsekwencje - zaznaczył. Dodał, że niekorzystne konsekwencje są rzeczywiście tylko ewentualne, bo "raty mogą być nawet niższe w obecnej sytuacji niż przed tą aprecjacją franka". Tym niemniej, jak podkreślał, "banki się przejęły jak rzadko kiedy w swojej historii", natomiast nie wiadomo, czy teraz w bankach nie będzie się "oczekiwać na zmiany ustawowe, zamiast pracować nad sposobami modyfikacji umów, czy ulżenia kredytobiorcom". - Jeżeli NBP będzie w jakiś sposób musiał być w to włączony, chociażby z powodu możliwości czy potrzeby udzielania jakiegoś wsparcia płynnościowego, jak rozumiem, zostaniemy o tej propozycji powiadomieni - oświadczył Marek Belka.
Propozycje Jakubiaka
Andrzej Jakubiak, przewodniczący KNF, przedstawił we wtorek w Sejmie propozycje dotyczące przewalutowania kredytów hipotecznych w CHF na kredyty w PLN. Ocenił, że potencjalna strata sektora mogłaby wynieść 25 mld zł, co rozkładałoby się na 20-25 lat, a roczny koszt dla banków wyniósłby 1-1,2 mld zł, czyli ok. 7 proc. rocznego wyniku banków. Według Jakubiaka koszty przewalutowania dla obydwu stron nie powinny wywierać jednorazowego negatywnego efektu, sumy powinny być rozłożone w czasie. Według propozycji dotychczasowy kredyt miałby zostać zamieniony na złotówki po obecnym kursie i podzielony na dwie części: na kredyt zabezpieczony hipotecznie wyrażony w złotych oraz kredyt niezabezpieczony hipotecznie, który odzwierciedlać ma konsekwencje osłabienia złotego. Stan zadłużenia z tytułu kredytu zabezpieczonego hipotecznie odpowiadać ma wartości, jaką posiadałby kredyt w złotych udzielony w tym samym momencie, co we franku. Wartość kredytu niezabezpieczonego hipotecznie odpowiadałaby różnicy pomiędzy łącznym stanem zadłużenia w dniu przewalutowania, a stanem zadłużenia z tytułu kredytu zabezpieczonego hipotecznie. Kredyt niezabezpieczony hipotecznie miałby być w połowie spłacony przez kredytobiorcę, a w połowie umorzony.
Autor: mn / Źródło: PAP