Kryzysy finansowe były i będą i nie uda się nam uniknąć wszystkich – ocenił w poniedziałek prezes NBP Marek Belka podczas Europejskiego Kongresu Finansowego w Sopocie. Jak dodał czasami kryzysy nie są wynikiem błędów, czy krótkowzroczności, ale pokus.
- Czasami kryzysy (na rynkach finansowych) nie są wynikiem błędów, pomyłek czy krótkowzroczności, ale pokus i złej struktury bodźców. Te typy kryzysów możemy i powinniśmy eliminować, a przynajmniej ograniczać – podkreślił Belka w wystąpieniu podczas Kongresu.
Wśród pokus wymienił te związane z systemowym znaczeniem instytucji finansowych, jakością kapitału, wagami ryzyka, systemem wynagrodzeń oraz finansowaniem nieruchomości.
Poprawna Polska
Belka pozytywnie ocenił system działania polskich instytucji finansowych. Podkreślił, że kapitały polskich banków są "nie tylko wysokie, ale też dobrej jakości i źle byłoby gdyby rozmywać ich jakość". Jak dodał, wagi ryzyka "są średnio wyższe od tych obserwowanych w krajach rozwiniętych".
- To co różni nasze banki od starszych i większych braci na rynkach rozwiniętych, to struktura aktywów. W Polsce banki finansują się przede wszystkim z depozytów ludności. Są też relatywnie mniej powiązane i zwykle o wiele lepiej wyposażone w kapitał. Być może ostrożność, którą wykazywaliśmy w przeszłości nakładając na banki szereg wymagań będzie wystarczająca. Być może jednak ze wzrostem znaczenia i jedności instytucji będziemy musieli być jeszcze bardziej ostrożni - uznał prezes NBP.
Oceniając obecny system wynagrodzeń, Belka przyznał, że ma on dwa mankamenty. - Zwykle są one zbyt szczodre i zbyt silnie powiązane z krótkoterminowymi zmianami cen akcji. To rodzi pokusę, by zarządzający tworzyli miraże, a one mają to do siebie, że kiedyś się rozwiewają. Ocena wysokości wynagrodzenia w oparciu o dłuższy okres jest obiecującym punktem wyjścia naprawy sytuacji – uważa Belka.
Zmiana myślenia
Przypomniał też, że w przeszłości banki zbierały depozyty od ludności i dostarczały finansowanie przedsiębiorcom. - W ostatnich 40 latach na świecie nastąpił jednak drastyczny wzrost finansowania kierowanego na rynek mieszkaniowy – podkreślił Belka.
- Udział kredytów mieszkaniowych wzrósł w krajach rozwiniętych z przeciętnie ok. 20 proc. PKB na początku lat 80., do niemal 70 proc. PKB w roku 2010 – wskazał szef banku centralnego. Dodał, że w tym czasie wielkość innych kredytów pozostała relatywnie stabilna - w okolicach 40 proc. PKB.
- Wraz ze wzrostem akcji kredytowej kierowanej na rynek mieszkaniowy nastąpił bezprecedensowy wzrost zadłużenia podmiotów prywatnych z ok. 60 proc. PKB na początku lat 80., do ponad 110 proc. dzisiaj – zauważył prezes NBP.
Ocenił przy tym, że w Polsce nie uniknęliśmy także "zjawiska zmiany modelu bankowego w tym kierunku". "Poziom zadłużenie jest w naszym kraju, co prawda o wiele niższy, ale banki w większym stopniu finansują gospodarstwa domowe niż przedsiębiorstwa" – podkreślił.
Kredyty
Dodał, że gwałtowna popularność w ostatnich latach kredytów hipotecznych jeszcze tę tendencję pogłębiła. Prezes NBP stwierdził, że – starając się ułatwić kupno mieszkań - "w niewystarczającym stopniu brano pod uwagę koszty, jakie niesie ze sobą gwałtownie rosnące zadłużenie". - Te koszty w jaskrawy i brutalny sposób obnażył ostatni kryzys – powiedział Belka.
W jego ocenie kryzysy związane z ekspansją kredytową na rynku nieruchomości są głębsze, a ożywienie po nich następujące jest bardziej anemiczne. - Jednocześnie finansowanie rynku nieruchomości w o wiele mniejszym stopniu wspiera rozwój gospodarczy niż finansowanie przedsiębiorstw – podkreślił prezes NBP.
Autor: /gry / Źródło: PAP