Włoscy właściciele nieruchomości przeznaczonych na wynajem sprzeciwiają się akcjom przeciwko nadmiarowej turystyce, takim jak zrywanie skrytek na klucze. "Sabotaż i akty wandalizmu są nielegalne; jesteśmy gotowi zgłaszać takie przypadki"- ostrzega zrzeszające ich stowarzyszenie.
W minionych miesiącach w wielu miastach we Włoszech doszło do częstych akcji protestacyjnych przeciwko rosnącej liczbie mieszkań na krótki wynajem dla turystów.
Czytaj więcej: "Nie ma chleba, będziemy jeść turystów" >>>
"Te wydarzenia są konsekwencją klimatu nienawiści"
W Rzymie, Florencji i innych miastach od północy po południe kraju uczestnicy tych inicjatyw zaklejali taśmą lub zrywali specjalne skrytki na klucze do wynajmowanych mieszkań. Aktywiści często podpisywali się jako "Banda Robin Hooda".
Prezes stowarzyszenia właścicieli mieszkań Lorenzo Fagnoni odnosząc się do takich protestów oświadczył: "Te wydarzenia są konsekwencją klimatu nienawiści wobec turystów i silnego sprzeciwu wobec tych, którzy pracują w naszej branży, zapewniającej bogactwo miastom i pracę wielu osobom i rodzinom".
Fagnoni, cytowany przez włoskie media zaznaczył też, że na murach kamienic, na przykład we Florencji pojawiły się hasła: "Turyści jeźdźcie do domu".
Czytaj więcej: "Przekroczono magiczną liczbę". Dwa rekordy >>>
"Kryzys mieszkaniowy muszą rozwiązać władze"
Przypomniał, że protestujący argumentują między innymi, że zjawisko masowego przeznaczania mieszkań dla turystów wywołuje kryzys na rynku nieruchomości, a także prowadzi do spekulacji i wzrostu cen, które stają się niedostępne dla rodzin.
"Należy jasno stwierdzić, że kryzys mieszkaniowy muszą rozwiązać władze ze środków publicznych, a nie za sprawą nieruchomości osób prywatnych. Prawo do mieszkania jest święte tak, jak nienaruszalna jest własność prywatna" - powiedział Lorenzo Fagnoni.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock