Dzisiejszej nocy zmarł król Abd Allah ibn Abd al-Aziz as-Saud, który rządził Arabią Saudyjską, czyli największym w OPEC producentem ropy naftowej. Ceny surowca na światowych rynkach wzrosły, ale analitycy uważają, że nie będzie to stały trend. Dziś baryłka ropy West Texas Intermediate, w dostawach na marzec, na giełdzie paliw NYMEX w Nowym Jorku, jest wyceniana po 47,76 USD, po zwyżce o 1,45 USD.
Brent w dostawach na marzec na giełdzie paliw ICE Futures Europe w Londynie zwyżkuje o 1,28 USD do 49,80 USD za baryłkę.
Król Abdullah (Abd Allah ibn Abd al-Aziz as-Saud) miał 90 lub 91 lat (nikt nie znał dokładnej daty urodzin króla). Na początku stycznia trafił do szpitala z powodu zapalenia płuc. Aby ułatwić mu oddychanie, konieczna była intubacja. Leczenie sędziwego przywódcy nie przyniosło skutku i w nocy z czwartku na piątek państwowa telewizja podała, że król nie żyje. Król Abdullah zmarł dokładnie o godz. 23 w czwartek czasu polskiego.
Reakcja rynków
Na tą informację natychmiast zareagowały światowe rynki, na których obraca się surowcami. Wszystko dlatego, że Arabia Saudyjska jest największym na świecie producentem i dostawcą ropy naftowej. Także jej pozycja w OPEC jest na tyle silna, że kształtuje politykę kartelu. W ostatnich miesiącach szejkowie nie pozwolili np. na ograniczenie światowej produkcji surowca, aby zmniejszyć podaż i wpłynąć na poziom cen. To właśnie Arabii Saudyjskiej przypisywano wpływ na dołujące ceny ropy na światowych rynkach. Gdy inwestorzy dowiedzieli się o śmierci króla Abdullaha na amerykańskiej giełdzie surowcowej ceny baryłki ropy WTI wzrosły o 2,5 proc. do 47.76 dolarów. Wzrosła również wartość ropy Brent do 49,80 dolarów za baryłkę, czyli o 2,5 proc.
Ceny znów spadną?
- Jeśli weźmiemy pod uwagę ostatnie wahania i zaburzenia na rynkach ropy naftowej, to ten ruch nie jest niczym niezwykłym. Ceny ropy spadły w ostatnich sześciu miesiącach o 60 proc. dlatego dzisiejszy wzrost nie jest trzęsieniem ziemi - uważa Michael Levi, ekspert rynku energetycznego w Council on Foreign Relations.
Zdaniem analityka Phillip Futures Investment Daniela Anga wzrosty to efekt chwilowej niepewności na rynkach. - To tylko chwilowa niepewność. Ceny ropy znów wrócą do spadkowego trendu, gdy nowy król potwierdzi, że polityka poprzednika będzie kontynuowana - uważa Daniel Ang.
Podobnie zdanie ma Takayuki Nogami, ekonomista z japońskiego Oil, Gas i Metals Corporation (JOGMEC). - Niepewność wzmacnia spekulacje, które z kolei napędzają wzrost cen. Jednak wartość ropy wróci do trendu spadkowego, bo nie da się oszukać fundamentu rynku, czyli popytu i podaży, które nagle się nie zmienia - uważa Nogami.
Jest następca
Król Abdullah oficjalnie rządził krajem od 2005 r., jednak jego wpływ był ogromny już dużo wcześniej. Jego poprzednik, Fahd, w 1995 r. przeszedł ciężki wylew, który uniemożliwił mu sprawowanie władzy.
79-letni Salman, który teraz przejmie stery w królestwie, już wcześniej zastępował schorowanego Abdullaha w pełnieniu obowiązków. Nowy władca błyskawicznie wyznaczył swojego następcę - zostanie nim przyrodni brat zmarłego w czwartek króla Abdullaha, 71-letni Mukrin.
Uważa się, że Salman będzie kontynuował politykę swojego poprzednika, dbając o dobre stosunki z USA i stabilność polityki energetycznej.
Decyzja OPEC
Pod koniec listopada ubiegłego roku OPEC zdecydowała o pozostawieniu bez zmian limitów produkcji ropy naftowej. W październiku 12 krajów OPEC produkowało dziennie 30,97 mln baryłek ropy. Limit dostaw wynosi tymczasem 30 mln b/d i obowiązuje od stycznia 2012 r.
- Pozostawienie bez zmian limitów dostaw ropy przez OPEC to potencjał do dalszych zniżek cen surowca - oceniali wówczas analitycy Goldman Sachs Group Inc.
Autor: msz / Źródło: CNBC, Bloomberg, Reuters, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock