Dzisiaj złoty znów traci wobec euro, dolara i franka szwajcarskiego. Około godz. 17 we wtorek za dolara płacono ok. 3,70 zł, za euro 4,19 zł, za franka 4,00 zł. Zdaniem niektórych analityków pod koniec tygodnia frank znów spadnie poniżej 4 zł.
Złoty osłabia się też w stosunku do euro i dolara. Za walutę eurolandu o godz. 13 płaciliśmy 4,19 zł, natomiast za dolara amerykańskiego płacono 3,71 zł. Przecena jest spowodowana m.in słabszymi nastrojami na globalnych rynkach.
Osłabienie
- W trakcie dzisiejszej sesji złoty kontynuował osłabienie z początku tygodnia, jednak skala spadków była mniejsza z uwagi na początkowo pozytywny odbiór informacji z Grecji przez inwestorów - komentuje Konrad Ryczko z Domu Maklerskiego BOŚ. Jego zdaniem rynki w dalszym ciągu zastanawiają się, jak będzie wyglądał ostateczny "deal"; powołuje się na nieoficjalne doniesienia, że rozmowy z Grekami mogą toczyć się jeszcze przez kolejne miesiące, gdyż Komisja Europejska wstępnie proponuje przedłużenie wsparcia o 3-6 miesięcy. - Lokalnie w dalszym ciągu jednak polskiej walucie ciąży sytuacja na wschodzie i trwająca korekta na rynku długu - dodaje Ryczko.
Przez inne waluty
Kamil Maliszewski z Domu Maklerskiego mBanku uważa, że polskiej walucie nie sprzyja globalne nastawianie do krajów regionu, gdyż podobnie do złotego tracił dziś również węgierski forint oraz turecka lira. - Nie bez znaczenia pozostaje sytuacja na Ukrainie, która zaognia się przed jutrzejszym spotkaniem Angeli Merkel oraz François Hollanda z Władimirem Putinem. Od wyniku rozmów będzie zależeć bardzo wiele, gdyż dalsza eskalacja mogłaby niekorzystnie wpływać na złotego. Abstrahując od sytuacji politycznej należy jednak pamiętać, że ciągle istnieją silne podstawy do umocnienia złotego, w szczególności w stosunku do euro i okolice 4.20, do których dotarł dziś kurs należy w tym kontekście uznać za dość wysokie - zaznacza Maliszewski. - Dlaczego złoty słabnie? Powodów jest kilka - komentuje z kolei Marcin Lipka, analityk Cinkciarz.pl. - Najpierw mieliśmy lepsze dane z USA, które spowodowały spadek euro w stosunku do dolara i niższą wycenę euro względem franka. Podczas weekendu natomiast rynek “przestraszył” się wystąpienia premiera Grecji, który wyraźnie ma zamiar iść na konfrontację z przedstawicielami Troiki (Międzynarodowy Fundusz Walutowy, UE oraz EBC). Słabe okazały się także dane z Chin. Popyt na zagraniczne dobra generowany przez Państwo Środka spadł aż o 20 proc. w porównaniu ze styczniem ubiegłego roku - tłumaczy Lipka.
Eskalacja konfliktu
Jego zdaniem słabe nastroje przypieczętowały sugestie ze strony USA, że mogą dostarczać Ukrainie "śmiercionośną broń", co zwiększa ryzyko rozprzestrzenienia się konfliktu. - Wszystkie te czynniki spowodowały, że euro otarło się o poziom 4.20 zł, a frank przekroczył granicę 4.00 zł - uważa Lipka. Analityk zaznacza, że najważniejszym dniem w tygodniu będzie środa. Wtedy rozpocznie się spotkanie w Mińsku przedstawicieli Berlina, Paryża, Kijowa oraz Moskwy w sprawie zawieszenia broni na wschodzie Ukrainy. Jeśli dojdzie do porozumienia, analogicznego do tego, które zostało wypracowane w we wrześniu, może to uspokoić rynki i pomóc złotemu. W środę będzie też spotkanie eurogrupy w sprawie Grecji. Ministrowie finansów strefy euro oraz przedstawiciel Grecji będą negocjować nowe możliwości finansowania Aten. - W rezultacie złoty może być pod pewną presją, ale gdy w drugiej połowie tygodnia okaże się, że jest pewien postęp w sprawie Ukrainy, a Grecy będą dalej negocjować, wtedy złoty powinien się wzmocnić i już wyraźnie zejść poniżej 4.20. Na koniec tygodnia scenariuszem bazowym jest także powrót franka poniżej 4.00 zł - komentuje Lipka.
Co dalej?
Także Maliszewski przyznaje, że zamrożenie konfliktu na Ukrainie oraz zaakceptowanie przez Grecję kompromisu zaproponowanego przez Komisję Europejską, powinno okazać się pod koniec tygodnia silnym sygnałem na rzecz umocnienia polskiej waluty w stosunku do euro oraz franka, co "na parze EURPLN powinno pozwolić na powrót do okolic 4.15, a na CHFPLN ponownie znaleźć się wyraźnie poniżej 4 złotych". Ministrowie finansów państw strefy euro zjadą w środę do Brukseli na nadzwyczajne obrady, by dyskutować o sytuacji Grecji, której nowy rząd domaga się restrukturyzacji długów. KE studzi oczekiwania przewidując, że na spotkaniu nie będzie żadnego porozumienia.
Kłopoty Grecji
Do 16 lutego Grecja powinna wystąpić o przedłużenie programu udzielania jej pomocy kredytowej, który wygasa 28 lutego. Bez niego Grecja nie może liczyć na wsparcie finansowe eurogrupy czy MFW, a jej szanse na uzyskanie dostatecznych środków na wolnym rynku kredytowym są niewielkie. Nowy rząd w Atenach nie chce tymczasem pomocy finansowej objętej szeregiem warunków dotyczących oszczędności budżetowych i reform strukturalnych; apeluje jednak do unijnych partnerów o udzielenie jej "finansowania pomostowego", które pozwoli mu na przygotowanie planu uzdrawiania gospodarki i restrukturyzacji długu.
Autor: pp/msz / Źródło: tvn24bis.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock