Po poranku, kiedy to złoty próbował delikatnie odrabiać ostatnie straty, kolejne godziny przynoszą wyraźne umocnienie się polskiej waluty. O godz. 17.50 za euro trzeba zapłacić 4,3132 zł, za dolara 3,5411 zł a za franka szwajcarskiego 3,5853 zł.
Jeszcze około godz. 8.30 za euro należało zapłacić 4,34 zł, za dolara 3,56 zł a za franka szwajcarskiego 3,61 zł. Około godziny 11.00 za euro trzeba było zapłacić 4,30 zł, za dolara 3,52 zł a za franka szwajcarskiego 3,57 zł. O godz. 14.00 na rynkach walutowych za euro płacono 4,30107 zł, za dolara 3,52595 zł a za franka szwajcarskiego 3,57595 zł.
Dlaczego?
Jak ocenia Konrad Ryczko, analityk Domu Maklerskiego BOŚ Banku, "poniedziałkowy, poranny handel na rynku złotego przynosi próbę stabilizacji po spadkach wyceny na płytkim, świątecznym rynku". "Ostatnie kilka sesji na tzw. płytkim, świątecznym rynku przyniosło spadek wyceny polskiej waluty do ponad 2,5-letnich minimów m.in. wobec euro. 24 i 25 grudnia zmienność na rynku pozostawała ograniczona, jednak już drugiego dnia świąt kurs EUR/PLN wystrzelił do okolic 4,40 PLN. (…) Nie zmienia to jednak faktu, iż złoty pozostaje relatywnie słaby, a od początku grudnia obserwujemy wyraźny trend deprecjacyjny" - ocenia analityk.
I przypomina ostatnie słowa ministra finansów Mateusza Szczurka, który ocenił, że "osłabienie złotego w rozsądnych granicach może być korzystne dla gospodarki dotkniętej deflacją oraz zagrożonej przez niższy wzrost zewnętrzny i słabnący eksport".
Autor: mn\kwoj / Źródło: tvn24bis.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock