Tak wielu pracowników z ośmiu krajów Europy Wschodniej na Wyspach jeszcze nie było. Jak wynika z najnowszych danych brytyjskiego urzędu statystycznego (ONS) ich liczba po raz pierwszy w historii przekroczyła milion. Przyczynili się do tego w głównej mierze Bułgarzy i Rumunii, których zatrudnionych jest obecnie o ok. 87 tys. więcej niż przed rokiem - podaje BBC.
Od kwietnia do czerwca, liczba pracowników z Republiki Czeskiej, Węgier, Łotwy, Litwy, Polski, Słowacji i Słowenii wzrosła o 44 tys. w porównaniu do analogicznego okresu przed rokiem. Ich liczba przekroczyła milion. Oznacza to, że wskaźnik ten jest czterokrotnie wyższy niż 10 lat temu, kiedy zarejestrowano ponad 250 tys. pracowników z tych krajów.
Okazało się, że wśród nich sporą grupę stanowią Bułgarzy i Rumunii, których oficjalnie na Wyspach jest zatrudnionych obecnie 266 tys. Co oznacza wzrost o ok. 87 tys. w porównaniu do drugiego kwartału 2015 roku. Obywatele obu krajów mogą pracować na brytyjskim rynku pracy bez żadnych ograniczeń od stycznia 2014 roku.
Polacy dominują
Około 944 tys. stanowili zaś pracownicy pozostałych państw Europy Wschodniej. Wśród nich największą grupę stanowią Polacy. W drugim kwartale w Wielkiej Brytanii zarejestrowano łącznie 2,23 mln pracowników z całej Wspólnoty, co stanowi wzrost o 238 tys. z roku na rok. Liczba pracowników spoza UE pozostała niezmieniona i wynosi około 1,21 mln.
W tym czasie stopa bezrobocia na Wyspach spadła o 52 tys. do 1,64 mln. Stopa zatrudnienia w II kwartale br. była najwyższa od 1971 roku i i wynosi 74,5 proc. Ponad 23,2 miliona osób pracuje na etatach, a 8,53 miliona - na umowach o niepełnym wymiarze czasu pracy. Liczba zatrudnionych wzrosła w ciągu trzech miesięcy o 172 tys. osób.
Efekt Brexitu?
Najnowsze dane brytyjskiego urzędu statystycznego (ONS) są pierwszymi od czasu czerwcowego referendum, w którym obywatele w większości opowiedzieli się za opuszczeniem Unii Europejskiej.
- Nowe statystyki podkreślają, dlaczego ważne jest nie tylko, aby odzyskać kontrolę nad naszymi granicami, ale także znacznie zmniejszyć saldo migracji - podkreślił Lord Green, dyrektor think tanku Migration Watch cytowany przez BBC.
Madeleine Sumption, dyrektor Obserwatorium Migracji na Uniwersytecie w Oksfordzie, powiedziała, że statystyki sugerują, że rynek pracy w Wielkiej Brytanii pozostawał "stosunkowo silny" w miesiącach poprzedzających referendum.
- Odnotowano stały wzrost liczby pracowników urodzonych za granicą, napędzany przez połączenie migracji netto i wyższym udziałem imigrantów spoza UE, mieszkających na Wyspach, ale którzy znaleźli pracę - powiedziała.
Jak dodała, "jest zbyt wcześnie, aby stwierdzić, czy Wielka Brytania pozostanie atrakcyjnym celem po Brexicie". Jej zdaniem nie ma też żadnych dowodów na pośpiech "osób przyjeżdżających na Wyspy ze względu na nadal obowiązujące przepisy o swobodnym przepływie osób".
Punktowy system
Członek Partii Pracy Frank Field i przewodniczący grupy ds. migracji w parlamencie, mówiąc o najnowszych danych, podkreślił, że dane pokazały "jak ważne było to, że jednym z aspektów sukcesu Brexitu musi być kontrola granic".
Field, który wspierał kampanię za wyjściem Wielkiej Brytanii z UE, wezwał do wprowadzenia imigracyjnego systemu punktowego.
Celem takiego systemu jest regulowanie liczby imigrantów tak, aby prawo do stałego pobytu na terenie kraju otrzymywali jedynie posiadacze określonego zestawu cech czy umiejętności, jakich aktualnie na rodzimym rynku pracy brakuje.
Zobacz rozmowę na temat przyszłości Wielkiej Brytanii. Gościem "Faktów z Zagranicy" w TVN24 BiS był Kazimierz Marcinkiewicz (09.08.2016):
Autor: mb//km / Źródło: BBC