To otwarta wojna - pisze "Gazeta Prawna", przypominając konflikt Skarbu Państwa i holenderskiego udziałowca największej polskiej firmy ubezpieczeniowej. - Nie uznamy wyroku sądu arbitrażowego w sprawie PZU - zdradzają gazecie przedstawiciele resortu.
Holendrzy wygrali pierwszy etap postępowania arbitrażowego przed trybunałem w Londynie w sierpniu 2005 roku i czekają na drugi, który ma określić odszkodowanie dla Eureko. A stawką jest nawet kilka miliardów złotych - donosi ”Gazeta Prawna”.
- Taka droga może wieść Eureko ku ślepej uliczce. Jest możliwa sytuacja, w której skończy się arbitraż, a my nie uznamy wyroku uzyskanego w ten sposób. Z drugiej strony możliwe jest, że podejmiemy kroki przewidziane prawem polskim. Nastąpi wtedy zderzenie czołowe. Eureko będzie miało wyrok arbitrażu, którym będzie mogło sobie machać jak flagą. A realne procesy zajdą w Polsce - zapowiada w wywiadzie dla gazety Paweł Szałamacha, wiceminister skarbu.
Prawnicy ostrzegają, że niepodporządkowanie się sądom międzynarodowym grozi utratą wizerunku Polski i grozi na przykład zajęciem części polskich rezerw walutowych.
Holenderskie Eureko jest inwestorem w PZU od częściowej prywatyzacji spółki w listopadzie 1999 r. Obecnie ma 33 proc. minus jedna akcji PZU. Od kilku lat inwestor jest w sporze ze Skarbem Państwa. Domaga się realizacji aneksu do umowy prywatyzacyjnej, zawartego w 2001 r., na mocy którego miał kupić kolejny pakiet akcji - 21 proc.
Prywatyzacja PZU była przedmiotem prac komisji śledczej w poprzedniej kadencji Sejmu, która sporządziła długa listę nieprawidłowości. Śledztwo w sprawie prywatyzacji PZU prowadzi gdańska prokuratura, śledczy postawili zarzuty niedopełnienia obowiązków i narażenia skarbu państwa na straty byłemu ministrowi skarbu Emilowi Wąsaczowi.
mkg
Źródło: "Gazeta Prawna"