Rosnące koszty wydobycia, zwiększające się zwały niesprzedanego surowca i import tańszego węgla z zagranicy. To problemy, które trawią całą branżę górniczą. Jak wynika z informacji "Rzeczpospolitej", od stycznia do listopada 2019 roku krajowy sektor górnictwa węgla kamiennego zanotował łączną stratę netto wynoszącą ponad 460 milionów złotych.
Dla porównania w tym samym czasie 2018 roku branża ta miała 980 milionów zysku.
Według "Rz" to, że branża węglowa znalazła się pod kreską, jest o tyle zaskakujące, że ceny węgla energetycznego w Polsce – wbrew światowym trendom – w minionym roku wciąż rosły. Na koniec listopada indeks cen surowca dla elektrowni zawodowych sięgnął 266,35 zł za tonę i był o 6 procent wyższy niż przed rokiem. O 3 procent podrożał natomiast węgiel dla ciepłowni – do 307,08 zł za tonę.
Dziennik podkreślił, że kłopoty ma nawet najbogatsza z górniczych firm, czyli Jastrzębska Spółka Węglowa, największy w Unii Europejskiej producent węgla koksowego. "Rz" przypomniała, że w 2018 roku spółka utworzyła fundusz stabilizacyjny, do którego miała sięgnąć w razie potrzeby ratowania płynności.
"Na koniec września miała tam odłożone w sumie 1,86 mld zł. Okazuje się, że pieniądze przydadzą się już w tym roku. Zarząd JSW zapowiedział, że wyciągnie z funduszu 700 mln zł, z czego 300 mln zł już w lutym" - czytamy.
"Rz" wskazała, że od dawna problemy z rentownością ma Tauron Wydobycie. "Po trzech kwartałach 2019 roku segment wydobywczy koncernu Tauron miał 676 mln zł straty operacyjnej. Z nieoficjalnych informacji wynika, że na minusie był także największy producent węgla energetycznego – Polska Grupa Górnicza. Nasi rozmówcy wskazują jednocześnie, że ostatecznie na koniec 2019 r. górniczy gigant pokaże zysk" - dodano.
Zapasy rosną
Dziennik podkreślił, że największym problemem są rosnące koszty, ale też problemy ze sprzedażą surowca – po tym, jak do Polski w 2018 roku wjechało rekordowo dużo czarnego paliwa z zagranicy, a obecna zima nie przyniosła siarczystych mrozów. W efekcie rosną zapasy przy kopalniach – do 4,8 miliona ton na koniec listopada 2019 roku. To prawie dwukrotnie więcej niż w tym samym okresie 2018 roku. - Nasze kopalnie fedrują, wydobywają węgiel, ale nasz węgiel leży na zwałach, a rosyjski węgiel jest spalany w naszych elektrowniach - opowiadał w ubiegłym tygodniu w rozmowie z "Faktami" TVN Rafał Jedwabny z Wolnego Związku Zawodowego "Sierpień 80".
Związkowcy wysłali pismo w tej sprawie do wicepremiera i ministra aktywów państwowych Jacka Sasina. Alarmują, że "sytuacja branży górnictwa węglowego jest bardzo zła".
Wiceminister aktywów państwowych Adam Gawęda poinformował w piątek, że w ciągu kilku dni powinien powstać centralny magazyn rezerw węgla energetycznego. Mają do niego trafiać nadwyżki, tak by nie powodować zastoju w kopalniach.
Import węgla
Wiceminister Gawęda mówił także, że w porównaniu do rekordowego 2018 roku istotnie zmniejszył się import węgla w 2019 roku. Spadek ma wynieść blisko 3 miliony ton. Oznaczałoby to, że łączna wielkość importu wyniesie około 17 milionów ton. Tymczasem, jak informowaliśmy wcześniej, w 2018 roku do Polski sprowadzono prawie 20 milionów ton węgla kamiennego.
Ostateczne dane za 2019 rok powinny być opublikowane najpóźniej na przełomie lutego i marca.
Ministerstwo Aktywów Państwowych, w odpowiedzi przesłanej senatorowi Koalicji Obywatelskiej Krzysztofowi Brejzie, poinformowało, że w okresie od stycznia do listopada ubiegłego roku do Polski sprowadzono blisko 9 milionów ton surowca z Rosji.
Autor: mb / Źródło: tvn24bis.pl
Źródło zdjęcia głównego: JSW