Tylko jedna piąta światowych zasobów węgla może zostać wydobyta i spalona, jeśli chcemy ograniczyć tempo globalnego ocieplenia do 2 stopni Celsjusza - wynika z raportu przygotowanego przez University College London na zlecenie brytyjskiego rządu.
W raporcie, opublikowanym na łamach czasopisma Nature, eksperci z University College London (UCL), szacują, że chcąc utrzymać założony cel ograniczenia globalnego ocieplenia do 2 stopni Celsjusza, konieczne będzie pozostawienie pod ziemią ponad 80 proc. znanych zasobów węgla, połowy zasobów gazu oraz jednej trzeciej światowych rezerw ropy.
"Bańka węglowa"
Naukowcy z UCL wpisują się tym samym w coraz popularniejszy nurt zwolenników tzw. „bańki węglowej”, teorii zakładającej, że inwestorzy zaangażowani w projekty w obszarze paliw kopalnych ponoszą znaczące ryzyko związane właśnie z celami klimatycznymi. Wydobycie znaczącej większości tych zasobów stanie się bowiem nieopłacalne.
Według raportu UCL największe ryzyko towarzyszy wydobyciu złóż węgla w Chinach, USA i Rosji, podobnie jak około 260 mld baryłek ropy naftowej na Bliskim Wschodzie. Powyżej progu opłacalności wydobycia znajdą się także złoża węglowodorów w Arktyce oraz nowe projekty w obszarze niekonwencjonalnych złóż ropy.
Naukowcy na potrzeby raportu opracowali własny model szacowania wielkości, lokalizacji oraz opłacalności zasobów paliw kopalnych. Na tej podstawie byli w stanie dokonać ich porównania i wyznaczyć najbardziej opłacalny z ekonomicznego punktu widzenia sposób wykorzystania tych zasobów by jednocześnie nie zaburzyć działań mających ograniczyć zmiany klimatyczne.
Pytania o zasadność nakładów
- Politycy muszą zdać sobie sprawę z tego, że naturalne chęci wykorzystania do maksimum własnych zasobów paliw kopalnych, często stoją w sprzeczności z deklaracjami dotyczącymi zaangażowania w działania na rzecz walki ze zmianami klimatu. Udało się nam wypracować model, który pokazuje, które zasoby powinny pozostać pod ziemią, a na wydobycie których możemy sobie pozwolić - komentuje dr Christophe McGlade, szef zespołu autorów raportu.
Z kolei według prof. Paula Ekinsa, jednego z autorów raportu, odznaczonego w tym roku Orderem Imperium Brytyjskiego za działania na rzecz ochrony klimatu, raport powinien stanowić kolejny powód do przemyślenia planów inwestycyjnych przez koncerny surowcowe. Według szacunków, globalne wydatki na ten cel w 2014 roku wyniosły około 670 mld dolarów.
Inwestorzy tych koncernów powinni postawić pytanie o zasadność takich nakładów inwestycyjnych. Większy nacisk, który kładzie się na kwestie klimatyczne oznacza bowiem, że spółki te coraz więcej ryzykują pod względem potencjalnych zwrotów z tych inwestycji, jeśli okaże się, że zasoby te będą musiały pozostać pod ziemią - uważa prof. Ekins.
Na fali popularności teorii „bańki węglowej” z inwestycji w sektor paliw kopalnych wycofało się już wiele prywatnych podmiotów a także szereg instytucji, jak np. uczelnie wyższe. Największa skala tych działań obserwowana jest w USA, ale przypadki takie obserwowane są także w Wielkiej Brytanii. Niedawno wycofanie się z inwestycji w paliwa kopalne ogłosił Uniwersytet Glasgow. Podobne kroki rozważają także inne brytyjskie uczelnie, w tym najbogatszy z nich Uniwersytet Oksfordzki, którego fundusz inwestycyjny szacowany jest na 3,3 mld funtów.
Autor: tol / Źródło: PAP