Złoty w ciągu dnia zaczął się umacniać, choć wciąż pozostaje w poniedziałek na minusie - polska waluta traci względem głównych walut. Euro kosztuje około 4,70 złotego. Drożeje także funt brytyjski, dolar amerykański oraz frank szwajcarski. Analitycy wskazują, że popołudniowe słowa premiera Mateusza Morawieckiego mogły mieć wpływ na kurs złotego.
Złoty - notowania 22.11.2021
W poniedziałek około godziny 17.00 za euro trzeba było zapłacić około 4,70 zł. Złoty jest najsłabszy w relacji do euro od 12 lat.
Dolar kosztował niecałe 4,18 zł.
Frank szwajcarski przekroczył poziom 4,48 zł. Kurs tej waluty szczególnie uważnie obserwują kredytobiorcy, których raty (i poziom zadłużenia) powiązany jest z CHF/PLN. Z wyliczeń Expandera wynika, że utrzymanie notowań na obecnym poziomie będzie oznaczało, że "niemal wszyscy frankowicze zapłacą najwyższą ratę w historii".
W poniedziałek ok. 17.00 drożał także funt brytyjski, za którego trzeba było płacić około 5,60 zł.
Premier o kursie złotego
Premier Mateusz Morawiecki zapytany podczas poniedziałkowej konferencji o to, czy martwi go poziom kursu złotego, odpowiedział: - Oczywiście tak i dlatego będziemy robili wszystko, aby złoty był nieco mocniejszy. Pewnie on jest bardzo dobry dla eksporterów, ale jednocześnie dla wszystkich mających dług zaciągnięty w obcej walucie, a w szczególności dla polskiego budżetu, który ma częściowo nominowany dług w walutach obcych, to nie jest dobre.
Zaznaczył, że ma nadzieję, iż w ciągu najbliższych kilku kwartałów dojdzie do ustabilizowania sytuacji na rynku walutowym.
Kurs złotego - komentarze analityków
W poniedziałek rano złoty tracił na wartości. Kurs euro, które na otwarciu handlu kosztowało nieco ponad 4,69 zł, doszedł przed godziną 11 do ponad 4,72 zł. Dolar z kolei, który na otwarciu handlu kosztował niespełna 4,16 zł, doszedł do 4,1853 zł. Jednak później złoty zaczął odrabiać straty.
- Sądząc po tym, kiedy się zdarzyło, i tym, co zdarzyło się na rynkach, to jest efekt werbalnej interwencji premiera. Jak porównamy z koroną czy forintem, to widać, że musiał zadziałać czynnik krajowy - powiedział i ekonomista Banku Pekao Piotr Bartkiewicz.
- W krótkim okresie rząd mógłby sprzedać na rynku trochę twardej waluty z kont Ministerstwa Finansów czy Banku Gospodarstwa Krajowego i myślę, że takie możliwości są - powiedział Bartkiewicz.
Dodał jednak, że w dłuższym terminie takie działania nie rozwiążą problemu i że narzędziem, które mogłoby wzmocnić złotego, jest polityka fiskalna rządu. Według ekonomisty Banku Pekao, obecna kombinacja polityki pieniężnej i fiskalnej jest postrzegana przez rynki jako zbyt luźna, więc zacieśnienie polityki fiskalnej mogłoby wzmocnić złotego.
- Bez wątpienia jednak największe możliwości w tej kwestii ma NBP. Jasna komunikacja, że wzmocnienie wartości złotego wzmacnia szanse na osiągnięcie celu inflacyjnego, oraz mocniejsza od konsensusu podwyżka stóp procentowych z jasnym wyjaśnieniem, po co bank centralny to robi, mogłyby umocnić złotego - powiedział Bartkiewicz.
Według niego rynek obecnie oczekuje podwyżki stóp procentowych o 50 pkt bazowych w grudniu.
Ekonomista Banku Pekao powiedział także, że obecnie trudno się spodziewać, aby złoty wzmocnił się do dolara, co wynika z oczekiwanego przez rynek rychłego zakończenia programu skupu aktywów przez Fed i prognozowanego wzrostu stóp procentowych w USA w przyszłym roku. - Ale mogę sobie wyobrazić, że przy niewielkim osłabieniu w stosunku do dolara moglibyśmy zyskiwać do euro. Tak jest w przypadku czeskiej korony - powiedział Bartkiewicz.
- Najnowszy newsem jest wypowiedź premiera, że zrobią wszystko, żeby walczyć z osłabieniem złotego. Rząd może nie tylko przeprowadzać interwencję, ale także zapewnić wymianę środków na rynku bez jej dokonywania. W końcówce roku, co miesiąc mają około 2 miliardy euro środków z UE, a dodatkowo dysponują środkami z poprzednich miesięcy gromadzonymi w BGK. To może dodatkowo podnosić oczekiwania, że grudniowa podwyżka stóp będzie solidna i zbliży nas do poziomu sąsiadów - powiedział starszy ekonomista ING Banku Śląskiego Piotr Popławski.
- To powinno zatrzymać osłabienie złotego, o ile nie zobaczymy większego ruchu na eurodolarze. Póki co to jedynie deklaracja i nie widać, żeby realnie coś na rynku zostało zrobione, jednak Ministerstwo Finansów może coś z tym zrobić, jeżeli dostanie sygnał do działania. W zależności od tego, ile środków rząd zdecyduje się na to przeznaczyć, EUR/PLN może w najbliższym czasie wahać się w okolicy 4,65-4,70 - ocenił.
Podsumował, że ten tydzień powinien być ciekawy i jednocześnie nerwowy, a kurs złotego będzie wypadkową dalszych decyzji rządu i notowań eurodolara.
Zwrócił także uwagę, że zapowiedź premiera może zdjąć kolejny czynnik ryzyka ze złotego.
- W takiej sytuacji ryzyko, że NBP zainterweniuje na rynku w celu osłabienia złotego znacznie spada, a takiej interwencji obawiała się część inwestorów zagranicznych - powiedział.
Popławski wskazał na dobre krajowe dane, które w jego ocenie pozostają na dalszym planie.
Źródło: PAP, TVN24 Biznes
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock