Ten kurs złotego, który sieje panikę, to fejk, błąd źródła danych - napisał w poniedziałek wieczorem w mediach społecznościowych minister finansów Andrzej Domański. Według wykresów na niektórych portalach kurs euro miał tego dnia wieczorem przekroczyć poziom 5,73 złotego, co oznaczałoby wzrost o 32 procent.
"Spokojnie. Ten kurs złotego, który sieje panikę, to 'fejk' (błąd źródła danych)" - przekazał w poniedziałek około 22.00 na portalu X (dawniej Twitter) minister finansów Andrzej Domański. "Za chwilę otworzą się rynki w Azji i sytuacja wróci do normy" - dodał.
Szef MF do wpisu dołączył grafikę kursu EURPLN i dodał: "Na Bloombergu sytuacja wygląda tak:".
Zaskakujący wykres EURPLN
W sobotę, niedzielę i poniedziałek rynki walutowe są zamknięte ze względu na weekend i święto - Nowy Rok. Co do zasady handel na na rynku walutowym rusza w niedzielę o 23 polskiego czasu - w tym tygodniu mamy jednak przesunięcie o jeden dzień. Przy czym największe obroty mają miejsce podczas europejskich godzin sesji - złotym handluje się przede wszystkim w Londynie.
W poniedziałek wieczorem niepokój internautów wzbudził kurs euro do złotego publikowany na niektórych portalach, w tym dostępny na stronie internetowej Google. Tuż po 21.30 przekraczał 5,22 zł (wzrost o 20 proc.) podczas gdy na piątkowym zamknięciu notowań wynosił 4,34 zł. Dwie godziny później dotarł nawet do poziomu 5,73 zł (wzrost o 32 proc.).
Tuż po 23.00 EURPLN rozpoczął pierwsze w 2024 roku notowania od okolic 4,34 zł.
"Dobrze, że chociaż Ministerstwo Finansów czuwa"
Ekonomista Marek Zuber w rozmowie z tvn24.pl wyjaśnił, że tak duże skoki na rynku walutowym, jakie wynikałyby z wykresu widocznego na stronie Google (ponad 1 zł), byłyby możliwe jedynie w sytuacjach kryzysowych, zazwyczaj natomiast wynikają po prostu z błędów systemowych.
Jak dodał, obecną sytuację trudno na przykład porównywać do kryzysu z roku 2007/2008, kiedy "jednego dnia zmieniło się na rynkach wszystko".
"Co prawda to raczej NBP jako, że odpowiada za stabilność złotego, powinien uspokajać rynki, ale NBP u siebie na wallu ostatnimi wpisami wciąż walczy o J. Kurskiego w Banku Światowym" - skomentował natomiast poniedziałkowe zamieszanie ekonomista Rafał Mundry.
"Dobrze, że chociaż Ministerstwo Finansów czuwa" - dodał.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock