Gazprom zbuduje dwie nowe nitki gazociągu Nord Stream wraz z europejskimi partnerami: koncernami OMV, Shell i E.On - poinformował rosyjski gigant gazowy cytowany przez agencję dpa, w czwartek na międzynarodowym forum ekonomicznym w Petersburgu. - To jest dosyć niewygodna informacja, zwłaszcza w kontekście przedłużenia sankcji gospodarczych przez Unię Europejską - oceniła w rozmowie z tvn24bis.pl Zuzanna Nowak z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych.
Poinformował o tym Gazprom dając do zrozumienia, że faktycznie chodzi o ułożenie dwóch nowych nitek magistrali Nord Stream (Gazociąg Północny), którą od 2011 roku gaz z Rosji po dnie Bałtyku płynie bezpośrednio do Niemiec. Rosyjski koncern podał, że strony zamierzają wykorzystać doświadczenie i plany spółki Nord Stream, w tym opracowane przez nią w 2012 roku studium wykonalności projektu.
Nowa spółka
Gazprom przekazał, że list intencyjny podpisano podczas rozpoczętego w czwartek 19. Międzynarodowego Forum Ekonomicznego w Petersburgu.
Podpisy pod dokumentem złożyli: prezes rosyjskiego koncernu Aleksiej Miller, członek zarządu E.ON Klaus Schafer, prezes Royal Dutch Shell Ben van Beurden i członek zarządu OMV Manfred Leitner.
Jak powiedziała tvn24bis.pl Zuzanna Nowak z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych, "to jest dosyć niewygodna informacja, zwłaszcza w kontekście przedłużenia sankcji gospodarczych przez Unię Europejską".
Ich formalne przedłużenie ma nastąpić w najbliższy poniedziałek.
Gazprom poinformował, że strony w najbliższym czasie przystąpią do tworzenia spółki, która będzie realizować to przedsięwzięcie.
Jednak ekspertka z PISM stwierdziła, że sankcje nie mają wpływu na porozumienie, bo jak tłumaczyła, są to ustalenia między firmami, a do realizacji projektu jeszcze daleka droga.
- Potrzeba o wiele więcej do zrealizowania - oceniła. Porozumienie będzie wymagało bowiem wielu nakładów finansowych. Mówi się o kwocie rzędu 7 mld euro. W dalszej perspektywie będzie także potrzeba decyzji politycznych. A dziś mówimy o memorandum. Nie należy więc przeceniać wagi porozumienia - oceniła Nowak. Jak dodała, "taka umowa nie musi mieć odzwierciedlenia teraz. Putin planuje kilka kroków do przodu. Dopiero za kilka lat może okazać się, co to tak naprawdę znaczyło".
Nowy gazociąg ma mieć taką samą moc przesyłową, jaką ma Nord Stream - 55 mld metrów sześciennych gazu rocznie.
Jak powiedziała Nowak, podczas Międzynarodowego Forum Ekonomicznego w Petersburgu można spodziewać się także podpisania umowy między Rosją a Grecją ws. Tureckiego Potoku.
Dwie nitki
Pierwszy krok na drodze rozbudowy Nord Streamu rosyjski koncern poczynił w sierpniu 2012 roku. Wtedy to kontrolowana przez Gazprom spółka Nord Stream, będąca operatorem Gazociągu Północnego, zwróciła się do rządów Finlandii i Estonii o zgodę na przeprowadzenie badań dna morskiego w ich wyłącznych strefach ekonomicznych w Zatoce Fińskiej.
Wcześniej Gazprom, który w spółce Nord Stream posiada 51 proc. udziałów, ogłosił, że zamierza podwoić przepustowość gazociągu przez ułożenie jeszcze dwóch nitek. Jedna z nich miałaby doprowadzić tę rurę do Wielkiej Brytanii. Nowe dostawy miałyby dotrzeć także do Holandii.
Jak dodała, "zasoby tych krajów kończą się w dłuższej perspektywie. Stąd zainteresowanie projektem".
Dostawy gazu wzrosłyby także do Niemiec oraz Austrii, co może mieć potencjalne konsekwencje dla Polski.
Jak stwierdziła Nowak, "mamy połączenie rewersowe z Niemcami. Trudno jednak ocenić jaki wpływ będzie miała dla Polski I dla naszych cen gazu realizacja tego projektu."
"Większe bezpieczeństwo dostaw"
- Od momentu uruchomienia Nord Streamu Gazprom badał możliwość zwiększenia przepustowości tego gazociągu. Dzisiaj razem z naszymi partnerami przystępujemy do realizacji tego projektu - oświadczył Miller, którego cytuje służba prasowa rosyjskiego koncernu.
Szef Gazpromu dodał, że "zbudowanie dodatkowej infrastruktury transportowej na najkrótszej trasie łączącej pola gazowe na północy Rosji z rynkami Europy będzie sprzyjać zwiększeniu bezpieczeństwa i niezawodności dostaw na podstawie nowych kontraktów". Schafer zauważył, że "w ramach tego projektu E.ON nie tylko kontynuuje, ale nawet rozszerza udane partnerstwo z Gazpromem". - Realizacja projektu Nord Stream pokazała, że tłoczenie gazu przez Morze Bałtyckie jest niezawodnym rozwiązaniem - wskazał. Z kolei van Beurden podkreślił, że "gaz ziemny nadal będzie odgrywać istotną rolę w bilansie energetycznym Europy, dlatego takie projekty są ważne dla zaspokojenia popytu na nośniki energii, zwłaszcza w warunkach spadku wydobycia tego surowca w samej Europie". Natomiast Leitner oświadczył, że "jest to ważny krok w kierunku umocnienia bezpieczeństwa dostaw gazu do Europy Środkowej" i że "wzmocni to rolę Baumgartenu w Austrii jako gazowego hubu".
Plany z 2012 roku
Morski odcinek magistrali, liczący 1224 km, zaczyna się od tłoczni Portowaja koło Wyborga, a kończy w okolicach Greifswaldu. Przebiega przez wody terytorialne bądź wyłączne strefy ekonomiczne Rosji, Finlandii, Szwecji, Danii i Niemiec. Oprócz Gazpromu udziałowcami Nord Stream są niemieckie E.ON-Ruhrgas i BASF-Wintershall (mają po 15,5 proc.), a także holenderska spółka Gasunie i francuski GdF (po 9 proc.). Miller zapowiadał w październiku 2012 roku, że list intencyjny w sprawie ewentualnej rozbudowy Nord Streamu może zostać podpisany w ciągu kilku miesięcy. Jednak strona niemiecka podchodziła do tych planów chłodno. Kanclerz Angela Merkel podkreślała, że Niemcy nie są tym zainteresowane. Niemieccy eksperci argumentowali, że moce przesyłowe pierwszej nitki gazociągu są wykorzystywane zaledwie w 30-40 proc. Taki stan rzeczy tłumaczyli nieelastyczną polityką cenową Gazpromu.
Nord Stream składa się na razie z dwóch nitek o mocy przesyłowej po 27,5 mld metrów sześc. gazu rocznie (łącznie - 55 mld m sześc.). Pierwszą oddano do eksploatacji w listopadzie 2011 roku. Drugą uruchomiono w październiku 2012 roku.
Autor: mn / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Nord Stream AG