Członek RPP prof. Jerzy Hausner po czwartkowym wzroście kursu franka szwajcarskiego w stosunku do złotówki zaleca spokój. Jak podkreślił w tej sprawie potrzebna jest „chłodna głowa i wstrzemięźliwość”.
Narodowy Bank Polski poinformował wczoraj, że “polski sektor bankowy jest stabilny i odporny na szoki zewnętrzne, w tym na zmienność kursu walutowego”.
- Znaczące wzmocnienie franka szwajcarskiego wobec złotego nie ma związku z sytuacją gospodarczą i fundamentami makroekonomicznymi Polski. Wzmocnienie się franka szwajcarskiego obserwowane jest wobec wszystkich głównych walut - podał w komunikacie NBP.
Taka wiadomość oznacza, że rynek walutowy nie powinien oczekiwać interwencji ze strony NBP. Podobne zdanie wyraził prof. Jerzy Hausner, który uważa, że “nie ma potrzeby specjalnego spotkania Rady Polityki Pieniężnej (organu decyzyjnego NBP - red)”. - Trudno mi sobie wyobrazić, aby było koniecznie zwoływanie specjalnego posiedzenia RPP w sprawie sytuacji związanej z frankiem - wyjaśniał prof. Hausner.
- Poczekajmy przynajmniej parę dni, by zobaczyć jak rynki zareagują na impuls, którym było odejście od usztywnienia franka do jego uwolnienia – uspokajał prof. Hausner.
Przypomniał zarazem, że w czwartek notowania franka przekroczyły 5 zł, ale już następnego dnia wynosiły 4,2 zł. - Nie chcę powiedzieć, że wiem, co będzie jutro. (…). Natomiast wiem, że zanim jakiekolwiek skutki dla kredytobiorców, dla systemu bankowego (…) będą miały miejsce, to najpierw jeszcze będzie czas, w którym się kurs rynkowo ukształtuje – wyjaśniał.
Ekonomista zaznaczył, że RPP uwzględni czwartkowe wydarzenia w budowaniu bilansu ryzyk, ale nie zrobi tego „na gorąco”. - Gdybyśmy go chcieli tworzyć już dziś, to kierowalibyśmy się pierwszą falą nie wiedząc jeszcze jakie będą następne i czy będą miały skutki. To, że potrafimy je sobie wyobrazić nie oznacza, że one wystąpią – mówił.
Hausner powiedział, że RPP zajmie się czwartkowymi wydarzeniami na rynku walutowym podczas posiedzenia 3-4 lutego. - Trudno mi sobie wyobrazić, żeby w tej sprawie zwoływane było nadzwyczajne posiedzenie Rady. (…) To jest czas do poważnego namysłu, a nie gorących głów – zaznaczył.
Co z cenami?
Jego zdaniem w kolejnych miesiącach ceny nie będą już spadać. - Deflacja nie powinna się już pogłębiać, w kolejnych miesiącach ceny powinny już rosnąć - uważa prof. Hausner.
- Żeby (deflacja) stała się niebezpieczna dla polskiej gospodarki musiałoby się pojawić zjawisko spirali deflacyjnej, gdy konsumenci powstrzymują się od zakupów licząc, że ceny będą jeszcze niższe. Zwracam uwagę, że w Polsce konsumenci w reakcji na niższe ceny zwiększają konsumpcję i są z tego powodu zadowoleni – podkreślił Hausner.
Jakie przyczyny?
Jak dodał, żadne sygnały nie wskazują, aby deflacja zaczynała być groźna, ale to nie oznacza, że nie występuje problem. Nie należy jednak upatrywać w nim natychmiastowego zagrożenia. - Gospodarka raczej na tym korzysta, niż znajduje się w zagrożeniu - zaznaczył profesor.
Według Hausnera zasadnicze przyczyny deflacji w Polsce mają charakter zewnętrzny. To m.in. spadek cen ropy naftowej. - One nie wrócą zbyt szybko do poziomu, które już osiągały – ocenił.
Zdaniem ekonomisty obecnie dostępne prognozy zakładają, że ostatnim miesiącem, w którym pojawi się deflacja będzie kwiecień. - Osobiście przypuszczam, że może to być miesiąc lub dwa później – zaznaczył.
Szokująca decyzja
Bank centralny Szwajcarii (SNB) poinformował w czwartek, że odstępuje od polityki, która ustanawiała limit spadku kursu euro wobec franka. Na rynkach walutowych zapanował na jakiś czas niespotykany chaos. Szwajcarska giełda straciła ponad 9 proc. w ciągu 20 minut, później strata wyniosła 12 proc.
Do czwartku SNB utrzymywał kurs swej waluty na poziomie 1,20 franka za 1 euro. Po czwartkowej decyzji kurs euro natychmiast spadł o 28 proc., do 0,8052 franka, ale potem szybko wzrósł do nieco ponad 1 franka. Podobnie zachowywał się dolar.
SNB wyjaśnił w porannym oświadczeniu, że minimalny kurs wymienny wprowadzony we wrześniu 2011 roku, w czasie kryzysu finansowego w strefie euro, "chronił gospodarkę szwajcarską przed poważnymi szkodami", ale obecnie nie jest już uzasadniony.
Autor: msz / Źródło: reuters, pap
Źródło zdjęcia głównego: tvn24